Ratuj Maluchy – TAK, Referendum – NIE

Temat w zasadzie mnie nie dotyczy, więc nie budzi już u mnie przesadnych emocji. Ma to ten plus, że mogę spojrzeć na problem „z zewnątrz”. Niemniej uważam, że mam dobrą orientację w realiach polskiej szkoły i przedszkola. A znając nieźle te realia – jestem zdecydowanym przeciwnikiem reformy przyśpieszającej edukację polskich dzieci.

Argumentacja – w całej / prawie całej Europie sześciolatki chodzą do szkoły kompletnie do mnie nie trafia i nie robi na mnie żadnego wrażenia. Dopóki nie ustalimy, jakie powody przyświecały krajom europejskim w obniżeniu wieku edukacji nie będzie można poważnie traktować tego argumentu.

Argumentacja – wcześniejsza edukacja to mądrzejsza młodzież to raczej bzdura bo nie przedstawiono żadnych badań potwierdzających taką tezę. Z badań wynika, że dzieci, które wcześniej zaczynają edukację faktycznie są na wyższym poziomie edukacji niż dzieci, które zaczynają ją później, ale przestaje to mieć znaczenie na etapie nastolatków, kiedy się to wszystko unifikuje.

Argumentacja – dzieciaki znajdą się wcześniej na rynku pracy i poprawią sytuację starzejącego się społeczeństwa, ze względu na doraźność rozwiązania znowu kompletnie mnie nie przekonuje.

Cała ta akcja, przygotowywana przez 20 lat przez lobby nauczycielskie Ministerstwa Edukacji Narodowej, dokonywana pod naciskiem ZNP, najwyraźniej ma doraźnie poprawić sytuację nauczycieli wobec konieczności zamykania szkół i zwalniania świętych krów z ZNP.

Dlaczego jednak nie? W końcu co to szkodzi, że sześciolatki znajdą się w szkołach?

Znaczna część szkół nie jest przystosowana do przyjęcia nie tylko dzieci sześcioletnich, ale nawet siedmioletnich. Nie są przystosowane:

-technicznie
-organizacyjnie
-mentalnie (mam oczywiście na myśli nauczycieli)

Zdaję sobie sprawę, że zdarzają się szkoły mocno zmodernizowane, z personelem, który potrafi udźwignąć takie wyzwanie, ale to niestety mniejszość.

Prawda jest taka – nie ma lepszego miejsca dla sześciolatka, czy pięciolatka niż przedszkole. Zdaję sobie sprawę, że mniejszość polskich dzieci trafia do przedszkola, ale nie można tego przyjąć za argument na rzecz obniżania wieku szkolnego. Po prostu należy w końcu rozwinąć sieć przedszkoli i PROWADZIĆ EDUKACJĘ NAJMŁODSZYCH W OPARCIU O PRZEDSZKOLA.

Przykre jest to, że reforma jest już bardzo zaawansowana i choćby dlatego trudno będzie ją odkręcić. Tym bardziej, że byłoby to uznane za porażkę rządzącej PO, a na to PO, w tych trudnych czasach, nie może sobie pozwolić.

Zatem – dlaczego NIE dla referendum? Dlatego bo jestem zdecydowanym przeciwnikiem wykorzystywania instytucji referendum.

Po pierwsze po to wybraliśmy posłów, żeby podejmowali takie decyzje.

Po drugie referendum to bardzo kosztowny sposób podejmowania decyzji.

Po trzecie większość uczestniczących w referendum nie rozumie zadawanego w referendum pytania czy pytań, a same pytania bardzo często noszą znamiona manipulowania wyborcami.

Powiem krótko – dla mnie referendum to ostateczność. Użycie referendum do rzeczy fundamentalnych (takich jak ustrój państwa) uznałbym za uzasadnione. Ale ten temat do takich nie należy.