Mieszkam na południu Polski.W ubiegłym roku mój region ale nie tylko zmagał się z olbrzymią powodzią a teraz przyszło zjawisko przeciwne-susza.Niestety okazuje się,że nie jesteśmy przygotowani ani na jedno ani na drugie.Brak opadów powoduje nie tylko coraz bardziej pewne straty w uprawach ale i brak wody w coraz większej liczbie gospodarstw domowych.Wsie pozbawione dostępu do sieci wodociągowej mogły do tej pory liczyć na własne studnie niestety te po kolei wysychają.Czy po 1997 roku budowa urządzeń hydrologicznych chroniących przed powodzią i pozwalających magazynować nadwyżki słodkiej wody stała się priorytetem dla władz państwowych i samorządowych?Obserwując swoją najbliższą okolicę odpowiadam-nie!Kilka lat temu przeczytałem artykuł w którym hydrolodzy bili na alarm informując, że Polska ma zasoby słodkiej wody porównywalne z....Egiptem.Stawia się na inwestycje prestiżowe i efektowne a co ważne możliwe do zrealizowania w trakcie jednej kadencji.Chwalimy się nowoczesnymi stadionami a część Polski zmaga się z brakiem sieci wodociągowej i kanalizacyjnej.Mnie to przypomina postawę człowieka,który chodząc w zniszczonych butach i podartych skarpetkach wysila się na zakup drogiego samochodu.Gdzie tu rozsądek,trzeźwa ocena potrzeb i możliwości inwestycyjnych?
