21 października
"Wielkie obawy" w związku z działaniami ministra Żurka. "Bardzo niebezpieczne. Bardzo"...
Z dużym prawdopodobieństwem można uznać, że minister Żurek nie jest pierwszy i na pewno nie ostatni, który obchodzi prawo. Na pewno jednak mocno przesuwa granice, mocniej niż jego poprzednik, co jest bardzo niebezpieczne. Mam wielkie obawy, obserwując to, co się dzieje.
W momencie, kiedy wprowadzono system losowy, pojawiły się argumenty płynące od sędziów, że trochę utrudniło im to organizację pracy i spowodowało sporo zamieszania. Jednak ich uwagi szybko uwzględniono i po jakimś dostosowano rozwiązania do praktyki. Stanęło na tym, że trzyosobowe składy były losowane na cały rok i potem były przydzielane do poszczególnych spraw.
Prokuratorzy doskonale wiedzą, kiedy wysłać wniosek tak, aby zwiększyć jego szanse na zatwierdzenie. Niektóre prokuratury wręcz otwarcie pytały pismem oficjalnym sądy, żeby wysyłały im harmonogram dyżurów sędziów.
po to, żeby wiedzieć, który sędzia kiedy ma dyżur, bo chcą wysłać wniosek aresztowy w odpowiednim terminie, żeby trafić na odpowiedniego sędziego. Bo wiedzą, że na przykład u tego sędziego mają większą szansę uzyskać pozytywną odpowiedź na swój wniosek aresztowy niż u innego. I w ten sposób można manipulować tym, do którego sędziego sprawa trafi, co daje jakieś pole do nadużyć. Nie chodziło nawet o jakąś ordynarną korupcję, ale właśnie manipulację na zasadzie: "pani Krysiu, pani tam poczeka z rejestracją tej sprawy, aż się nam trafi taki, a nie inny sędzia". Albo na przykład wiem, kiedy dany sędzia wraca z urlopu, no to poczekam sobie na niego ze złożeniem pozwu, bo wiem, że u tego sędziego takie sprawy częściej wygrywają. Łatwo było po prostu ten system przewidzieć i w ten sposób manipulować.
Paradoksalnie za ministra Ziobry zaufanie do wymiaru sprawiedliwości u ludzi wcale nie runęło, jak twierdziła część środowisk prawniczych. Pod koniec rządów PiS to zaufanie było paradoksalnie wyższe niż pod koniec poprzednich rządów Platformy.
Argumenty ministra Żurka, że coś tam źle działało, nadal nie usprawiedliwiają tak radykalnej modyfikacji. Zresztą sam Waldemar Żurek też nie jest konsekwentny. Raz krytykuje system losowy, nazywa go ziobrolotkiem i mówi, że jakaś jedna osoba w ministerstwie mogła decydować o systemie losującym, by za chwilę gdzie indziej przyznać, że w sumie nie było żadnego udowodnionego przypadku, by jakaś manipulacja nastąpiła. Poza tym, skoro ten system jest tak zły, to dlaczego przez dwa lata nikt go nie wyłączył albo nie próbował naprawić?
Minister Żurek po prostu nadał sobie kompetencje, że on wbrew ustawie, wbrew opinii kolegium po prostu może odwołać, kogo chce. Bo skoro nie ma KRS, to nie ma kto się sprzeciwić. To jest bardzo niebezpieczne. Bardzo. W mojej opinii minister Żurek wtedy właśnie przekroczył Rubikon, czyli zadziałał, łamiąc zasadę praworządności i art.7 Konstytucji RP, mówiący, że organy państwa mogą działać tylko na podstawie i w granicach prawa. To jest precedens, na który w przyszłości każdy następny minister może się powołać.
Tutaj wydarzyło się coś dużo poważniejszego. Napięcie między politykami a środowiskiem sędziowskim to było coś, co towarzyszyło nam od bardzo dawna. Zajmuję się sądownictwem od ponad 15 lat i w zasadzie zawsze to obserwowałem, będąc takim obserwatorem z boku. Jednak to, co robi dziś minister Żurek nie spotyka się z masowym protestem prawników, środowisk prawniczych, sędziów, stowarzyszeń sędziowskich międzynarodowych, zrzeszeń sędziów i tak dalej.
Nie było żadnego oporu przed tym, żeby minister działał w sposób, który jest łamaniem przepisów! I to może ośmielić zarówno samego ministra Żurka, jak i innych przedstawicieli rządu do dalszych działań. Sam Żurek mówi, że jego działania powinny stosować wszystkie organy publiczne na zasadzie rozproszonej kontroli konstytucyjności.
Dzisiaj coraz więcej zwolenników znajduje idea, że w sytuacji, w której jest ryzyko, że sprawa utknie w TK albo trafi do składu, którego ktoś nie uznaje, to sędzia sam może pominąć przepis, nie czekając na opinie. I to jest coś niebywałego, bo przecież mówimy o władzy sądowniczej, która generalnie jest predestynowana do tego, żeby przepisy stosować, interpretować, wykładać, ale dopiero wtedy, gdy sprawa trafi do sądu. Nie jest tak, że sędzia sam wychodzi na ulicę i mówi: "Ty idziesz do więzienia". Musi przyjść prokurator, zebrać dowody, sprawę skierować do sądu. Jest jakaś procedura. Tymczasem dzisiaj zamiast procedury mamy ministra sprawiedliwości, który może wyjść na konferencję prasową i powiedzieć: ja wydaję teraz rozporządzenie, które obowiązuje nas wszystkich, bo rozporządzenia są prawem obowiązującym powszechnie.
Rozporządzenia mogą być wydawane tylko w granicach delegacji ustawowej, czyli na tyle, ile Sejm, Senat i prezydent ministrowi pozwolili. Tymczasem minister Żurek chce i próbuje te granice przesuwać, dodając sobie kompetencje, których nie ma.
U Waldemara Żurka widać wyraźnie chęć medialnego zaistnienia, zrobienia z siebie bohatera walki z PiS. Waldemar Żurek bardzo świadomie budował ten swój mit przez przez wiele lat, zmieniając garnitur rzecznika KRS-u na spodnie bojówki, pokazując, że jest takim partyzantem, który niczego się nie boi. W jakimś tekście dziennikarskim jeden z polityków PO opisał go, anonimowo oczywiście, że Waldemar Żurek wejdzie do ministerstwa z bazuką na plecach i z kałasznikowem w rękach. I tak się dzieje.
- Na pewno będzie mu bardzo trudno wyjść teraz z tej roli, bo to jest jego jedyny polityczny zasób. On się nie cofnie do roli kogoś, kto będzie mediował, negocjował z Kancelarią Prezydenta, jak robił minister Bodnar, spotykając się z szefową Kancelarii Andrzeja Dudy Małgorzata Paprocką. Tu po prostu od początku do końca jest i będzie konfrontacja. Niestety, bo nic dobrego z tego dla obywateli i państwa nie może wyniknąć.
Małgorzata Wirkus
https://wydarzenia.interia.pl/.../news-wielkie-obawy-w...
Interesuję sie działalnością polskiego wymiaru sprawiedliwości, szczególnie władzą sądowniczą, a także orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka