Marek Zegarek Marek Zegarek
59
BLOG

Major Karkoszka cz.4 (i mam nadzieję ostatnia)

Marek Zegarek Marek Zegarek Polityka Obserwuj notkę 2

Uwaga: Autor wyraża ubolewanie wobec słów niecenzuralnych występujących w tekście.  

-Jeszcze pianistę? –zanęciłem Karkoszkę. Może alkoholem da się go trochę skruszyć. Potem utopi się go w wannie…

-Lejcie Zegarek – zaordynował i wskazał niepewną ręką kieliszek.

Nalałem, a on szybko zabrał się za osuszanie kolejnej setki. Gdy zaczął znowu grzebać w swoich papierach, korzystając z chwili nieuwagi wylałem mój kieliszek do stojącej obok donicy z fikusem. Biedny kwiatek. Nie wiem czy przeżyje.

-A więc nie tylko mnie wybraliście do tej akcji –zacząłem się domyślać.

-Tak, tak –Karkoszka kiwnął głową. Zrobił się z lekka bełkotliwy. Chyba grubas szybko wchłania alkohol. –Korzystamy tu z paru… Ten Chrust, albo ten Mariola… –wypalił.

-Ta Mariola –poprawiłem

-Ten Mariola –powtórzył. –Mariola to facet ha ha ha –zaczął czkać śmiechem widząc moje zaskoczenie. –Od dawna podrzucamy mu pewne materiały, a on je bardzo chętnie wykorzystuje –wyjaśnił.

-Przecież ona… ups… on reprezentuje „drugą stronę” –zaprotestowałem.

-A jesteście tego pewni Zegarek? –spojrzał na mnie z poczuciem wyższości. –Robi to co my chcemy. My mamy ludzi po obu stronach. Musimy obstawiać całość sceny politycznej i opiniotwórczej jak mówi pułkownik Siebieryba. Nasze akcje tego wymagają –dodał.

-Więc o co chodzi –spytałem. –O jeden wpis na blogu?

-Nie, no jeden nie wystarczy –odparł. –Mam tu dla was koncepcję na drugi –znowu grzebanie w papierach. –W drugim napiszecie jaki ten Kownacki jest rozczarowujący. Że się premiera czepia, że się robi chamowaty, że słoma mu wyszła z butów, że się mija z prawdą i takie tam pierdoły –język Karkoszki tracił na sprawności zaś zyskiwał na dosadności.

Nie proponując mu już specjalnie nalałem wódki i podsunąłem Karkoszce. Uznał to chyba za coś co mu się należy po takim wysiłku bo z zadowoleniem chwycił kieliszek, przytknął do ust i szybkim ruchem wlał do gardła. Nawet nie zauważył, że ja wychylam pusty kieliszek. Wolałem mieć sytuację pod kontrolą więc schlać się nie zamierzałem.

-Nu winc, dalij idąc –język Karkoszki najwyraźniej zaczął zalatywać teraz jakimiś Zegarek będzicie widzieli jak to ubabrać w słowa… pisać to wy umicie… czytałem wasze wypociny,… Przymanowski to to nie jest, ale cyta sień nieźle…

-Na pewno macie lepszych –stwierdziłem skromnie.

-A mamy, mamy –przytaknął. –I tyż używamy jak trza –pochwalił się.

-Dolejcie mi tu jeszcze tego wirtuoza – wybełkotał. –Jak mu tam, Szopa? Aaa… prawda… Szopen…

Nalany kieliszek szybko wrzucił w siebie po czym zaczął palcami głośno wycierać nos. Wytarłszy go rzetelnie wyświeconym rękawem kurtki dalej grzebał w papierzyskach. Jego tułów chybotał się w fotelu gdyż pozycja pionowa najwyraźniej kolidowała z niezwykle ograniczonymi w tym momencie możliwościami. Przypomniało mi się, że „duch wprawdzie jeszcze ochoczy, ale ciało słabe”. Przekrwione i załzawione oczy Karkoszki coraz mniej widziały w papierach, w których grzebały jego paluchy.

-Dali to pódzie jak z płatka –mówienie nie szło Karkoszce jak z płatka bo zaczęła go męczyć czkawka. –Trza jeszcze wy… wykazać, że ta men…da na prawie to sień prawie nie zna i pakuje Kaczkowskiego w łam… łamanie Konstytucji…

Karkoszka nachylił się, sięgnął po butelkę i zbliżył ją sobie do fotela. Może uznał, że go zaniedbuję. Chyba stwierdził, że moje nalewanie jest „nie w tempie” i nie jest adekwatne do jego rozbudowanych potrzeb w tym zakresie. Zajął się sam nalewaniem i opróżnianiem co chyba nie było dobrym pomysłem bo trafienie z butelką do tak małego kieliszka to nie lada wyzwanie w takim stanie. Dość, że gdy jedna setka była w kieliszku, to druga rozlana robiła za kałużę na stole.

-Nooo, aaa, w tym kouleejnym tekkkście –czknął donośnie. –Byście napisalibyście… Żże ten Kawnacki… to pierrr…dolony łł…garz… kure… wfffski kłamca… no co ja wam Dupler będę kralował… po prostu skurrwfffysyński skurwfysyn… że po prostu job twoju mat –sapnął. –Tutajj Ni… Nitras z Chlebakowskim wyp… wyp…wypisali mi ile rrazy w zeszłym tyg…godniu Kawnacki łygał jak osst...tat…nia szszmata…, wyyyszło że osiem – spuścił powietrze zadowolony, że dobrnął do końca tej niezwykle zawiłej struktury gramatycznej.

Nie czekał, aż zareaguję na ten ostatnią wypowiedź. Beknął, czknął i zaczął się robić blady, a potem z lekka zielony.

-Jakoś mi mdło –wydusił z siebie.

Walcząc z grawitacją spróbował się podnieść, zarzuciło go, więc obijając się o ściany i przytrzymując rękami ościeżnic zaczął się przemieszczać w kierunku drzwi wyjściowych.

Po chwili wytoczył się na klatkę schodową. Przez moment walczył ze słabością kolan po czym rzutem ciała i rozpaczliwym ruchem rąk złapał poręcz. Poręcz zadudniła ale wytrzymała, a Karkoszka na chwilę odzyskał chwiejną równowagę uwarunkowaną nadludzkim wysiłkiem rąk kurczowo trzymających się poręczy. Spróbował wykonać krok w kierunku schodów, potem drugi. Sapał przy tym głośno i bełkotał jakieś przekleństwa.

Przeszyty mdłościami wykonał kilka ruchów wskazujących na próbę złapania czegoś co nieuchronnie mu ucieka dotknął jeszcze ręką żołądka wykonującego jakieś gwałtowne ruchy po czym równo rzucił pawia przez całą ścianę. Resztki golonki wraz z makaronem z rosołu wylądowały na błyszczącej lamperii. W powietrzu uniósł się smród niestrawionego obiadu okraszony ostrą wonią alkoholu.

-O kurwa –jęknął.

Nie zrażony zaczął się kiwać w kierunku schodów, raz po raz chwytając się poręczy. Stojąc za nim zacząłem zastanawiać się nad podstawieniem mu nogi. Spadnie ze schodów. Złamie kark. Znajdą trupa i pomyślą, że nachlany pijak spadł ze schodów. Klasyczny „nieszczęśliwy” wypadek. Wystarczy lekko wyciągnąć nogę. Zahaczyć jego rozchwianą łydkę. I patrzyć jak leci tym obleśnym łbem w dół znacząc mózgiem schody. I uwolniłbym się w ten sposób na zawsze od jego obmierzłego towarzystwa. Nawet więcej… świat bym uwolnił od tej kupy gnoju…

Karkoszka chyba przeczuł tę nogę wysuwającą się w jego kierunku bo będąc na szczycie schodów właśnie stracił równowagę i rozpaczliwie krzycząc –O kurwa!! –zaczął się zsuwać na dół. Rozpłaszczył swą mordę na schodach znacząc je krwistymi śladami, a jednocześnie próbując rękami wstrzymać ten pęd. W połowie schodów zaczął się turlać i koziołkować aż w końcu zatrzymał się grzmocąc buciorami w przeciwległą ścianę.

„Dzięki Ci Panie, za wysłuchanie mych modlitw” –myśląc to spojrzałem w sufit. Przyjedzie pogotowie, zbierze go szufelką w czarny worek, a ja jestem czysty jak łza. I nigdy już tego wieprza nie zobaczę.

Niestety z dołu schodów dał się słyszeć jęk. Przez chwilę walczyłem w sobie z chęcią chwycenia którejś donic z kwiatami i przyłożenia mu w czerep. Ciało Karkoszki powoli zaczęło się obracać, tułów się zaczął podnosić, krwawa twarz z rozbitym nosem i potłuczonymi wargami oderwała się od posadzki. W pozycji „na czworakach” wytrwał chwilę, po czym zaczął się w tej pozycji przemieszczać w kierunku drzwi wejściowych. Może jednak padnie? Jednak czołga się dalej. Podobno „złego diabli nie biorą”. Skoro karku dotąd nie złamał to i zrzucona teraz z piętra donica pewnie nie dobije tej padliny. A może choć wymierzyć porządnego kopa w tę tłustą dupę… Zabić – nie zabije, ale satysfakcja jaka…

 

Uwaga: Niniejsza opowieść jest fikcyjna. Podobieństwo opisanych osób i zdarzeń do rzeczywistości jest czystym, niezamierzonym przypadkiem.

To ja sobie wybieram rozmówców. Z zasady nie dyskutuję ze śmieciami. NETYKIETA: §1. Nie przeklinaj. §2. Nie obrażaj i nie atakuj personalnie swoich rozmówców. §3. Nie spamuj Lista świeżych trolli: -marsz, -rk1, -senior 62, -obi-wan-kenobi, -ewaursula, -slawek sztompka, -sardegna, -pandorra, -emel, -roman heil, -marekwart, -only one, -zeg, -y.grek, -japolonus, -czerstwiak, -tymczasowy77, -sir winston, -rylus, -balt5, -władca kiru vel asmodeus, -szczurwa, -adam husiatynski, -kacper22, -touche, -zeglarz, -rymplum, -wiesława, -nat greenspan, -melgibson, -bieszczadnik, -karolina s., -medicus, -zeglarz, -jakub46, -wielohorski, -paweł kolaniak, -marlenka, -arthur.king, -... Ta lista jest rozwojowa. Nie wszystkich odnotowuję, bo mnożą się jak króliki. Na tych blogach mnie nie lubią: -gazeta polska, -sakiewicz, -lichocka, -gadowski, -gw1990 (wszołek), -szczurbiurowy (świrski), -figurska, -coryllus, -osiejuk, -bochwic, -gugulski, -białogwardzista, -kokos, -telok, -polskaiświat, -molasy, -ewagrela, -testigo, -markowski, -panama, -rosiak, -harcownik, -boson, -ufka, -eska, -pandorra, -karlin, -stary wiarus, -rafał broda, -dodozaur, -er.es, -wakizashi, -syzyfoptymista, -beem.deep, -dane, -obi-wan kenobi, -andy 51, -catrw, -... Ruski desant na S24 oraz "pożyteczni": -akskii, -prosto ivan, -piterb, -ulitka, -nagarov, -behemot z 100, -caucasian, -vyborg, -rab bożyj, -durdo, -pw., -kostromich, -seszat, -sierioża, -wasogo, -welerad, -workuta, -vertual, -marlena11, -i.c, -vinetou, -obłok, -treść ukryta, -unukalhai, -zygmunt białas, -karzo, -słońce stepów, -czarnawdowa, -w.w., -krzysztof j. wojtas, -durdziel, -polaczok, -morzaszum, -siegfried, -bravo01, -stado baranów, -ostrowiecki m, -jurekw, -bojkot wyborczy, -ojciec & dyrektor, -jazmig, -jaśmin, -jazg, -putinowiec, -waldemar kujawa, -eine, -jan herman, -pogoda dla bogaczy, -oparyabsurdu, -emigrant19, -marek błaszkowski, -nsi, -scepytk, -statystyk, -batnatrolla, -doradcar305, -ignacy, -bezskrzydły, -grabic, -konik-morski, -augustmocny, -walery morawa, -444, -menes11, -antoni, -horn, -misiosław, -awitold, -kashmir, -prawda24, -szturman, -bolas1, -nauticus, -paandrzej, -mecenas krzysztof d.m. nowak, -allodial, -wilno jest polskie, -aleszum, -stekal, -ebesty, -bacz, -rodimus, -romrus, -alternemo II, -apsurt, -oldteach, -pisk, -alfred kopaczel, -wiewiorvaldi, -arvid lundqvist, -maciej703, -yan, -pro putin, -carpzov, -panna ewa, -londoncity, -kamil.m, -buławinka, -kembry, -kmiotek, -antoine ratnik, -furgalski, -gromadasław, -jkles, -wujal, -kwiatpaproci, -...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka