Diagram: Oś współczesnych doktryn ustrojowych
Diagram: Oś współczesnych doktryn ustrojowych
Marian Guzek Marian Guzek
803
BLOG

Świat bez szkół bliższy ustroju bezpaństwowego

Marian Guzek Marian Guzek Gospodarka Obserwuj notkę 2

Możnaby sądzić, że hasło „szkoła to więzienie”, rozpowszechniane przez amerykańskiego profesora Petera Graya, to tylko uciecha dla leniwych uczniów oraz dla Jana Pińskiego, redaktora naczelnego „Uważam Rze”, który tym hasłem jako tytułem zaopatrzył swój wywiad z Grayem, urozmaicony ilustracją okładki tygodnika z uczniakiem zakutym w dyby średniowieczne (nr 16-17/2003). Jednakże, wbrew pozorom, inicjatywa propagandowa Pińskiego, atakująca szkolny system edukacyjny w ogóle, to coś więcej niż domaganie się radykalnej reformy tego systemu. W warunkach, w jakich znajduje się świat, a z nim Polska, poszukujący nowych rozwiązań ustrojowych, to sprawa nadzwyczaj poważna. Chodzi bowiem nie tylko o kwestie wolności jednostki, ale także o zakres wolności wspólnoty w ramach ogólnego ustroju polityczno-gospodarczego, jak również o potencjalną drogę zmian ustrojowych, którą można prognozować na podstawie diagramu doktryn, ich twórców, typów ustroju i relacji między państwem a rynkami.

(Patrz załącznik powyżej)

Jest rzeczą zrozumiałąże każda ideologia zmierzająca do radykalnego uszczęśliwienia poszczególnych narodów lub całej ludzkości, musi najpierw obrzydzić istniejący system i podmioty odpowiedzialne za jego funkcjonowanie. Obaj autorzy starają się więc wykonać to zadanie w zakresie systemów edukacji, pokazując, jak ograniczana jest wolność dzieci i jak są one tymi ograniczeniami gnębione.

 

 

Dla ścisłości należy przypomnieć, że sam pomysł likwidacji szkół był już rozpowszechniony od lat 70-tych ubiegłego wieku. Zasłynął nim Ivan Illich, który wprowadził do literatury pojęcie „odszkolnienia” (unschooling) społeczeństwa. W informacjach o nim podkreśla się często, iż był to arystokrata austriacki, a także ksiądz katolicki. Dokładniej biorąc, w okresie gdy rozwijał swą działalność publicystyczną  porzucił kapłaństwo, co niewątpliwie sprzyjało jego zaangażowaniu się w ideologię libertariańską, w której jednostka powinna mieć prawo robić to, co chce, zgodnie z wolną wolą, a w radykalnej wersji tej ideologii – wolną wolą w niczym nie ograniczaną przez nauczycieli czy nawet rodziców. Poglądy Illicha oraz jego zwolenników nie sięgały jednak w sferę podstaw ustroju polityczno-gospodarczego, lecz ograniczały się do reformy systemu oświaty, a szczególnie zwiększania roli nauczania domowego.

 

P.Gray, a wraz z nim J.Piński, interesują się głównie edukacją jako formą działalności zinstytucjonalizowanej. Piński dorównuje Grayowi w radykalizmie dotyczącym szkolnictwa publicznego, to znaczy widzi celowość zrezygnowania w ogóle ze szkół publicznych. W swoim artykule pt. „Przyuczanie do demokracji”, poprzedzającym tekst wywiadu, podziela bowiem pogląd Graya, że „Problem z systemem publicznego szkolnictwa polega na tym, że jego zadaniem nigdy nie była edukacja, ale indoktrynacja i nauczanie posłuszeństwa wobec władzy”. Piński zadowala się jednak rozwiązaniem polegajacym na całkowitym pozbawieniu państwa funkcji edukacyjnych i przekazaniu ich szkołom prywatnym. Pisze bowiem: „Nie bez powodu elity, nawet z ugrupowań socjalistycznych, własne dzieci posyłają do prywatnych placówek. Tam uczą się zupełnie innych rzeczy i traktowane są w inny sposób niż ich rówieśnicy w publicznych placówkach”.

 

Piński odsłania więc swoją postawę typową dla minarchisty, któremu nie wystarcza neoliberalizm jako ustrój eliminujący państwo z gospodarki, lecz domaga się też redukowania jego funkcji pozagospodarczych i pozostawienia mu jedynie pewnych funkcji szczątkowych. Można sądzić, że w przypadku edukacji chodzi o pozostawienie państwu jedynie pewnych uprawnień regulacyjnych  wobec szkół prywatnych.

 

Ludzkość wolnych samouków zapewni światu nowy porządek

Swymi pytaniami Piński ułatwia jednak ujawnienie faktu, że Gray w zasadzie nie chce żadnych szkół, również prywatnych. Najpierw pada więc stwierdzenie, że „za 50 lat współczesne szkoły będzie się uważać za barbarzyński relikt przeszłości.”  Dla urozmaicenia swej opinii Gray przytacza jednak pewną szkołę prywatną, „w której to właśnie uczniowie decyduja, co chcą robić. Mogą na przykład grać na gitarze, chodzić po drzewach, łowić ryby, grać w koszykówkę, ale także uczyć się matematyki, fizyki, czy geografii. Nie są do niczego zachęcani ocenami ani kontrolowani testami”. Podkreśla też, że w USA są już 22 takie szkoły, a w innych krajach co najmniej 14, ale to nie one mają wielką przyszłość, lecz metoda uczenia się dzieci w domach (a nie nauczania dzieci w domach). Gray przebił więc nawet Illicha. Ten rezultat możnaby określić jako nadanie innej treści jego pojęciu unschooling, a mianowicie selfteaching (samokształcenie), a jeśli dziecko woli zostać analfabetą, to - illiteracy.

 

Przedstawicielom polskiej opozycji politycznej, którzy słusznie krytykują minister Krystynę Szumilas za złą politykę edukacyjną państwa i którym omawiane tu stanowiska libertariańskie mogą nie odpowiadać, redaktor Piński oferuje rodzaj środka uspokajającego, w postaci stanowczej niechęci do Unii Europejskiej jako postawy przeciwnej do uprawianej przez Szumilas i jej posłusznych nauczycieli. Pisze bowiem w cytowanym  artykule pod ironicznym tytułem „Przyuczanie (w domyśle: przez Szumilas i jej nauczycieli) do demokracji”: „Dziś już od przedszkola polskim dzieciom wbija się do głowy, że Unia Europejska wielkim dobrodziejstwem Polski jest. W szkole ta propaganda rozszerzana jest na inne aspekty współczesnych systemów władzy. I tak przez 12 lat tłucze się uczniom do głowy szacunek dla autorytetów oraz państwa, które za wszystko ma odpowiadać i wszystko zapewniać”. Uspokajani adresaci tych słów powini jednak się dowiedzieć, że wyznawana przez Pińskiego ideologia chce, aby państwo niczego nie zapewniało i za nic nie odpowiadało, bo docelowo nie powinno w ogóle istnieć. O tym pisał w „Rzeczpospolitej”(z dnia 13-14.10.2012r., a więc jeszcze przed trotylem) brytyjski profesor G.Casey w artykule pod tytułem: „Świat bez państwa”. A jego kolega, też brytyjski profesor, pewnie z obawy, iż Unia Europejska może utrudniać likwidację państw członkowskich, bądź też sama przeszkadzać we wprowadzaniu anarchokapitalizmu jako ustroju docelowego stwierdził: „Unia Europejska jako polityczna czy gospodarcza struktura jest martwa. Jest fikcją, złudzeniem” oraz dodał radę: „…rozpędzić Parlament Europejski i przywrócić suwerenność państwom członkowskim” (R.Scruton, „Poradzimy sobie bez Brukseli”, „Rzeczpospolita” 24.11.2012r).

 

Na marginesie można więc stwierdzić, że kontynuacja profilu ideologicznego opiniotwórczej „Rzeczpospolitej”, również w wersji „Uważam Rze”, została po zmianach personalnych z powodu trotylu w pełni zachowana, a nawet wzmocniona wkładem cotygodniowym Korwina Mikke, chociaż daleko jego poglądom do ustroju docelowego. Jednak do minarchizmu jako ustroju przejściowego jest zdolny nas  wprowadzać. Oczywiście, byłoby lepiej wydostać się wreszcie z neoliberalizmu w drugą stronę na pole prawidłowego liberalizmu zamiast brnąć w kierunku „globalnej prerii” anarchokapitalizmu. Do odwrócenia kierunku musieliby się jednak pojawić przewodnicy rzeczywiście liberalni. 

 

Dla libertarian najważniejszy aspekt zagadnienia polega jednak na tym, jak będzie wyglądał rynek pracy w bezpaństwowym ustroju docelowym. Kto da zatrudnienie setkom milionów wędrujących po świecie bezrobotnych. Częściową odpowiedzią na to pytanie jest koncepcja szarej strefy Samuela Konkina, rozbudowywanej na wielką skalę. Autorowi tej koncepcji chodziło jednak głównie o osiągnięcie tą drogą bezrewolucyjnego upadania państw, a nie o zrównoważenie globalnego rynku pracy. Inni lewicowi anarchokapitaliści wysuwali koncepcję likwidacji koncernów, a nawet kategorii pracy najemnej i zastąpienie jej samozatrudnieniem.

 

Ten ostatni pomysł stanowi prawdopodobnie podstawę wyraźnie sprecyzowanego wniosku zawartego w cytowanym artykule Pińskiego, jako podsumowanie treści udzielonego mu wywiadu: „Prof. Gray uważa, że szkolnictwo jakie znamy zniknie w ciągu najbliższych 50 lat. Powód jest prozaiczny: szkoły unieszczęśliwiają dzieci i testują granice ich wytrzymałości psychicznej. A najważniejsze – nie gwarantują im stałej pracy i płacy. Obecnie posłuszeństwo i wykonywanie poleceń to szansa na tzw. pensję minimalną. Ci, którzy w XXI w. chcą mieć pewną pracę, muszą ją sobie… wymyślić. A tego dzisiejsze szkoły nie uczą”.

 

A więc głowy do góry! Nasze wnuki i prawnuki, samouczące się lub „analfabetyzujące się”, chodząc po drzewach lub grając na gitarach i myśląc o fizyce bez odrazy i przemęczenia nią, będą mogły naśladować przytaczanych przez Graya bohaterów, takich jak Einstein lub Churchill w używaniu mózgów do wymyślania sobie pracy i płacy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka