Joanna de Valois - córką Ludwika XI, króla Francji i Szarlotty Sabaudzkiej. Dziewczynka, która miała być chłopcem. Córka, którą nienawidził ojciec. Kobieta, z którą - dla korony i kariery - ożenił się mąż. Królowa, z którą - w imię racji stanu - rozwiódł się król. Przez 22 lata – kaleka Księżna, nieszczęśliwa Królowa Francji przez rok, a przez resztkę życia mniszka. Żywot średniowieczny, ale jakże jednak współczesny. Dlatego warto poznać go bliżej.
Joanna urodziła się 23 kwietnia 1464 roku w Nogent-le-Roi. Córka króla Francji, zdawała się być „w czepku urodzona”. Wydawałoby się jakimś postronnym gapiom, że księżniczce może zabraknąć w życiu tylko „ptasiego mleka”. Jednak królewskie pochodzenie Joanny okazało się ciężką, zaiste godną świętej, próbą. Nie chwała i splendor korony, lecz krzyż odrzucenia i męki upokorzeń naznaczyło życie Joanny. „Jest tylko może kilku świętych, którzy cierpieli większe lub bardziej gorzkie upokorzenia, niż Joanna de Valois”. Lilia życia Joanny została pozbawiona kielicha korony nim pęd łodygi przebił łono ziemi. Córka króla Francji Ludwika XI była bowiem „od urodzenia znienawidzona przez ojca, częściowo ze względu na jej płeć, a częściowo ze względu na jej chorowitość i zdeformowanie”. Król Ludwik XI ze względów dynastycznych oczekiwał bowiem narodzin syna, a nie kalekiej córki. Joanna była bowiem – jak się dziś zdaje historykom - dzieckiem niepełnosprawnym. Rozczarowany, zdegustowany Król skazał córkę dekretem okrutnego serca na banicję z oazy ojcowskich kolan i wygnanie z raju matczynej piersi. Joanna – jako zaledwie dwu tygodniowe niemowlę - została zesłana do odległego zamku na zapyziałą prowincję, gdzie dorastała „w łasce Boga” i wzgardzie ludzi, pod czujnym, ciężkim okiem strażników. Dziewczynka żyła tam pozbawiona nie tylko należnych królewskiemu stanowi przywilejów, ale zwykłych, pospolitych w owych czasach wygód, a często nawet tego, co konieczne do życia.
U poranka życia Joanny nastała noc. Słońce rodzicielskiej miłości zaćmiła królewska pycha i ojcowska wzgarda. Czas ten był okresem przejmującej, intensywnej samotności dziewczynki. Dżdżystym, wichrowym preludium do przejmującej symfonii wielu nędz dalszego, królewskiego - nominalnie - życia. Noc miłości u poranka życia rozświetlał brzask heroicznej, zaiste królewskiej, wiary dziewczynki. Joanna żyła w ziemi wygnania, na pustyni miłości, w dolinie samotności „tam, gdzie Bóg przemawia milczeniem”. W duszy maleńkiej księżniczki wzbiera ocean milczenia otwarty na głos Boga. Ocean, który bijąc przejmującymi falami ciszy o brzeg świadomości pozwala „usłyszeć, jak rozbrzmiewa w nas to, czego nie da się wypowiedzieć ludzkim językiem”. Osamotniona, często głodna i brudna dziewczynka u Boga szuka pociechy. Joanna otrzymuje dar żarliwej, czułej pobożność do Maryi. Opuszczone przez ojca i matkę dziecko znajduje matkę w Matce Boga. Matce i Opiekunce biednych, i opuszczonych dziatek: sierot odciętych od pępowiny miłości rodziców, ciemnym błyskiem potężnej śmierci. I dzieci niczyich, „sierot społecznych” - dzieci żyjących rodziców porzuconych przez ojców i matki na jałowej ziemi wygnania, bez łyka koniecznej do życia, miłości. Dla nich święta Joanna de Valois jest dziś zapewne w niebie szczególną patronką.
Dziewczynka naśladuje swą przybraną Matkę. Tajemnice życia Maryi, Joanna żarliwie kontempluje przez całe swe życie. Tak, że tajemnice życia Maryi stają się tajemnicami sukcesu życia Joanny. Sukcesu nieoczekiwanego, nawet przez nią samą. Sukcesu odniesionego wbrew najbliższym wrogom – rodzicom. Tam bowiem, gdzie zepsuta natura zawodzi, łaska staje się naturą (św. Tomasz z Akwinu). Maryja jest dla Joanny Mistrzynią w nowicjacie życia. Droga cnót Maryi staje się drogą postępowania Joanny. Ufne dziecko podąża po usłanej cierniami drodze królewskiego z pozoru życia, stawiając bose, zziębnięte stopy w purpurowe ślady krwi Zbawiciela. Dziewczynka naznaczona piętnem nie tyle kalectwa, co wzgardą rodziny, i od urodzenia karmiona gorzkim chlebem samotności - a pojona miast miodem miłości, dziegciem wzgardy z garńca łez - jest pilną uczennicą w szkole cnót Maryji. Dlatego prasa cierpienia, z nieszczęść życia Joanny wyciska żywot świętej. Wątłe ciało Joanny staje się kuźnią mocarnego ducha. I tak kłoda kalectwa, i piętno wzgardy staje się Joannie mostem do nieba.
Historycznym tłem życia świętej Joanny jest średniowieczna Francja. Ojczyzna Joanny przeżywała wówczas, czasy najgłębszego upadku: „najechana przez Anglików, pustoszona rabunkiem i pożogą, zarazą i kontrybucjami”. Francja doświadczona była wszystkimi plagami długoletniej i krwawej wojny z Anglią. Stawką wojen była Bretania i integralność terytorialna państwa. Francja, kosztem królowej Joanny, wojnę tą wygrała.
Zwycięstwo Francji, chwałę monarchii, Joanna okupiła wielkim osobistym i publicznym upokorzeniem. Joanna - dla ojca, męża, a nawet Kościoła - była jedynie instrumentem, narzędziem dynastycznej polityki. Ułomnym, rozstrojonym instrumentem w politycznej orkiestrze królewskiego dworu. W wieku lat 12, dla dobra korony poślubiła, kuzyna ojca, księcia Orleanu, Ludwika. Joanna żyła z nim 22 lata, znosząc jego kaprysy i jawną niechęć. Pogardzana „odpłacała mężowi złe traktowanie niezwykłą dobrocią”. W 1498 r., po śmierci brata Joanny, Karola VIII, tron Francji przypadł Ludwikowi. Joanna została Królową.
Jednak … Joanna Królową Francji była niespełna rok. Małżonka z defektem urody, nie była bowiem królowi w smak. Dla Francji, dla monarchii także była ciężarem. Następca tronu to dla królestwa racja stanu. Brak męskiego potomka to koniec dynastii i podważenie fundamentów dziedzicznej monarchii. Dlatego małżeństwo królowej Joanny nie było także na rękę Kościołowi. I zostało, przez Kościół, oficjalnie anulowane. Uwolniony z małżeńskich więzów Ludwik, ożenił się z wdową, żoną swego poprzednika na tronie Francji, Anną Bretońską. Wszystko, oczywiście, dla dobra korony. Ludwik XII mógł więc świętować polityczny i prywatny sukces. Na jednym ogniu upiekł dwie pieczenie - pozbył się niechcianej, niepłodnej żony i Bretania została częścią korony.
Joanna - królowa Francji zapłaciła słony rachunek za zwycięstwo w wojnie intryg o Bretanię. Król zabiegający u Papieża o unieważnienie małżeństwa, postawił królową pod publicznym pręgierzem absurdalnych zarzutów. Królowa Joanna została sponiewierana przez męża i – jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli - przeczołgana po najwyższych pasmach Alp i Himalajów publicznych upokorzeń. Szczytem hańby były publiczne lekcje anatomii Królowej. Tajemnicą poliszynela stały się ginekologiczne szczegóły anatomicznej budowy Królowej, uniemożliwiające ponoć, przez nieomal ćwierć wieku, skonsumowanie małżeństwa. Sprawa była jednak zbyt grubymi nićmi szyta, aby nawet papież Aleksandr VI (Rodrigo de Borgia) - znany skądinąd z niezbyt świętobliwego życia - przychylił się do argumentacji króla Francji. Prawnicy królewscy sprokurowali więc naprędce inne zarzuty. I … Święty Kościół grzesznych ludzi kanonicznie unieważnił małżeństwa Ludwika i Joanny. Pretekstem był rzekomy przymusu, pod którym Ludwik książę Orleanu, jakoby małżeństwo zawarł. Mało kto zauważył, że szermując podłej jakości argumentami Ludwik XII publicznie przyznał, że wolność kawalerską sprzedał za koronę, wzięty gwałtem przez nieodpartą chuć królewskiej władzy.
Co najdziwniejsze, w tej dość paskudnej męsko-damskiej historii, anulowanie małżeństwa było … otwarciem drogi dla spełnienia najskrytszych pragnień serca królowej Joanny. Joanna – ex królowa, otrzymała niewielkie księstwo Berry. „Administrowała nim sprawiedliwie i mądrze. Oddając się uczynkom miłosierdzia. Otaczała wielką troską chorych, upośledzonych i opuszczonych. Jej życiem była modlitwa i wyrzeczenia”. W roku 1502 Joanna, księżna Berry wraz ze swoim spowiednikiem, franciszkaninem bł. o. Gilbertem Nicolasem, założyła w Bourges klauzurowy zakon kontemplacyjny „Sióstr od Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny”. Błogosławiony Gilbert napisał, wzorowaną na Ewangelii "Regułę dziesięciu cnót Najświętszej Maryi Panny". Św. Joanna zaś ułożyła „Koronkę dziesięciu cnót ewangelicznych” - różańcowe rozważania cnót Matki Bożej, mającą przypominać siostrom reguły zakonnego życia. Celem zakonu sióstr od Zwiastowania (anuncjatek) było naśladowanie cnót Najświętszej Maryi Panny. Ksieni annuncjatek, księżna Joanna de Valois ocean duchowych udręk falami upokorzeń uderzający o brzeg Jej życia - wzgardę ojca, wzgardę męża, wzgardę Francji całej, tak samo, jak liczne choroby ułomnego ciała, które niby krople drążyły morską solą mistyczną skałę wiary - na wzór Maryi Bolesnej Matki Ukrzyżowanej Zwycięskiej Miłości „od lat dziecięcych znosiła z heroiczną cierpliwością”. „Znosiła z heroiczną cierpliwością” to znaczy, tak długo, aż ocean falowaniem się zmęczył i zaprzestał biczowania przypływami latarni morskiej wiary, a krople cierpień odbiły się od brzegów i zamieniły się w parę.
Złe chwile, bowiem łatwo przetrwać. Trudno jest dopiero wtedy, gdy złe chwile kapią, jedna po drugiej zlewając się w złe minuty, minuty zaś w godziny. Kałuże złych godziny stają się jeziorami złych dniami. Gorycz zła wzbiera i przerywa tamy. Zło, niby erupcja wulkanu, lawą grzebie życie: kałuże zła stają się strumieniem, strumień potokiem, potok rzeką, rzeki miesięcy morzem lat. Morza lat zaś zlewają się w ocean - jak to się potocznie mówi - „przechlapanego” życia.
Dla Joanny de Valois ocean życiowej udręki stał się Jordanem wiary. Potop zła rozbił się o tamę z ognia Chrystusowej miłości. Kaźń upokorzeń stała się Joannie palmą codziennego męczeństwa. Zmienne koleje losu, niezmiennie złej fortunny wiarą przekuła bowiem w zwycięską próbę, heroicznych cnót. Płomyk wiary, nadziei i miłości ocalał w lampie francuskiej Panny Mądrej, nie zagaszony tchnieniem wichrów wiejących znad arktycznego oceanu zła, jakiego doświadczyła księżna Berry w swym biednym, „królewskim” życiu. Joanna – dziecko Maryi pomimo wzgardy króla-ojca i męża-króla, wiedziała, że jest zaiste szlachetnie urodzona. Wierzyła bowiem, że królewski błękit jej krwi nie pochodził „z żądzy ciała, ani z woli męża”. Dlatego z prawdziwie królewską godnością przeszła przez morze upokorzeń. Nie tyle czekając lepszego losu, ile zły los okraszając przyprawami cnót, aby nabrał smaku niebiańskiej słodyczy. Kropla łaski Bożej stała się źródłem cnót Joanny, które beczkę dziegciu życiowych upokorzeń zmieniły w plaster miodu wiary.
Joanna – kaleka księżniczka, jednoroczna królowa Francji, narodziła się dla nieba 4 lutego 1505 roku, mając lat 41. Doczekała się tego, że jej wiarołomny małżonek, król Francji Ludwik XII, wziął zakon annuncjatek pod swą szczególną opiekę. Beatyfikował Joannę Francuską papież Benedykt XIV w 1742 r., a kanonizował – w roku 1950 Pius XII.
Jednak także po śmierci, chwała Joanny cierpiała męki poniżenia: grób księżnej mniszki - Królowej pokory zbezcześcili, a doczesne szczątki Świętej spalili hugenoci w maju 1572 roku. U schyłku epoki baroku w Europie było ponad pięćdziesiąt klasztorów anuncjatek – duchowych córek świętej Joanny de Valois, ale Wielka Rewolucja Francuska, walcząc o prawa poniżonych i wykluczonych – zrównała z ziemią prawie wszystkie.
*
Cierpienia kalekiego życia – dar z pozoru bezużyteczny, bezwartościowy. Dar, z którego Joanna zrobiła królewski użytek. Wodę nędz swego życia, zamieniła w purpurowe wino świętości. Z fatum kalectw i piętna odrzucenia uczyniła arcydzieło – święte, owocne życie.
Kalekie, pełne upokorzeń życie – dar z pozoru bezwartościowy, bezużyteczny … A jednak dar …Dar dla nas - także dziś. Dar dla nas, którzy tolerujemy wszystko, z wyjątkiem … cierpienia (Dlatego cierpienie zaczynamy leczyć śmiercią ... ) Cierpienie bowiem boleśnie przypomina nam, że Ziemia nie rajem jest, lecz miejscem „na wschód od Edenu”... do którego zostaliśmy wygnani.
Należy o tym pamiętać, w czasach, w których nikt zdaję się już nie pamiętać, że rajskie z oddali królestwa Utopii są z bliska, piekielnymi wyspami archipelagu Gułag.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo