Poniewaz coś niecoś o tym enkawudziście słyszałem pragnę dodać swoje trzy gorsze.
O Sierowie, jako o najgorszym typie, mówił między innymi Józef Światło, oczywiście po tym jak uciekł z Polski. Na antenie RWE mówił o nim: „ jeden z największych zbrodniarzy stalinowskich został głównym doradcą NKWD przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego w Polsce. To on ponosi współodpowiedzialność za mord polskich oficerów w Katyniu i figuruje w tzw. „Rejestrach akt śledczych mordu katyńskiego ”. Do końca nie jest wyjaśnione jaką rolę odegrał Sierow w Katyniu. Faktem jest że niemałą.
To Sierow potem był odpowiedzialny za niszczenie polskiej partyzantki na terenach zajętych przez Armię Czerwoną. To on przeprowadził prowokację, w wyniku której aresztowano przywódców polskiego podziemia i później przeprowadzono proces tak zwany 16-tu.
Później Sierow stanął po stronie Chruszczowa przeciw swojemu zwierzchnikowi Berii za co ten nagrodził go stanowiskiem szefa KGB. Funkcję tę sprawował dość krótko, bo od 13 marca 1954 do 8 grudnia 1958 roku.
Potem został szefem GRU, czyli...największego wroga KGB.
Pierwsza myśl jaka się nasuwa po tej nominacji jest taka, że GRU było tak słabe i rozbite, że musiał przyjść ktoś z zewnątrz, fachowiec, aby uporządkował sytuację. Otóż nic bardziej mylnego.
Jak twierdzi Wiktor Suworow w ZSRR były trzy filary, na których opierał się komunizm. Pierwszy filar to partia KPZR, drugi to KGB, a trzeci to Armia Czerwona. Między nimi musiała panować pełna harmonia i żadna z nich nie mogła uzyskać znaczącej przewagi nad innymi, bo wtedy te dwie, pokrzywdzone łączyły się przeciwko tej jednej, dominującej.
Wiec jeśli przyjmiemy hipotezę Suworowa, to nominacja Sierowa na szefa GRU, nie miała na celu podciągnięcia GRU do góry, a wręcz przewinie osłabienie jej.
W historii komunistycznych służb specjalnych nie było wiele przykładów przejścia ze służb cywilnych do wojskowych lub w drugą stronę. Zazwyczaj ludzie tych służb trzymali się z daleka od siebie i rywalizowali o wpływy i pieniądzę.
W Polsce również był taki jeden znany przypadek, czyli Czesław Kiszczak, który ze służb wojskowych przeszedł do cywilnych. I między innymi dlatego prof. Staniszkis i inni, wysuwają teorię, że w Polsce, to służby wojskowe przeprowadziły transformację po upadku komunizmu, a w innych komunistycznych krajach robiły to służby cywilne. To w Polsce służby wojskowe w pełni panowały nad sytuacją i nad służbami cywilnymi.
Wracając do sedna sprawy, nominacja Sierowa na szefa GRU miała więc na celu osłabienie GRU i przejęcie nad nią kontrolii, bowiem Partia i KGB czuły się zdominowane przez aparat wojskowy. Teoria Suworowa wcale nie jest głupia, bowiem po śmierci Stalina, tacy ludzie jak Żukow odzyskali część władzy i wrócili do łask. Czyli tym razem aparat partyjny był tak silny, że inne filary czuły się zagrożone. I dlatego trzeba było pozbyć się Stalina.
Ale Suworow również pisze o Sierowie w kontekście kryzysu kubańskiego i wcale nie pisze tak jednoznacznie o nim, że to postać negatywna, głupia i potrafiąca tylko bezwzględnie torturować i mordować.
Zdaniem Suworowa Oleg Pieńkowski nie był zwykłym zdrajcą. Nie był takim sobie playboyem, który pragnął uczynić świat bezpieczniejszym i pokonać komunizm.
Pieńkowski był oddanym komunistą wybranym właśnie przez Sierowa i jego sojuszników min. marszałka Siegieja Bieruzowa, szefa wojsk rakietowych, który zginął zaraz po kryzysie kubańskim w katastrofie lotniczej. Spiskowa teoria mówi, że zginał właśnie za swój udział w kryzysie kubańskim, bowiem marszałka ZSRR nie jest tak łatwo oskarżyć o zdradę, więc trzeba było zorganizować wypadek lotniczy pod Belgradem. Pienkowski został przez nich wybrany do przeprowadzenia operacji informowania Zachodu o stanie Armii Czerwonej, w celu obrrony komunizmu, a nie jego osłabienia. Widzieli oni, że polityka Chruszczowa jest nieobliczalna, a ZSRR ich zdaniem nie był gotowy na konfrontacje z Zachodem. Trzeba dodać, jeszcze nie był gotowy, bo przecież to nie byli ludzie miłujący pokój.
Co do samego Pieńkowskiego to teorie są rożnie. Zdaniem Suworowa został on zastrzelony za zdradę. Kukliński twierdzi, że spalony żywcem w piecu, i pokazywany na filmie w szkole wywiadowczej ku przestrodze innych adeptów sztuki. Zaś Bogusław Wołoszański twierdzi, że został skierowany do koloni karnej na Syberii i tam popełnił samobójstwo.
Wracając jednak do Sierowa i jego działalności w KGB.
Otóż nam Polakom NKWD jaki się jako monolit wykonujący bezwzględnie rozkazy najwyższych czynników państwowych. Tymczasem to bezwzględny Sierow prowadził walkę z Wiktorem Abakumowem, szefem osławionego Smiersza ( skrót od śmierć szpiegom). Abakumow początkowa był poddanym Berii, a potem został nominowany przez Stalina, aby ograniczyć wpływy Berii w aparacie służb specjalnych. Tuż przed śmiercią Stalina został wydalony ze służby, a po śmierci wodza, dzięki Berii wrócił do łask. Nie na długo, bo wraz z upadkiem Berii, też został skazany na śmierć. Sierow tymczasem cały czas awansował, aż został szefem GRU i...walnie przyczynił się do uniknięcia III wojny światowej i zachowania pokoju na świecie, a przecież zasługi w likwidowaniu zdrajców i wrogów ZSRR miał podobne do Abakumowa.
Przy tej okazji rodzi się pewna refleksja. Czy my Polacy i polskie służby mają takiego Pieńkowskiego w aparacie władzy Putina?
Potencjał z pewnością jest. Jak wspominał kiedyś minister Siemiątkowski, jakby nie patrzeć komunista, polskie służby specjalne wykorzystały fakt, że wielu oficerów Armii Czerwonej wracającej z Polski do ZSRR, nie miało żadnych perspektyw na życie i nie wiedziało co zrobić, i zostali dość dobrze spenetrowani przez polskie służby. Dziś ci oficerowie powinni sprawować najwyższe stanowiska w armii rosyjskiej. I oby nie były to tylko przechwałki Siemiątkowskiego.
Druga refleksja jest taka, czy w Polsce są zasoby do tego, żeby rozgrywać konflikty między takim wspólczesnymi ludzmi w rosyjskich służbach jak Abakumow i Sierow, czy tylko traktuje się ich jak diałby wcielone i uciekją, gdzie pieprz rośnie na samo usłuszane słowa gdzie pracują.