Martynka Martynka
2049
BLOG

KIEDY PRZEPROSICIE PANOWIE EKSPERCI??

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 91

 

 

Polska przestrzeń publiczna przypomina coraz bardziej miejski ściek, gdzie wszystkie najbardziej plugawe słowa, oskarżenia płyną sobie swobodnie głównym nurtem, nie niepokojone przez nikogo.

Pomijam już kwestię rozgrywek partyjnych, to temat na inną notkę. Chodzi mi głównie o sposób narracji dotyczący tragedii smoleńskiej.

Od wielu miesięcy rozmaici eksperci od lotnictwa, tu szczególnie zapisał się T. Hypki i Latkowski, dziennikarze wcielający się w rolę ekspertów(Osiecki i spółka) w bezprzykładny, skandaliczny sposób atakowały polską załogę TU 154 M oraz szefa sił powietrznych generała Błasika. Ataki te miały jeden cel – obarczyć całą winę za tragedię nieżyjących pilotów, a pośrednio Prezydenta RP. Niewazne były istotne fakty, dowody, relacje, nawet liczby nie były w stanie przemówić, liczyła się rosyjska narracja o winie i naciskach, połączona z barwną bajką o złamanej brzózce.

Teraz widać jak cała akcja dezawuowania polskich oficerów, a przy okazji de facto polskich sił zbrojnych, była koordynowana z działaniami Moskwy. Po raz pierwszy od wielu lat obce mocarstwo tak  mocno zaangażowało się w działania na polskiej scenie politycznej, starając się wpływać na nasze wewnętrzne sprawy,a  znajdując niemały chór klakierów wśród polityków , dziennikarzy i rzeczonych ekspertów. Okazuje się, ze nawet na potrzeby jednej partii i wzmocnienia tezy naciskowej sfałszowano zapis stenogramów z czarnych skrzynek, gdzie dopisano nieistniejąca słowa „ wkurzy się…” i ujawniono te zapisy akurat przed wyborami prezydenckimi.

Wspomniani eksperci, jakby nagle obudzeni gongiem Anodiny , jak jeden mąż, do znudzenia, wyczyniając doprawdy przedziwną ekwilibrystykę słowną, z nienawiścią, niespotykaną zajadłością kłamali, ze piloci lądowali wbrew przepisom, nie słuchali wieży, zaprogramowali się na wylądowanie, lecieli jak zahipnotyzowani .

Pojawiały się teksty o debeściakach , którzy chcieli pokazać „ruskim” jak się ląduje, o gburowatym, buńczucznym generale, który milcząco stojąc w kabinie niczym kat nad ofiarą, zmusił załogę do zwalenia samolotu wprost na las. Ta buta, pewność w sądach była zdumiewająca, przy jednoczesnym ruganiu drugiej strony, która wskazywała na możliwość zamachu, awarii, czy błędu kontrolerów: poczekajmy z sądami do zakończenia śledztwa(!).

Międzyczasie dochodziły już coraz silniejsze głosy o złym naprowadzaniu polskich pilotów przez wieżę, ale panowie machnęli na to ręką: nieważne, nieistotne, dajmy spokój Rosjanom, Polacy nie mieli prawa nawet podejść do lądowania, ba, nie mieli prawa w ogóle startować!

Chwilami zdawało się, ze słucham osobistych rzeczników FR.

Absurd gonił absurd. Chórowi wtórował Edmund Klich, który udając niezależnego eksperta jednocześnie cały czas całą winę zrzucał na załogę samolotu, wpisując się w kremlowską narrację. Ten człowiek jako akredytowany udzielał tak wielu kuriozalnych wypowiedzi, ze jak dla mnie stał się całkowicie niewiarygodny ( np. uznał, ze nie ma co badać wraku na ewentualność awarii, bo piloci nie zgłaszali awarii, a skrzydło…”jak walnęło to urwało” więc po co badać).

12 stycznia 2011 komisja Anodiny obwieściła światu: Polacy są winni katastrofy, po czym powtórzyła dokładnie to, co rodzimi eksperci powtarzali przez kilka miesięcy.

