Tragedia Jarosława Wałęsy (i jego rodziny, której składam głębokie wyrazy współczucia !) może być okazją do pewnej refleksji o poruszaniu się na polskich szosach.
Czynię to z niechęcią, bo uważam, że na drodze nie ma mądrych, więc jedynie dzielę się swoimi spostrzeżeniami — kierowcy amatora, poruszającego się kompaktem.
DK 10 uważam za jedną z najsympatyczniejszych szos w Polsce, była taką zwłaszcza przed przebudową: prosta, na płaskowyżu, więc dobra widoczność, na większości odcinkach poza terenem zabudowanym (można pruć).
I tu pierwsza uwaga: ta łagodność tej szosy może zmylić czujność kierowców !
Nie znamy szczegółów wypadku, ale jedną rzecz wiemy: stała tam częściowo na poboczu ciężarówka, a za nią (czego motocyklista mógł nie zauważyć) terenówka. Był to jakiś awaryjny postój, niezależnie od tego, ciężarówka zawsze stwarza niebezpieczeństwo, gdyż zasłania nam widoczność: zawsze może wybiec zza niej człowiek czy choćby zwierzę, i może być wypadek. Tym razem okazała się to być terenówka. Taka sytuacja zawsze wymaga zwolnienia — to druga uwaga. Chyba, że jedziemy wolno.
Trzecia uwaga dotyczy motocyklistów, zdarzało mi się, że lekko skręcałem na zupełnie odludnej wąskiej szosie w lewo (by np. ominąć dziurę) czy jechałem środkiem (bo inaczej się nie dało), a tu obok mnie, nie wiadomo skąd, motocykl. Odnoszę wrażenie, że motocykliści zakładają, że kierowca przed nimi będzie się trzymał cały czas prawej strony, ale to przecież nierozumne założenie. Dlatego motocykliści, albo powinni omijać wyprzedzany pojazd szerokim łukiem, albo upewnić się, że kierowca przed nim już go zauważył.
Wydaje mi się wreszcie, że percepcja kierowcy samochodowego skupiona na innych samochodach, może mieć dodatkowe trudności z wyłuskaniem zbliżającego się z nienaturalną dla auta prędkością motocykla. To oczywiście rodzi wypadki.
Inne tematy w dziale Rozmaitości