Elvesbrew Elvesbrew
2196
BLOG

Zima nadchodzi (albo „Żyj wolny lub giń”) - kilka słów o JPS RAZ

Elvesbrew Elvesbrew Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

 

 

Od momentu, kiedy zakończyłem lekturę JPS Rafała Ziemkiewicza nurtują mnie dwa pytania. Pierwsze pytanie to, czy RAZ czytał sagę „Pieśni Lodu i Ognia” George’a R.R. Martina (znaną masowemu widzowi w postaci serialu HBO pod tytułem „Gra o Tron”). Drugie pytanie to, czy widzi pewną analogię pomiędzy rodem Starków i Polakami.

Postaram się krótko streścić główny wątek GoT (Uwaga! – SPOILER): Lord północy i namiestnik króla, Eddard Stark, dowiedziawszy się że następca tronu pochodzi z kazirodczego związku i nie jest dzieckiem zmarłego króla, miast sięgnąć po władzę, decyduje się postąpić „honorowo” i informuje o tym co wie wdowę. Chce, aby ona oraz jej syn mogli uciec, a tym samym ocalić życie. Honorowe zachowanie Lorda Starka doprowadza do pojmania, a następnie ścięcia go, jego ród do zagłady, królestwo do wojny domowej, a twierdzę Winterfell, siedzibę rodu, do zrównania z ziemią. Starkowie zostają napiętnowani jako zdrajcy, którzy wystąpili przeciwko prawowitemu władcy i taki właśnie „pijar” zostaje im pracowicie doklejany przez pozostałe rody. W szczególności  dotyczy to byłych chorążych Starków (sojuszników), którzy zdradzili i opuścili swojego Lorda, biorąc stronę króla-bękarta poczętego ze związku królowej z własnym bratem (czekam niecierpliwe na ad vocem prof. Hartmana).

Nie jestem pierwszym polskim czytelnikiem, który dostrzega podobieństwo między Polską a Starkami, ale bodaj jedynym (jeżeli nie jestem sam, to z góry przepraszam), który nie widzi w tym nic pochlebnego. Dlaczego, to mam nadzieję każdy może się domyślić z powyższego opisu. Można oczywiście powiedzieć, że przecież Starkowie są najbardziej lubianym i podziwianym rodem w tej sadze na całym świecie: w USA, Francji, Anglii a może nawet w Rosji. I jest to zapewne prawda – sęk tylko w jednym drobnym szczególe. Czytelnik/widz nie jest w tym sporze stroną, a w związku z tym może sobie pozwolić na luksus bycia szlachetnym. W życiu niestety tak nie jest i myślę, że pora aby ludzie „mający serce i patrzający w serce” wreszcie dojrzali i to zrozumieli.

Tyle o Starkach. Teraz o JPS. Książka przytłacza nagromadzeniem faktów do tego stopnia, że ja nie byłem w stanie przeczytać za jednym podejściem więcej niż paru stron. Musiałem to wszystko przetrawić, zastanowić się, czy czasem przeprowadzić jakąś szczątkową chociażby weryfikację w innych źródłach. W związku z tym, że nie jestem historykiem i nie jestem w stanie krytycznie odnieść do przedstawionych w książce faktów, z niecierpliwością czekałem na krytyczne recenzje ze strony zawodowców. Myślałem naiwnie, że skoro książka jest tak najeżona faktami i jeżeli chociaż część z nich jest nieprawdziwa to zawodowcy wypunktują RAZa niczym Lennox Lewis Andrzeja Gołotę.

Nic takiego nie nastąpiło.

Recenzje zarówno te pisemne jak i werbalne sprowadzają się do następujących uwag:

1.      Książka nie ma przypisów.

2.      RAZ nie pisze alternatywnej wersji historii i nie mówi co by było gdyby.

3.      RAZ występuje z pozycji kanapowego besserwissera i mówi co należało zrobić, dysponując wiedzą współczesną.

4.      RAZ mówi, że Polska powinna iść na Sowietów z Wermachtem.

5.      RAZ pluje na polskość, bohaterów i przelaną krew.

6.      RAZ to Zychowicz, a ten to zakamuflowana opcja niemiecka.

7.      Komu to służy? Patrz wyżej.

8.      Kto za tym stoi? Wiadomo, że Putin.

Rafał Ziemkiewicz wielokrotnie się do tych zarzutów ustosunkowywał, więc ja tylko powiem, że powyższa krytyka to dla mnie szalenie mało. Nikt nie pokazał, że RAZ pisze o faktach, które nie miały miejsca. Przyjmuję zatem, że skoro odbiór „patriotycznych” historyków jest tak negatywny, a mimo to przedstawione fakty nie zostały podważone, to są one jednak prawdziwe. O interpretację zawsze można się spierać i na tym polega urok historii, ale takiej rzeczowej polemiki było naprawdę niewiele.

To co mnie osobiście interesuje i na co bym chciał poznać odpowiedź w kontekście książki to to, co ówcześni polscy przywódcy naprawdę wiedzieli a co wiedzieć mogli, ale np. nie chcieli. Jakie dane były dostarczane przez wywiad, jak je interpretowano i jakie wnioski z tego wyciągano. RAZ twierdzi, że dane dotyczące liczebności, mobilności wojsk naszych sojuszników, czy na przykład ilości produkowanego uzbrojenia były powszechnie znane naszym władzom. Jakie były nasze plany działania na wypadek agresji Sowietów. Jak wyglądała produkcja broni i czy rzeczywiście Polska przynajmniej próbowała się przygotować na starcie z Niemcami. Chętnie bym posłuchał historyka, który przedstawiłby fakty które np. temu zaprzeczają. Ale znów – ponieważ polemika sprowadza się do powyższych punktów, a nie merytorycznej debaty nad np. postawionymi przeze mnie pytaniami, to muszę uznać, że to RAZ ma rację.

W książce zabrakło mi pokazania przykładów, że jednak można było inaczej. Ziemkiewicz wskazuje na bitwę warszawską jako wydarzenie, które powinno stać się mitem założycielskim Polski. Pewnie tak, ale dla współczesnego pokolenia II wojna światowa jest jednak doświadczeniem ciekawszym i bliższym (chociażby z tego powodu, że jeszcze żyją uczestnicy tamtych wydarzeń). Zastanawiam się zatem dlaczego nie wspomniał o np. Brygadzie Świętokrzyskiej pułkownika Szackiego „Bohuna”, która nie podporządkowała się AK, a za głównego wroga uznała Sowietów, i to przeciwko nim i ich pomiotom (AL/GL) prowadziła główne działania zbrojne po Stalingradzie. Okazuje się, że można było, wbrew temu co mówi wielu uczestników tamtych zdarzeń, schować do kieszeni chęć zemsty, i podjąć walkę dla Polski z wrogiem, który był dla niej w tamtym momencie prawdziwym zagrożeniem. Można było tych ok. 1500 żołnierzy wyprowadzić z Polski, ratując po drodze życie wielu ludziom, nękanym przez partyzantkę polsko-sowiecką oraz Armię Czerwoną na szlaku przemarszu do Czech. Żołnierze NSZ, gdyby zostali w Polsce to zostaliby zamordowani, zatem decyzja o niescalaniu się z AK była bezsprzecznie słuszna. Pokazuje to jasno, że stać nas na podejmowanie racjonalnych decyzji i takie przykłady również należy pokazywać, dla kontrastu chociażby z decyzją o rozpoczęciu powstania warszawskiego (Tak wiem, gdzie Brygadzie do powstania…)

Reasumując ten przydługi wywód, to nie wiem czy George R.R. Martin tworząc ród Starków myślał o Polakach. Wiem za to, że motto w herbie stanu New Hampshire sformułowane przez generała Johna Starka w 1809 roku w liście do weteranów bitwy pod Bennington brzmi „Live free or die”. Myślę, że jednak istnieje jakaś przestrzeń pomiędzy tymi dwoma stanami i zdecydowanie powinniśmy, bez emocji, zastanowić się poważnie nad tezami Ziemkiewicza przedstawionymi w doskonałej, chociaż trudnej i przygnębiającej książce „Jakie piękne samobójstwo”.

Elvesbrew
O mnie Elvesbrew

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Kultura