Belgia nie ma rządu. To znaczy ma gabinet, gdzie ministrowie pełnią obowiązki bez większości parlamentarnej. Ten stan trwa ponad rok i prawie wszyscy się do tego przyzwyczaili. Nietrudno zgadnąć, że minister spraw zagranicznych tego kraju Steven Vanackere był nieznany. Do przedwczoraj. Wtedy to zaproponował, aby na tragedię norweską Unia odpowiedziała wspólnym prawem ograniczającym dostęp do broni! Pomysł tyle szlachetny co naiwny.
Wyobrażam sobie prace legislacyjne w Parlamencie Europejskim na ten temat. Musiałyby zająć się nim przynajmniej komisje: Praw Człowieka, Prawna, Ochrony Środowiska (podlega jej zdrowie), a dodatkowo pewnie Bezpieczeństwa i Gospodarki. Mielibyśmy festiwal „pary w gwizdek”, który trwałby całe lata bez gwarancji sukcesu. Belgijski minister nie rozumie, że przyczyną dramatu nie był fakt posiadania broni, tylko mocna motywacja jej użycia. Zamiast więc ujednolicać zasady posiadania broni, warto zastanowić się co kraje członkowskie robią, aby walczyć z ksenofobią.
Przy okazji przypominam belgijskiemu ministrowi, że gdybyśmy nawet takie prawo uchwalili to Norwegii ono nie dotyczy. Nie należy przecież do Unii Europejskiej.
Inne tematy w dziale Polityka