Prezydent Komorowski umie liczyć. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji składa się z dwóch jego ludzi, dwóch rekomendowanych przez SLD i jednego PSL-owca. W nowej też miałby dwóch swoich, ale SLD-owskich mandatariuszy zastąpiliby wybrańcy którejś z platformerskich spółdzielni parlamentarnych. Pytanie za 100 punktów – w której konfiguracji łatwiej znaleźć zrozumienie dla swoich racji? Takie właśnie były kulisy uratowania Rady w aktualnym składzie.
Przy tej okazji wspominam stare czasy, kiedy to niespodziewanie koalicja SLD-PSL musiała po raz pierwszy rozpatrywać sprawozdanie KRRiT. Przypomnę, że w ówczesnym, 9-osobowym składzie, byłem jedynym przedstawicielem SLD, a PSL też miało jednego członka. Mimo to udało nam się przekonać kolegów, że trwałość instytucji jest ważniejsza od politycznej koniunktury.
Tamtą Radę zwalczał Lech Wałęsa, ale przetrwała. Dobrze, że tym razem prezydent stanął na wysokości zadania.
Inne tematy w dziale Polityka
