Dziennikarze nie wyjaśnią afery hazardowej. Zrobi to blogosfera z Kataryną na czele.
Mniej więcej 24 godziny temu opublikowałem na Salonie24 pochodzące od mieszkańców Zieleńca informacje związane z aferą hazardową.
Wpis spotkał się ze sporym zainteresowaniem i gigantyczną dawką niewiary w podawane informacje. Dzisiaj najważniejsza z nich, ta o urlopie Marcina Rosoła w ekskluzywnym hotelu Rysia Sobiesiaka, potwierdziła się. Co więcej, Rosół z rozbrajającą szczerością przyznał w radiu RMF FM, że nie potrafi udowodnić, że za pobyt zapłacił, bo rachunku nie ma, a rezerwację zrobił na swoje nazwisko Rysio.
Jak zapowiadałem już wczoraj, odpuszczam anonimowym niedowiarkom. Nawet tym, którzy zabagnili ten blog, a po potwierdzeniu naszych informacji już tu nie wrócili (szacunek dla tych, którzy pojawili się z przeprosinami).
Warto jednak pochylić się nad kondycją tak zwanego polskiego dziennikarstwa, uosabianego ilością notek na Salonie24 przez Krzysztofa Leskiego. Pan redaktor najpierw dwoił się i troił na własnym blogu, by prawdziwy sens tej gigantycznej afery rozmydlić. Następnie wlazł tu ze swoimi buciorami sugerując, że Mario Puzo opowiada jakieś bujdy, a nie jest w stanie nawet "wyguglać" nazwiska proboszcza z Zieleńca. Zarechotał, narobił smrodu i poszedł.
Otóż, panie redaktorze. W normalnym kraju normalny dziennikarz czytając moją notkę zrobiłby wszystko, by spróbować potwierdzić takie informacje z blogosfery. Na pana miejscu już rano zameldowałbym się na recepcji "Szarotki" ustalając fakty. Rozmawiałbym telefonicznie z Rosołem, Drzewieckim, Sobiesiakiem, a osobiście z panią kelnerką, panią z recepcji i każdym, kto by się nawinął.
Pan woli karmić koty i zza monitora obrażać się na fakty. Powodzenia, ale Pulitzera nie wróżę. Tę aferę wyjaśnią CBA, komisja śledcza i blogerzy (najnowszy wpis Kataryny!!!). Dziennikarze tylko czasem skorzystają z ich pracy.
Zachęcam do weryfikowania pozostałych podanych tu wcześniej informacji. Może tym razem o lesie?
Update (bo obiecałem): urlop pana szefa gabinetu politycznego miał miejsce na przełomie stycznia i lutego.