Jak głosi ludowe porzekadło kłamstwo ma krótkie nogi, dość szybko zostaje obnażone, a kłamca zazwyczaj czuje się zażenowany. Problem pojawia się jednak w chwili, kiedy kłamcy mają krótką pamięć i nie czują nawet cienia zakłopotania, z powodu swojego postępowania, a to już jest objaw patologii, poważniejszych zaburzeń.
Opisane wyżej zaburzenie jest najwyraźniej udziałem dziennikarzy z Czerskiej, którzy oprócz manii prześladowczej na punkcie Jarosława Kaczyńskiego, dość często, delikatnie mówiąc, mijają się z prawdą, ba, czasem nawet kreują fikcyjną rzeczywistość, by potem przejść nad tym do porządku dziennego, udać, ze nic się nie stało.
Kilka miesięcy temu została stworzona na potrzeby rządowej i prorosyjskiej narracji historia z kłótnią na lotnisku Okęcie, której głównymi aktorami mieli być generał Błasik i kapitan Protasiuk. Przypomnijmy sobie te zdarzenia, z taką lubością opisywane przez dziennikarzy GW:
„ Słyszał, jak między Błasikiem a Protasiukiem wybuchła ogromna kłótnia - opisuje oficer BOR, który zna relację chorążego.
- Chodziło o to, że Protasiuk nie chciał lecieć, bo nie miał informacji o sytuacji pogodowej nad lotniskiem w Smoleńsku, a wiedział o pogarszających się warunkach. Generał zwymyślał go w wulgarnych słowach. Kazał mu iść do kokpitu i sam meldował prezydentowi samolot gotowy do odlotu. [Chorąży] powiedział, że wyglądało to tak, jakby ten chłopak [Protasiuk] nie chciał lecieć, jakby coś przeczuwał - dodaje nasz rozmówca”.
Zgodnie z treścią artykułu kapitan Protasiuk „postawił się” generałowi (rzecz w wojsku nie do pomyślenia, no, ale jak widać dziennikarze GW nie mają pojęcia o tej dziedzinie życia państwa), gdyż nie chciał lecieć do Smoleńska z uwagi na brak prognozy pogody, choć wiedział o pogarszającej się prognozie.
Tymczasem dzisiaj w GW możemy przeczytać:
„Przed startem (godz. 7.27 czasu polskiego) dowódca Tu-154 kpt. Arkadiusz Protasiuk otrzymał prognozę pogody z godziny 6.10. A ta dla Smoleńska była dobra: widzialność do 5 tys. metrów, podstawa chmur 200-300 m. Około godz. 7 dostał kolejną, która informowała o pogarszających się warunkach: widoczność 1-3 tys. m, zachmurzenie i mgła”.
Okazuje się, że kapitan Protasiuk nie tylko otrzymał prognozę pogody przed startem, ale ta prognoza mówiła o dobrych warunkach pogody na lotnisku w Smoleńsku. Pomimo tego, dziennikarze GW nie zająknęli się dlaczego kłamali kilka tygodni wcześniej mówiąc, ze Protasiuk awanturował się, gdyż nie miał prognozy pogody przed startem. Nie zdobyli się nawet na słowo przepraszam dla swoich czytelników. Cóż widać w jakim poważaniu ich mają.
Gwoli przypomnienia - prokuratura prowadząca śledztwo ogłosiła, że na dostępnym materiale nie ma dowodów na kłótnię miedzy generałem a kapitanem, nie ma nawet kadrów, na których oficerowie by ze sobą rozmawiali, co sugerowała GW.
Osobną kwestią do wyjaśnienia pozostaje sprawa następująca: skoro COP wiedział o złych warunkach pogody w Smoleńsku, to dlaczego przekazał załodze błędną informację o dobrych warunkach do lądowania?
Kto tego dnia pilnował w Polsce, aby samolot z Prezydentem na pokładzie trafił w zastawione sidła?
Czy czasem nie było tak, że w COP znalazł się jakiś „życzliwy”, oddany sprawie, który bardzo dbał, aby delegacja była skutecznie wprowadzana w błąd ?? To by tłumaczyło dlaczego oficerowie COP nie mieli w ogóle pojęcia, gdzie znajduje się polski samolot/samoloty, o czym świadczy rozmowa oficerów o godzinie 9.00, a więc już po ogłoszonej katastrofie.
To, co się działo w Centrum Operacji Powietrznych tego dnia to temat na osobną notkę.
http://wyborcza.pl/1,75248,9560292,Prognoza__ktorej_nie_dostal_tupolew.html#ixzz1LqDTMMVq
http://wyborcza.pl/1,75478,9169106,Awantura_przed_Smolenskiem_.html#ixzz1LqAbXSZM
http://www.polskatimes.pl/aktualnosci/400593,nie-bylo-klotni-miedzy-kpt-protasiukiem-a-gen-blasikiem,id,t.html
Inne tematy w dziale Polityka