Oprócz raportu MAK pokazano polskie uwagi , będące wynikiem prac Komisji Millera, z których tekstu mogliśmy wywnioskować, ze polscy piloci nie lądowali, a podeszli na wysokość 100 metrów po czym, wbrew kłamstwom MAK, major Protasiuk dał komendę „odchodzimy” w odpowiednim czasie. Ponadto, co jest niezwykle ważne, rosyjscy kontrolerzy podawali załodze błędne dane, których efektem był tor lotu zupełnie poza ścieżką schodzenia.

Polskie uwagi de facto obalają tezy MAK, stąd nie rozumiem tej schizofrenii premiera, który zgadza sie z zasadniczymi tezami MAK. A jak na to zareagowali polscy eksperci, pan E. Klich?? Nadal powtarzają rosyjskie tezy, cytują rosyjskie, zafałszowane stenogramy. Po raz kolejny słyszymy o naciskach, o debeściakach, a wina Rosjan jest bagatelizowana do tego stopnia, ze pułkownik Klich u M. Olejnik powiedział:

„ Nie możemy mówić o winie Rosjan, bo jest ona nie wyjaśniona(!!!)”.

Doprawdy trzeba nie mieć odrobiny wstydu i honoru, żeby powtarzać do znudzenia rosyjskie tezy, które nawet obaliła Komisja Millera! Należałoby zadać pytanie: czyjemu interesowi służą ci wszyscy panowie?? Ja wiem, wiem oni kochają Polskę, kochają „inaczej”.

Dzisiaj możemy przeczytać, że członek polskiej komisji, ekspert Wiesław Jedynak , powiedział:

TU 154M był samolotem wojskowym, miał wojskową załogę. Piloci mogli, zgodnie z obowiązującymi przepisami, podejść do próby lądowania przy minimalnych warunkach atmosferycznych. Każdy, kto mówi, ze oni nie mieli prawa podejść do próby lądowania, popełnia błąd. Bo oni formalnie mieli takie prawo. W lotnictwie wojskowym, zgodnie z regulaminem, bez względu na warunki atmosferyczne panujące na miejscu ladowania, dowódca statku powietrznego ma prawo podejść do próby lądowania, do swoich minimalnych warunków”.

 

Następnie Wiesław Jedynak wyjaśnił kwestię charakteru lotu 10 kwietnia 2010:

 

„Lot miał charakter przewozu międzynarodowego, ale samolot, załoga były wojskowe. W planie lotu zaznaczono literę „M”( military). Jak można bardziej wyraźnie oznaczyć w planie lotu  samolot, który jest wojskowy? Było napisane „M” – to był samolot wojskowy. Takie samoloty latają w przestrzeni cywilnej”.


Wobec tych faktów i słów polskiego eksperta, nie można juz mówić o jakiejkolwiek winie załogi. Piloci nie zrobili nic, co przyczyniłoby się do katastrofy, zachowali wszelkie procedury. Mimo, iż byli źle naprowadzani, błędnie informowani o pogodzie zdecydowali się wbrew zachętom ze strony wieży („pas wolny”)  odejść na drugi krąg, nie planowali lądować.

Po tej komendzie samolot z niewyjaśnionych przyczyn na wysokości 100 m zaczął gwałtownie opadać, nie reagował na działania pilota, po czym, w niejasnych okolicznościach rozpadł się na drobne kawałki, a kilkumetrowa brzózka miała  przesądzić o losie blisko 100 tonowej maszyny.

Bajka nie warta uwagi.

Czy wobec tych faktów, głosu członka polskiej komisji, polskich uwag  oraz wiedzy o skandalicznych działaniach rosyjskich funkcjonariuszy na wieży, ci wszyscy etatowi oskarżyciele polskich pilotów, dziennikarze, tzw. eksperci, pan Klich zdobędą się na magiczne słowo: przepraszam??

Czy uczynią  gest skruchy wobec bohaterskich pilotów i skrzywdzonych ich słowami Rodzin poległych??

Jeżeli tego nie uczynią wystawią sobie już na zawsze świadectwo rzeczników i klakierów obcego mocarstwa, którzy działali na szkodę Rzeczypospolitej i jej oficerów.

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (91)

Inne tematy w dziale Polityka