Martynka Martynka
991
BLOG

MAFIJNE PAŃSTWO PRAWA

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 3

 

 

Media oraz obecnie rządzący wspólnie i w porozumieniu postanowili przemilczeć, albo zbagatelizować  sprawę samobójczej próby samospalenia przez Andrzeja Ż., który dokonał tego aktu, aby zwrócić uwagę na mafijne reguły panujące w strukturach polskiego państwa.

Już dawno nic mną tak nie wstrząsnęło, jak listy tego człowieka, w których opisał mafijne metody działania części urzędników państwowych, zyskujących parasol ochronny ze strony rządzących.

Trudno nawet pisać, komentować, proszę czytać i wyciągać wnioski.

 

 

Szanowni        Państwo

Mam nadzieję na zainteresuje Państwa to w jaki sposób urzędnicy kancelarii Premiera RP oraz Ministerstwa Finansów, poprzez niedopełnienie obowiązków, doprowadzili moją rodzinę do skrajnej zapaści finansowej. Mam nadzieję, że pomożecie mi  Państwo w ukazaniu społeczeństwu polskiemu prawdziwego oblicza obecnej ekipy rządzącej oraz podległych im urzędników, którzy zamiast chronić praworządność wręcz chronią osoby łamiące prawo, a tych którzy mają odwagę sprzeciwiać się takim praktykom spychają na margines społeczny, a wręcz niszczą im życie. Tak było w moim przypadku co chcę Państwu przedstawić. 

Przedstawione poniżej fakty oparte są tylko i wyłącznie na autentycznych zdarzeniach oraz bardzo łatwe do sprawdzenia w oparciu o istniejącą dokumentację.

Jestem emerytowanym podinspektorem Policji, ostatnie stanowisko: ekspert Wydziału do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Ekonomicznej i Korupcji Centralnego Biura Śledczego KGP w Warszawie,  zajmującym się od 1991 do końca 2005 roku zwalczaniem szeroko rozumianej przestępczości gospodarczej. Z wykształcenia jestem prawnikiem, absolwentem Wydziału Prawa, Ekonomii i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego. Ostatnio zajmowane przeze mnie, w Policji, stanowisko to ekspert Wydziału do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Ekonomicznej i Korupcji Centralnego Biura Śledczego KGP w Warszawie, gdzie zajmowałem się osobiście prowadzeniem śledztw w sprawach o największym ciężarze gatunkowym, a przez to wymagających nie tylko doskonałej znajomości prawa karnego materialnego, kodeksu postępowania karnego ale również wielu innych ustaw np. Kodeksu Spółek Handlowych, ustawy o rachunkowości, ustawy o zamówieniach publicznych, ustawy kodeks cywilny i wielu innych pokrewnych dziedzin prawa.

Chronologia zdarzeń, które odprowadziły do takiej sytuacji jest następująca:

W dniu 18 września 2007 roku podjąłem pracę na stanowisku inspektora w Samodzielnym Referacie Karnym Skarbowym (zwanym dalej Referatem) Urzędu Skarbowego Warszawa Praga (zwanego dalej US), na umowę na czas określony tj. do 30 września 2008 roku (załącznik nr 1).  Wraz ze mną zatrudniony został również Pan XX, który był „świeżo upieczonym” absolwentem prawa, bez żadnego doświadczenia w prowadzeniu jakichkolwiek postępowań karnych. 

Podejmując tą pracę chciałem nadal kontynuować to co robiłem do tej pory czyli zajmować się zwalczaniem przestępczości ekonomicznej godzącej w interesy finansowe Skarbu Państwa co wynika jednoznacznie z mojego listu motywacyjnego, z dnia 21.08.2007 r. (załącznik nr 2). Jednym z warunków zatrudnienia na tym stanowisku było złożenie oświadczenia, że nikt z mojej najbliższej rodziny nie prowadzi na terenie objętym działaniem US działalności gospodarczej. Mogłem z czystym sumieniem podpisać takie oświadczenie. Zastanawiającym jest natomiast fakt zatrudnienia wraz ze mną  XX, który (jak się potem okazało) mieszkał z osobą (jak twierdził swoją ciotką), która prowadziła samodzielną działalność gospodarczą przy Uniwersamie na Grochowie, a więc na obszarze działania tego US. Ma to o tyle istotne znaczenie, że kilka razy przy mnie ostrzegał ją telefonicznie o kontrolach przeprowadzanych w terenie przez Pierwszy Dział Kontroli Podatkowej(zwany dalej PK 1) kierowanego przez Panią ZZ. Fakt ten można  było bardzo prosto potwierdzić analizując billingi rozmów z jego telefonu w powiązaniu z kontrolami prowadzonymi w tym czasie przez PK 1. 


Zgodnie z obowiązującym wówczas Regulaminem US, zatwierdzonym przez Dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie, Referat podlegał bezpośrednio pod Naczelnika US, a więc pod Panią YY.  Ale 
jedynie na papierze, gdyż Pani Naczelnik US, bez stosownej delegacji prawnej, „przekazała nadzór” nad Referatem Pani ZZ. Doszło tu, moim zdaniem, nie tylko do złamania Regulaminu US, ale chyba również do ujawnienia przez funkcjonariusza publicznego (Naczelnik US) osobie nieuprawnionej (Kierownik PK 1) informacji stanowiących tajemnicę służbową lub informacji, którą uzyskał w trakcie wykonywania czynności służbowych co mogło narazić na szkodę prawnie chroniony interes (w tym przypadku były to np. dane osób fizycznych, prawnych oraz jednostek organizacyjnych nie mających osobowości prawnej w stosunku do których toczyły się postępowania podatkowe i zachodziło uzasadnione podejrzenie popełnienia przez nich przestępstw lub wykroczeń skarbowych) a więc naruszenia dyspozycji art. 266 par. 2 kk (należy zwrócić uwagę, iż przepis art. 266 § 2 k.k. chroni nie tylko tajemnicę służbową - w rozumieniu ustawy o ochronie tajemnicy służbowej  ale również „informację, którą funkcjonariusz publiczny uzyskał w związku z wykonywaniem czynności służbowych, a której ujawnienie może narazić na szkodę prawnie chroniony interes”) lub/i art. 231 par. 2 kk w zw. z art. 115 par.13 kk, gdyż Naczelnik US, jako funkcjonariusz publiczny, łamiąc Regulamin US, przekroczyła należne jej kompetencje działając tym samym zarówno na szkodę interesu publicznego (o czym poniżej) jak i prywatnego. Takie działania spowodowały, że Pani ZZ, bezprawnie, weszła w posiadanie ogromnej wiedzy na temat toczących się postępowań podatkowych i karnych, a ponadto (o czym poniżej) samodzielnie – lub wspólnie i w porozumieniu z innymi nieznanymi mi osobami – decydowała w jakich sprawach mają zostać wszczęte postępowania karne, a co za tym idzie kto ma zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a o kim należy „zapomnieć” na czas niezbędny do przedawnienia się karalności czynu. 


Jest to niezmiernie istotne, gdyż zgodnie z Regulaminem US do zadań Działów Kontroli Podatkowej (a w strukturze US funkcjonowały dwa takie Działy) należało dokonywanie kontroli u osób fizycznych i podmiotów gospodarczych, sporządzanie protokołów pokontrolnych i w uzasadnionych przypadkach kierowanie ich do właściwych działów US celem przeprowadzenia postępowania podatkowego. Na tym rola Działów Kontroli powinna się kończyć, gdyż to postępowanie podatkowe prowadzone przez właściwe Działy US miały na celu wykazanie czy doszło do naruszeń prawa podatkowego i wydania stosownych decyzji podatkowych, które stanowiły podstawę do wszczęcia (lub nie) postępowań karnych w sprawach o wykroczenia lub przestępstwa karne skarbowe. 

Biorę przy tym pełną odpowiedzialność za swoje słowa, gdyż mogę to poprzeć konkretnymi przykładami, a zdarzenia który miały miejsce pod koniec 2007 r. tylko potwierdzają prawdziwość moich stwierdzeń.  

W tym czasie nikt nie prowadził w Referacie rejestru zawiadomień przekazywanych z innych Działów US co dawało nieograniczoną możliwość manipulowania takimi dokumentami. Przykładowo w Policji każdy dokument  przychodzący lub wychodzący jest szczegółowo rejestrowany w dziennikach korespondencji, co daje pełną możliwość ustalenia kto i w jakim celu dysponował tym dokumentem, a w razie jego zaginięcia od razu ustala się osobę nim dysponującą, gdyż potwierdza ona własnoręcznym podpisem datę jego otrzymania. 

W tym czasie tj. od września 2007 r. w Referacie zatrudnionych było pięć osób, w tym czterech pracowników merytorycznych czyli prowadzących postępowania karne oraz jednej osoby, która zajmowała się wsparciem logistycznym. 

Początkowo tj. do grudnia 2007 r. nieetatowym Kierownikiem Referatu był
 Pan WW, posiadający jedynie średnie wykształcenie (w trakcie studiów), co już na początku wydawało się co najmniej dziwne, gdyż w warunkach koniecznych i niezbędnych, określanych w ogłoszeniach o naborze na stanowiska w Referacie, widniało kryterium posiadania wyższego wykształcenia prawniczego lub ekonomicznego. Pomimo braku wymaganego wykształcenia WW zatrudniony był na najwyższym z możliwych etatów roboczych tj. na stanowisku oskarżyciela skarbowego (inspektor, starszy inspektor, oskarżyciel skarbowy). Zgodnie z poleceniem wydanym nam na samym początku pracy przez ZZto on wydawał nam w jej imieniu (???) polecenia i przekazywał do prowadzenia konkretne sprawy.

Pomimo wieloletniego doświadczenia w prowadzeniu śledztw i dochodzeń, o największym ciężarze gatunkowym,
 przez ponad miesiąc od zatrudnienia nie otrzymałem do prowadzenia ani jednego postępowania o wykroczenie skarbowe. Wielokrotnie zwracałem się do WW czy też ZZ z prośbą o umożliwienie samodzielnego prowadzenia postępowań karnych, ale zawsze otrzymywałem odpowiedź, że jest to niemożliwe, gdyż nie posiadam jeszcze odpowiednich przeszkoleń i uprawnień nadanych przez Naczelnika US, a bez tego nie jest możliwe samodzielne prowadzenia spraw (była to oczywista bzdura co okazało się niebawem), a ponadto nie ma tak wielu spraw do prowadzenia więc nie ma się po co spieszyć (co okazało się kolejną bzdurą). Dopiero w dniu 19.10.2007 r. otrzymałem upoważnienie Naczelnika US do prowadzenia spraw o wykroczenia skarbowe (załącznik nr 3), nie mając jednak nadal uprawnień do samodzielnego prowadzenia postępowań o przestępstwa karne skarbowe czy też rejestrowania nałożonych mandatów w systemie Poltax – podsystem Mandaty. W dniu 24.10.2007 r. otrzymałem arkusz zakresu czynności (załącznik nr 4 i 5) upoważniający mnie m.in. do analizy zawiadomień o naruszeniu przepisów podatkowych i dewizowych zgodnie z Kodeksem Karnym Skarbowym i innymi przepisami prawa karnego materialnego oraz zakładaniem akt sprawy (szczegóły w pkt. I.1 – 6). Zwracam przy tym uwagę na fakt, że w pkt 6 nałożono na mnie obowiązek wykonywania innych czynności zleconych przez bezpośredniego przełożonego, a więc zgodnie z Regulaminem, przez Naczelnika US, a nie np. osobę przez niego wskazaną czy też wyznaczoną. W pkt. III.6. uczyniono mnie odpowiedzialnym za cyt. ”właściwe wykorzystanie informacji zawartych w programach komputerowych: POLTAX i MANDATY oraz ich obsługę zgodnie z nadanymi kompetencjami”. Jest to zapis o tyle dziwny, że upoważnienie do obsługi w/w i innych systemów komputerowych otrzymałem dopiero w dniu 23.01.2008 r. (załącznik nr 6,7 i 8). Tak więc nie przechodząc jednak żadnych przeszkoleń otrzymuję uprawnienia do prowadzenia spraw o wykroczenia (19.10.2007 r.) oraz spraw o przestępstwa karne skarbowe (24.10.2007 r.).

Wymaga to krótkiego komentarza, gdyż w sprawach o pewne kategorie wykroczeń karnych skarbowych, przed nałożeniem mandatu karnego, należy ustalić czy została uiszczona należność publicznoprawna. Jeżeli fakt taki nie ma miejsca to koniecznym jest wszczęcie i przeprowadzenie pełnego dochodzenia w sprawie o wykroczenie i skierowanie sprawy do rozpatrzenia przez właściwy miejscowo Sąd. Aby stwierdzić czy należny podatek został uiszczony należy albo skorzystać z komputerowej bazy danych US albo ustalać to we właściwej komórce finansowej US. Tak mówi obowiązujące w Polsce prawo, ale szybko orientuję się, że nie jest to prawo, które obowiązuje w US. Brak uprawnień do korzystania w komputerowej bazy danych, przy jednoczesnym prowadzeniu czynności w setkach spraw o wykroczenia, powoduje, że wykonuje się syzyfową pracę w celu podjęcia próby  nałożenia mandatu karnego. Już na samym początku pracy dowiedziałem się bowiem, że Referat nie wszczyna w ogóle postępowań karnych w sprawach o wykroczenia skarbowe, jeżeli obwiniony nie stawia się na wezwania i wtedy spokojnie czeka się tam na przedawnienie karalności wykroczenia i „odstępuje” się od dalszych czynności. Zachodzi jednak pytanie: czy podatnik faktycznie nie stawia się na wezwania czy też stosuje się tu również swoistą selekcję osób do ukarania ? Wielokrotnie zwracałem uwagę WW, że takie postępowanie jest niezgodne z prawem, gdyż w takiej sytuacji konieczne jest wydanie postanowienia o wszczęciu dochodzenia w sprawie, wydanie postanowienia o przedstawieniu zarzutów (czyli przejście z fazy in rem, w fazę in personam) - co skutkuje przedłużeniem do dwóch lat okresu przedawnienia karania - oraz podjęcie wszelkich możliwych czynności zmierzających do zakończenia postępowania karnego przed Sądem. Wtedy wręcz zabronił mi on wszczynania takich postępowań. Autorytatywnie stwierdził ponadto, że Sądy i tak będą takie sprawy umarzać, ze względu na znikomą szkodliwość czynu, więc nie ma sensu się tym zajmować. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że Pan WW podejmował decyzję w imieniu Sądów i to on, a nie Sąd wyrokował w tych sprawach. 

Jednym z podstawowych celów postępowania karnego (zasada prawdy materialnej) jest, zgodnie z dyspozycją art. 2 par. 1 pkt 1 kodeksu postępowania karnego, cyt. „przepisy niniejszego kodeksu mają na celu takie ukształtowanie postępowania karnego aby sprawca został wykryty i pociągnięty do odpowiedzialności, a osoba niewinna nie poniosła tej odpowiedzialności”[1]. Tak ale nie w tym US, gdyż jak wykażę poniżej Kierownictwo, a nawet „szeregowi” pracownicy stosowali własne, ustanowione przez siebie prawo.

W tym miejscu muszę nadmienić, że otrzymywaliśmy z innych Urzędów Skarbowych dochodzenia dotyczące sprawców wykroczeń skarbowych, zamieszkujących, lub prowadzących również działalność gospodarczą, na terenie działania US w celu wykonania czynności procesowych z ich udziałem (w ramach tzw. pomocy prawnej) i takie działania były zgodne z obowiązującym prawem. 
Na zwracaną WW uwagę, że my też musimy tak postępować usłyszałem (mniej więcej) takie słowa: jak są głupi i mają na to czas to niech sobie prowadzą.

Pod koniec października 2007 r. otrzymuję do prowadzenia pierwszą sprawę o przestępstwo karne skarbowe, a w sumie do połowy grudnia 2007 r. prowadzę tylko dosłownie kilka takich spraw. 

Komentarz:

Zgodnie z obowiązującym prawem sprawca wykroczenia skarbowego może zostać ukarany w postępowaniu mandatowym, jeżeli stawi się na wezwanie i przyzna się do popełnienia zarzucanego mu czynu, zapłacił należny podatek a jego wina nie budzi wątpliwości. Przyjęcie mandatu karnego z reguły kończy postępowanie w danej sprawie. W przeciwnym wypadku koniecznym jest wszczęcie dochodzenia w sprawie o wykroczenie/a skarbowe, wydanie postanowienia o przedstawieniu zarzutów i dążenie do ogłoszenia go obwinionemu. Jeżeli obwiniony nie stawia się na wezwania można skorzystać z pomocy innych organów takich jak Policja, która dąży do doręczenia obwinionemu wezwania lub ustalenia jego aktualnego miejsca pobytu. W przypadkach gdy miejsce pobytu obwinionego nie jest nadal znane występuje się do właściwego miejscowo Sądu o przeprowadzenie rozprawy pod nieobecność obwinionego. Tak więc organ uprawniony do ścigania sprawcy wykroczenia skarbowego (w tym przypadku US) po uzyskaniu wiarygodnej informacji o możliwości zaistnienia takiego czynu ma prawny obowiązek wszczęcia i przeprowadzenia dochodzenia w takiej sprawie, a o winie lub niewinności sprawcy może rozstrzygać tylko niezawisły Sąd. 
Działanie polegające na zaniechaniu ścigania sprawcy czynu zabronionego wyczerpuje znamiona przestępstwa „niedopełnienia obowiązku przez funkcjonariusza publicznego”, a zabranianie wykonania określonych czynności jest przestępstwem „przekroczenia uprawnień”. 

W drugiej połowie listopada 2007 roku Pani ZZ zostaje awansowana na stanowisko p.o. Z-cy Naczelnika US, a dla WW utworzono specjalnie nowe stanowisko Kierownika Referatu. Od tego momentu ani ZZ ani jej następca na stanowisku Kierownika Pierwszego Działu Kontroli nie sprawują już nadzoru nad postępowaniami karnymi. Referat podlega więc zgodnie z Regulaminem Naczelnikowi US, ale o wszystkim tym razem decyduje WW, który wszystkie sprawy konsultuje nadal z ZZ.

Pod koniec listopada lub początkiem grudnia 2007 roku WW informuje nas, że otrzymał od ZZ wiele zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstw skarbowych, których przedawnienie karania już upłynęło lub upływa końcem 2007 roku. Po około tygodniu czasu otrzymujemy do dalszego prowadzenia kilkadziesiąt (około 60-80) takich zawiadomień, a mamy na to jedynie około miesiąca czasu. Liczba takich spraw przydzielonych tylko mi do prowadzenia wynosi około 20 do 30, a wg. moich szacunków wynikających z rozmów z poszczególnymi pracownikami Referatu takich spraw jest łącznie co najmniej  60 do 80

Nie mamy fizycznej możliwości wszczęcia, w tak krótkim okresie czasu, takiej liczby spraw karnych, gdyż w aby wszcząć sprawę o przestępstwo karne skarbowe koniecznym jest oprócz otrzymania zawiadomienia o podejrzeniu jego popełnienia zgromadzenie dokumentów z akt postępowania podatkowego, w szczególności zaś otrzymanie prawomocnej decyzji podatkowej, z której wynika, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia takiego czynu. Kolejną czynnością jest wszczęcie dochodzenia (lub śledztwa) w sprawie i przekształcenie go w fazę in personam, co powoduje przedłużenie karalności tych czynów o kolejne 5 lat. Aby otrzymać akta postępowania podatkowego należy zwrócić się z pisemną prośbą do właściwego Działu US o ich podjęcie z archiwum i przekazanie do Referatu. Z uwagi na fakt, że wewnątrz US nie obowiązuje żadna rejestracja pism kierowanych do siebie przez poszczególne Działy, przekazujemy takie pisma osobiście ich Kierownikom (za odręcznym potwierdzeniem odbioru lub bez), którzy następnie przekazuję je swoim pracownikom.

Po wyszukaniu w archiwum akt postępowania podatkowego zostają one przekazane do Referatu, za odręcznym pokwitowaniem, a my musimy podjąć stosowne (opisane powyżej działania). W tym samym czasie musimy wykonywać jeszcze swoją normalną pracę przy innych postępowaniach. Zdaję sobie już wówczas doskonale sprawę z tego, że te sprawy w większości przypadków ulegną jednak przedawnieniu karania, w większości przypadków z dniem 31 grudnia 2007 r. Na zwróconą WW uwagę dotyczącą takiego działania usłyszałem, że będziemy wszczynać te „stare” sprawy w styczniu 2008 roku z „datą wsteczną”. Zgodnie z jego logiką myślenia (a właściwie jej brakiem) dopuścimy się więc przestępstwa poświadczenia nieprawdy w dokumencie mającym znaczenie prawne. 
. 
Tego było już za wiele, gdyż w całej swojej dotychczasowej pracy nie słyszałem nawet o czymś takim. 
Zdawałem sobie doskonale sprawę z powagi sytuacji i z tego, że jakakolwiek kontrola Referatu spowoduje, iż zostanę normalnym przestępcą, gdyż nie wytłumaczę się nigdy z tego, że brałem udział w takich działaniach. Wtedy stracę wszystko na co pracowałem ciężko przez całe życie, a przez to straci również i moja rodzina. Jako były oficer śledczy zajmujący się również zwalczaniem korupcji oraz prawnik zdawałem sobie sprawę z tego, że takie działania mogą się skończyć zarzutami również dla mnie, a nigdy w życiu nie zapłaciłem nawet mandatu karnego.

Należy przy tym zwrócić uwagę na to, że w roku 2007 r. w Referacie wszczęto jedynie około 260 spraw karnych. Biorąc pod uwagę fakt, że od listopada do grudnia wszczęto łącznie, tylko około 30 spraw karnych (przez czterech pracowników merytorycznych), to do końca października 2007 r. wszczętych zostało (przez trzech pracowników merytorycznych – taki był wówczas stan etatowy) około 230 spraw karnych, co daje około 77 spraw karnych na jednego pracownika, co dalej daje średnią 7,7 wszczęć dochodzeń na jednego pracownika w ciągu miesiąca. Przykładowo: 
w ciągu pierwszych 5 miesięcy 2008 r. czterech (a od końca kwietnia trzech) pracowników merytorycznych wszczęło o kilkadziesiąt dochodzeń więcej niż w całym 2008 r. I jest to całkowita prawda, gdyż dane te pamiętam z RK za ten okres czasu. Tak więc, gdyby zachodziła taka konieczność to do końca 2008 r. bez trudu można by było wszcząć co najmniej 500 takich spraw karnych. Gdyby przyjąć podobną dynamikę wszczęć w 2007 r. bez trudu można było zakończyć wszystkie zaległe sprawy, a nie dopuścić do przedawnienia się ich karalności. Powyżej opisałem algorytm postępowania w sprawach o przestępstwa skarbowe. Proszę mi wierzyć, że gdybym chciał to od momentu otrzymania akt postępowania podatkowego do momentu wszczęcia dochodzenia nie upłynęły by dwie godziny, wliczając w to również sporządzenie i wysłanie wezwania dla podejrzanego oraz zapytania o jego karalność. I piszę tu o sprawach karnych z zakresu kks, gdyż wszczęcie dochodzenia o przestępstwo z ustawy o rachunkowości zajmuje jeszcze mniej czasu.  Dowodem na to mogła by być analiza RK, gdzie od maja do czerwca 2008 r. wszczynałem po 3,4 lub i więcej takich spraw dziennie wykonując jeszcze przy tym szereg innych czynności np. karanie sprawców wykroczeń w postępowaniu mandatowym, co zajmuje około 15-20 minut/1 osobę. Wszczęcie dochodzenia w sprawie o wykroczenie  zajmuje około 30 minut, wliczając w to również sporządzenie i wysłanie wezwania dla podejrzanego i zapytania o jego karalność. 

Zakładając, że udało nam się wszcząć około 20 takich spraw do końca 2007 r. to przedawnieniu karania uległo ich od 40 do 60 (ale ile ich faktycznie było to wie chyba tylko Kierownictwo US i kontrolujący z MF, chociaż w tym ostatnim przypadku mam co do tego duże wątpliwości). Ma to również wymierny efekt finansowy, gdyż przyjmując, że każde z tych dochodzeń udało by się zakończyć wnioskiem o dobrowolne poddanie się odpowiedzialności przez podejrzanego, i wyrażeniem zgody na wpłatę grzywny w symbolicznej jedynie kwocie 500,00 złotych, to Skarb Państwa uzyskałby z tego tytułu od 20 - 30 000,00 złotych (nie wliczając w to zapłaty zryczałtowanych kosztów postępowania karnego w kwocie jednostkowej około 100,00 złotych). Najmniejszy mandat w postępowaniu mandatowym wynosił wówczas 100, 00 złotych (do końca 2007 r.), a od stycznia 2008 r. kwotę 150,00 złotych. Doprowadzenie do przedawnienia karalności tylko 100 takich czynów rocznie (a było tego dużo więcej) – przy założeniu, że wobec sprawcy zastosowano by najmniejszą, z możliwych, kwotę mandatu karnego - spowodowało brak dodatkowych wpływów  w wysokości co najmniej 10 000,00 złotych w roku 2007 i 15 000,00 złotych w roku 2008.W rzeczywistości straty te były dużo większe, gdyż do każdego przedawnionego wykroczenia skarbowego koniecznym było wysłanie co najmniej 3 lub więcej wezwań, a każde z nich kosztowało około 6 złotych. Nie liczę już naszego czasu koniecznego do ich sporządzenia, za który Państwo płaciło nam wynagrodzenie. 

Muszę jeszcze napisać o następującej sprawie.

Jak już wspomniałem powyżej aby uzyskać zezwolenie na dobrowolne poddanie się odpowiedzialności – DPO (w postępowaniu o przestępstwa lub wykroczenia skarbowe) koniecznym jest uprzednie uiszczenie należności publicznoprawnej (jeżeli nie została jeszcze uiszczona). W przeciwnym razie nie ma możliwości skorzystania z DPO, a sprawę musi rozpatrzyć Sąd. W wypadku DPO po uiszczeniu grzywny i zryczałtowanych kosztów postępowania i wyrażeniu przez Sąd zgody sprawca czynu nie podlega rejestracji w Krajowym Rejestrze Skazanych. W wypadku skazania go przez Sąd prawomocnym wyrokiem jest zarejestrowany w KRS. W wielu przypadkach prowadzonych przeze mnie dochodzeń w sprawach o przestępstwa skarbowe sprawca czynu dopiero stojąc przed w/w wyborem uiszczał należne podatki (a były to niekiedy bardzo duże kwoty, których nie mogli nawet wcześniej wyegzekwować tzw. komornicy skarbowi), po to aby nie być skazanym i nie figurować w KRK. Był to drugi, wymierny efekt finansowy z korzyścią dla Skarbu Państwa. 
Nie jestem w stanie stwierdzić w ilu przypadkach, z uwagi na przedawnienie się karalności czynów, przedawniły się również należne Państwu podatki, ale nawet gdyby był to jeden przypadek to i tak nie można by przejść obok tego obojętnie. 

W 2007 r. ZZ, nadzorując Referat, żądała wręcz od nas karania sprawców czynów zabronionych, nie stanowiących wykroczenia skarbowego  np. braku numeru na kasie fiskalnej, braku aktualnego przeglądu technicznego takiej kasy czy też złożenia przez podatnika zeznania podatkowego po terminie, gdy nie ciążył na nim obowiązek podatkowy. W pierwszych dwóch przypadkach mamy do czynienia z czynem zabronionym, ale nie karalnym gdyż w kks nie ma za to sankcji. Ukaranie takiej osoby mandatem karnym stanowiło by przekroczenie uprawnień, gdyż czyn taki nie stanowił wykroczenia. Podobnie rzecz na się w trzecim przypadku. Wykroczeniem jest nie złożenie w terminie zeznania, w momencie gdy na podatniku ciąży tzw. obowiązek podatkowy. Gdy obowiązek taki nie istnieje to obywatel nie musi takiego zeznania składać. Tylko, że różne organy państwowe np. DPS żądały wówczas, szczególnie od osób ubiegających się o zapomogę, przedłożenia zaświadczenia o dochodach w formie zeznania podatkowego. Osoba taka pomimo braku obowiązku podatkowego przychodziła więc do US i składała tzw. PIT, ale często po ustawowym terminie. Były to w większości matki samotnie wychowujące dzieci. W tym przypadku nie można takiej osoby ukarać, ale nie zdaniem ZZ, która żądała bezwzględnego nakładania na te osoby mandatów karnych. Jako pierwszy, i jedyny, sprzeciwiłem się takiemu działaniu i nie wypisałem w takich przypadkach żadnego mandatu. ZZ była z tego bardzo, ale bardzo, niezadowolona. A jak to się ma do tego, że sama doprowadziła do przedawnienia się ogromnej ilości czynów wyczerpujących znamiona przestępstw i wykroczeń i to o znacznie większej szkodliwości. Gdyby przeanalizować samo postępowanie mandatowe to gwarantuję, że ujawniono by, że duża ilość tzw. sprawców wykroczeń (oczywiście w mniemaniu ZZ) została bezprawnie ukarana w postępowaniu mandatowym.

Na początku grudnia 2007 r. przebywałem na krótkim urlopie wypoczynkowym, ale przed świętami Bożego Narodzenia 2007 roku, dokładnie w dniu 19 grudnia 2007 r. okazało się, że mam znacznie podwyższone ciśnienie tętnicze i lekarz skierował mnie na zwolnienie lekarskie do 2 stycznia 2008 roku. 
Przez ten cały okres zastanawiałem się co mam zrobić, aby nie narazić się w przyszłości na zarzuty popełnienia przestępstw. Przychodziły mi do głowy różne koncepcje działania, ale:

1. zwrócenie uwagi na działania kierownictwa US Izbie Skarbowej w Warszawie w ogóle nie wchodziło w rachubę, gdyż wiedziałem, że osoba nadzorująca pracę US od dawna wiedziała o tych – oględnie rzecz biorąc – zaległościach. Ponadto zgodnie z procedurą jeden egzemplarz postanowienia o wszczęciu dochodzenia (śledztwa) przekazywany był do IS, a więc doskonale wiedziano tam, że takie sprawy istnieją, a nikt nie zapytał nawet skąd się one nagle biorą;

2. do CBA nie miałem żadnego zaufania, gdyż m.in. z rozmów z moimi kolegami, którzy przeszli do tego biura z CBŚ wiedziałem, że pracują tam w większości ludzie bez pojęcia o prowadzeniu pracy operacyjnej i dochodzeniowej;

3. pójście do Wydziału PG lub Korupcji KSP też wykluczałem. Pracowali tam bardzo młodzi policjanci a to nie dawało żadnej gwarancji bezpieczeństwa dla mojej osoby;

4. najbardziej rozsądnym wyjściem wydawało się wówczas poinformowanie jednej z komórek kontrolnych działających przy Ministrze Finansów w celu spowodowania kontroli i ewentualnego ujawnienia innych przypadków łamania prawa w US. 

Po powrocie ze zwolnienia lekarskiego okazało się, że jedno ze wszczętych przeze mnie, w grudniu 2007 roku, postępowań karnych zostało wykreślone z Rejestru Karnego, a akta główne dochodzenia zostały pod moją nieobecność zabrane przez ZZ a następnie zniszczone, przez nieznaną mi osobę, wydane w dniu 18 grudnia 2007 r., postanowienie o przedstawieniu zarzutów podejrzanemu. Na moje żądanie zwrócono mi jedynie akta podręczne (czyli kopie akt głównych). Chodziło o sprawę przestępstw w podatku dochodowym od osób fizycznych popełnionych w latach 2002 – 2003 przez jednego z profesorów uczelni warszawskich. Sprawa w rejestrze karnym (RK – odpowiednik policyjnego RSD) miała, o ile dobrze pamiętam, numer RK-254/07. Po zniszczeniu postanowienia o przedstawieniu podejrzanemu zarzutów pod w/w  RK (po uprzednim skreśleniu mojego dochodzenia) wpisane zostało, jak ustaliłem przez YY (na polecenie WW) całkiem inne dochodzenie, w całkiem innej sprawie. Na moje pytanie skierowane do WW co to znaczy usłyszałem, że cyt. „za dużo mieliśmy spraw z 2002 roku”. (zrozumiałem to tak, że ukrywa się w ten sposób, przed osobami trzecimi, fakt nie wszczynania postępowań karny w stosunku do tak dużej liczby podatników, co do których istniało uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstw). Tak więc sprawy tej już częściowo nie było, gdyż karalność czynu popełnionego w 2002 r. przez podejrzanego uległa przedawnieniu z dniem 31 grudnia 2007 r. Na szczęście miałem jeszcze akta podręczne , w których zachowały się dwa egzemplarze postanowienia o wszczęciu dochodzenia (przekazane następnie za potwierdzeniem odbioru osobom kontrolującym US z ramienia Ministerstwa Finansów – załącznik nr 10 i 11), ale niestety bez postanowienia o przedstawieniu zarzutów. Nie dałem za wygraną i wszcząłem kolejne dochodzenie (RK-01/08) w tej sprawie, które  objęło jedynie 2003 rok. WW był z tego wyraźnie niezadowolony (powiedział do , z sarkazmem, mniej więcej takie słowa –„ciekawe jak sobie z nim (czyli jak zrozumiałem profesorem – przy. autora) poradzisz?”, ale nie odważył się już na zmianę tego wpisu w RK. Dochodzenie to zostało zakończone przyznaniem się podejrzanego do zarzucanego mu czynu oraz wnioskiem podejrzanego o zgodę na dobrowolne poddanie się odpowiedzialności po zapłaceniu grzywny i kosztów postępowania. Tak samo zakończyłem większość dochodzeń, które udało mi się wszcząć na podstawie zawiadomień dotyczących 2002 roku.

Od tego czasu moje kontakty z WW uległy wyraźnemu ochłodzeniu, ale zbytnio mnie to już nie interesowało, gdyż podjąłem już decyzję o powiadomieniu o tych przypadkach łamania prawa Ministerstwo Finansów. 

W styczniu 2008 roku 
przesłałem na adres emailowy HH – Dyrektora Departamentu Kontroli MF zawiadomienie o znanych mi faktach łamania prawa w US. Nie był to anonim tylko list podpisany z imienia i nazwiska, z podaniem adresu emailowego i telefonu kontaktowego. W emailu tym podałem wówczas tylko znane mi wtedy fakty  ( załącznik nr 12)

Po upływie około dwóch do trzech miesięcy skontaktował się ze mną telefonicznie pracownik Ministerstwa Finansów Pan M.N. i doszło do naszego pierwszego spotkania. W trakcie kolejnych spotkań przekazałem mu swoją wiedzę na temat znanych mi przypadków łamania prawa w US, opisanych w emailu do HH, oraz o innych ujawnionych już później (czyli po wysłaniu emaila do MF) faktach opisanych poniżej tzn.:

1. w kwietniu 2008 roku dowiedziałem się, że WW zamierza odejść z pracy w US na podobne stanowisko w swojej rodzinnej miejscowości, a dokładnie  w Urzędzie Skarbowym w Zambrowie, co nastąpiło z dniem 1 maja 2008 roku. Przed odejściem z US pozostawił nam do wszczęcia kilkadziesiąt zawiadomień z Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawa KRS dotyczących nie  złożenia w ustawowym terminie sprawozdań finansowych przez osoby fizyczne i podmioty gospodarcze, co stanowiło przestępstwa karne spenalizowane w ustawie o rachunkowości. W około połowie przypadków zawiadomienia te zostały złożone w US dwa lub trzy lata wcześniej, a termin przedawnienia karania części tych czynów już upłynął albo upływał z dniem 15 lipca 2008 roku. Zawiadomienia te (według  oświadczenia WW) otrzymał on od ZZ w momencie, kiedy został mianowany na stanowisko Kierownika Referatu. Twierdził, że nie przekazywał ich wcześniej bo mieliśmy i tak dużo pracy, co jest ewidentną nieprawdą gdyż początkiem 2008 roku w Referacie  wszczętych zostało niewiele postępowań karnych. Z posiadanej przeze mnie wiedzy – konkretnie od YY – wiedziałem, że jeszcze w 2007 r. wszczynał on jednak takie dochodzenia. Można więc było spokojnie zająć się i tymi zawiadomieniami. Mamy tutaj do czynienia z czymś całkowicie niezrozumiałym, gdyż US nie jest (i nigdy nie był) organem władnym do prowadzenia jakichkolwiek dochodzeń w sprawach o przestępstwa inne niż określone w Ustawie z dnia 10 września 1999 r.  Kodeks Karny Skarbowy, a do takich bezwzględnie należy zaliczyć przestępstwa spenalizowane w ustawie o rachunkowości. Organem władnym do prowadzenia takich postępowań powinna być Policja, pod nadzorem właściwej Prokuratury. Starałem się ustalić dlaczego (chyba jako jedyny w Polsce) US w ogóle prowadzi takie dochodzenia. Nikt nie potrafił mi udzielić na to pytanie odpowiedzi, ale zgodnie z poleceniem Naczelnika US musieliśmy je wszczynać. Ustaliłem więc sam, że może to się odbywać na podstawie rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 13 czerwca 2003 r. (Dz. U. Nr 108, poz. 1019), ale to i tak nie zmieniało faktu, że bezprawne przetrzymywanie takich zawiadomień spowodowało przedawnienie karalności części tych czynów, ale znowu tylko w stosunku do części „wybranych” podatników. Aby dokładnie wyjaśnić tę sprawę należy stwierdzić, że Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieście Krajowy Rejestr Sądowy (zwany dalej KRS) zawiadamiał o faktach nie złożenia w ustawowym terminie przez osoby fizyczne, prawne oraz jednostki organizacyjne nie posiadające osobowości prawnej w KRS sprawozdań finansowych za poszczególne lata. Zawiadomienia te kierowane były do US. Tylko tyle, że tam kilkadziesiąt z nich „przeleżało sobie” w bliżej nieznanym miejscu przez 2 lub nawet 3 lata, a następnie zostały nam przekazane „hurtem” do prowadzenia, początkiem maja 2008 r., kiedy to przedawnienie karalności dużej części tych czynów upływało z dniem 15 lipca 2008 r. No cóż przedawniły się i one, a „wybrane” przez Kierownictwo US osoby nie poniosły żadnej odpowiedzialności. Osoby nie należące do kręgu „wybranych” odpowiedzialność taką poniosły. Bardzo ciekawe jakie kryteria należało spełnić aby można było trafić na listę „wybrańców” ?
2. początkiem marca lub kwietnia 2008 roku dowiedziałem się, że w archiwum Referatu znajduje się duża ilość akt dochodzeń, których prowadzenie zostało zawieszone z uwagi na występowanie długotrwałych przeszkód procesowych, w większości przypadków był to brak prawomocnych, w momencie ich wszczęcia, decyzji podatkowych. Akta te leżały tam już niekiedy od kilku lat i nikt się nimi nie interesował pomimo ustania przeszkód procesowych czyli w/w decyzji. I znowu mamy tu do czynienia z rzeczą niespotykaną gdyż  pomimo jednoznacznego zapisu w Kodeksie Karnym Skarbowym, a konkretnie  w art. 114 a kks, nie podejmowano tych postępowań pomimo, że dawno już ustąpiły przyczyny uzasadniające ich zawieszenie. Czyżby znowu chodziło o to, aby „wybrane” osoby nie poniosły odpowiedzialności karnej?

3. po odejściu, w maju 2008 r., WW okazało się, że w jego dyspozycji znajdowało się jeszcze kilkadziesiąt zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstw skarbowych, w których termin przedawnienia karania upływał z końcem 2008 roku. Z mojej wiedzy wynika, że również one uległy w większości przedawnieniu.

Osobną sprawą na którą zwróciłem jeszcze uwagę M.N. była sprawa prowadzenia, na terenie US – kilka pokoi od gabinetu Pani Naczelnik DD - nielegalnego handlu wędlinami. Proceder ten polegał na tym, że (chyba) w czwartki do US przychodziła, nieznana mi, kobieta która sprzedawała w jednym z pokoi na VII piętrze wędliny tj. kiełbasę, boczek, salcesony, szynki i inne wyroby wędliniarskie. Nabywcami tych produktów byli pracownicy US, czyli urzędnicy, którzy z założenia winni dbać o finansowe interesy Skarbu Państwa. Pomijając już łamanie przepisów dot. warunków sanitarnych w jakich się to odbywało oraz fakt że  kobieta ta nie prowadziła żadnego rejestru zawieranych transakcji osoba ta, jeżeli nie odprowadzała z tego tytułu należnych podatków, (a trudno przypuszczać, że było inaczej) dopuszczała się czynu zabronionego określonego w  54 kks, czyli co najmniej wykroczenia skarbowego, a więc czynu którego ujawnienie i ściganie leży w kompetencjach US.

Początkiem maja 2008 roku do US wkroczyła kontrola z Ministerstwa Finansów, która miała zająć się wyjaśnieniem opisanych przeze mnie przypadków łamania prawa. 

No i dzieje się coś niebywałego !!!

1. już na samym początku kontrolujący wzywają tylko mnie do wyjaśnienia nieprawidłowości;

2.  biorą do kontroli jedynie prowadzone przeze mnie sprawy i dochodzenia;

3. żądają jedynie ode mnie, na  piśmie, ustosunkowania się do poszczególnych spraw i szczegółowego wyjaśnienia przypadków zmuszania lub nakłaniania  mnie do łamania prawa.

Komentarz:

Kontrolujący z całą świadomością i z pełną premedytacją wskazali Kierownictwu US moją osobę jako sprawcę kontroli. 

Zapytania dotyczące poszczególnych spraw i dochodzeń kontrolujący kierowali na ręce Naczelnika US , a Pani Naczelnik zlecała „pełną cenzurę” odpowiedzi Pani ZZ, która formalnie nie miała nic wspólnego z funkcjonowaniem Referatu. Pani ZZ  już na samym początku kontroli wydała nam ustny zakaz jakichkolwiek kontaktów z kontrolującymi oraz obowiązek sporządzania szczegółowych notatek służbowych z każdej rozmowy, a  wszystkie odpowiedzi na  pytania kontrolujących musiały być przez nią sprawdzone, poprawione i przedłożona do podpisu Pani Naczelnik US. Wyglądało to początkowo tak, że ja przygotowywałem pisemną odpowiedź zgodną ze stanem faktycznym, a ZZ całkowicie zmieniała jej treść i taką odpowiedź przekazywała kontrolującym, po uprzednim podpisaniu jej przez Naczelnika US. Po krótkim okresie czasu to jedynie ZZ udzielała odpowiedzi kontrolującym bez żadnej konsultacji z kimkolwiek. Kontrolujący zdawali sobie sprawę z tego, że udzielane im odpowiedzi nie mają nic wspólnego ze stanem faktycznym, a niekiedy są wręcz nielogiczne i sprzeczne z dokumentami. Najwyraźniej im to nie przeszkadzało.

Chyba w czerwcu 2008 roku został zmieniony Regulamin US i nadzór nad Referatem ponownie, ale po raz pierwszy oficjalnie, objęła ZZ. Kontrola z MF trwała nadal a ja spotykałem się z wręcz chamskim zachowaniem się, w stosunku do mojej osoby, ze strony ZZ. 
Zdałem sobie wówczas sprawę z tego, że zostałem „sprzedany” przez kontrolujących. Wiedziałem już, że nie zostanie mi przedłużona umowy o pracę, tym bardziej, że HH, pomimo tego że:

1. cały czas spóźniał się do pracy a wtedy jego podpisy na liście obecności były fałszowane przez AA (o czym doskonale wiedziała ZZ);

2. przychodził do pracy w stanie upojenia alkoholowego lub brał urlop na żądanie (szczególnie po imprezach urządzanych z WW) co niosło za sobą konieczność wykonywania za niego zaplanowanych wcześniej czynności procesowych;

3. to on dokonał sfałszowania, w grudniu 2007 r., wpisu do RK w części dotyczącej wszczętego przeze mnie dochodzenia,


otrzymał w tym czasie skierowanie na kolejne badania okresowe, a następnie awans na stanowisko oskarżyciela skarbowego (czyli o dwa stanowiska), a mnie poproszono o zmianę zaplanowanej wcześniej na grudzień 2008 r., części należnego mi urlopu za 2008 roku. 
No cóż! Po raz kolejny nie mieściło mi się to jeszcze w głowie, ale nadal nie  wierzyłem jeszcze w to, że coś takiego może mieć jeszcze miejsce w „normalnym kraju”. Przecież, moim zdaniem, kontrola musiała wyjaśnić wszystkie nieprawidłowości, tym bardziej, że nie ma nic prostszego bo wszystko opierało się na konkretnych dokumentach. 

W czerwcu 2008 r. złożyłem aplikację na stanowisko oskarżyciela skarbowego Urzędu Skarbowego Warszawa Mokotów (załącznik nr 13) i nikogo o tym fakcie nie informowałem. Początkiem sierpnia 2008 roku stanąłem do konkursu i zdobyłem w teście 24 pkt. (na 25 możliwych), a ponadto spełniałem szereg innych dodatkowych kryteriów takich jak przeszkolenia w skarbowych systemach informacyjnych czy też doświadczenie w pracy zawodowej. Moja, jedyna, kontrkandydatka nigdzie wcześniej nie pracowała, nie miała żadnego doświadczenia w prowadzeniu spraw karnych i zdobyła z testu 22 pkt. Po rozmowie kwalifikacyjnej sama stwierdziła do mnie, że zaproponowano jej pracę, ale na innym stanowisku tego Urzędu. Moja rozmowa kwalifikacyjna z Panią Naczelnik przebiegała bardzo sympatycznie, a na następny dzień otrzymałem jedynie telefoniczną odpowiedź, że nie zostałem zakwalifikowany na to stanowisko. Po powrocie do US dowiedziałem się, w rozmowie z moją koleżanką z pracy BB że ZZ, z jej tylko właściwym, drwiącym uśmiechem zapytała ją czy nie wie jak mi poszło na Mokotowie. Pozostawiam to bez komentarza.

Przez cały czas trwania kontroli z MF na bieżąco proszono mnie o ustosunkowywanie się do odpowiedzi udzielanych faktycznie przez ZZ (a podpisywanych jedynie przez Panią Naczelnik US KK) na pytania kontrolujących. 

Z posiadanej przeze mnie wiedzy wynika, że kontrola w pełni potwierdziła prawie wszystkie fakty łamania prawa przy prowadzonych postępowaniach (za wyjątkiem nie podejmowania zawieszonych dochodzeń i fałszowania podpisów na liście obecności ponieważ, z nieznanych mi powodów, nie zostało to objęte kontrolą). 

Wiem również, że winą za przedawnienie się karalności części, opisanych wcześniej, zawiadomień obarczono moją osobę. Podobno za to przewinienie zostałem ukarany obniżeniem części dodatku do wynagrodzenia, chyba premii (tylko do dziś nie wiem dokładnie jakiej i kiedy). 

W tej sytuacji pozostawiam to również bez komentarza, gdyż trudno polemizować w tej materii z iksem. 

Komentarza wymaga jednak sam fakt zrzucenia części winy za niedopełnienie obowiązków przez kierownictwa US na moją osobę o czym wiem m.in. z rozmowy z MN. (potwierdzony zresztą potem przez funkcjonariusza Policji z VI KRP Warszawa Praga Pana asp. JJ, prowadzącego śledztwo w tej sprawie). 

Szczytem bezczelności, lub działaniem w poczuciu całkowitej bezkarności, jest (o ile miało to miejsce – fakt do potwierdzenia w aktach kontroli MF lub śledztwie syg. akt prokuratorskich 1 Ds.- 364/20/III – Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga Północ, syg. akt KRP Warszawa VI – PG-II-5107/10) 
stwierdzenie Naczelnika US, iż to ja jestem winnym tego, że pewne zawiadomienia o podejrzeniach popełnienia przestępstw karnych skarbowych nie zostały wszczęte przed upływem terminu przedawnienia ich karalności, czyli  z końcem 2007 r. i zostałem za to ukarany odebraniem części premii. Osoba, która podpisała się pod takim stwierdzeniem jest kłamcą i dopuszcza się tym samym czynu określonego w art. 212 par. 1 kk, a w związku z tym, że ściganie sprawcy tego czynu odbywa się z oskarżenia prywatnego chciałbym uzyskać potwierdzenie tego faktu, bez względu na osobę która podpisała się pod takim pomówieniem. Aby ukarać mnie za w/w uchybienie trzeba by chyba przeprowadzić postępowanie dyscyplinarne zakończone konkretnymi wnioskami, od których przysługiwało by mi zażalenie, nawet do WSA

Andrzej Ż.

pozostałe dane jw.

Kontynuując:

W trakcie jednego ze spotkań M. N. stwierdził wręcz, że mamy do czynienia z „największą w historii Polski aferą skarbową”. 

Cały czas byłem zapewniany przez M. N. (nawet w obecności mojej żony), że jego przełożeni nie dopuszczą do zwolnienia mnie z pracy.  Nawet po moim odejściu z pracy w US byłem proszony przez niego o ustosunkowanie się do kolejnych odpowiedzi ZZ na zarzuty kontrolujących i nadal zapewniany, że MF chce zatrudnić moją osobę na stanowisku związanym z ujawnianiem innych patologii występujących w organach skarbowych. Trwało to mniej więcej do połowy grudnia 2008 roku, kiedy zorientowałem się, że zostałem jedynie wykorzystany przez pracowników MF i pozostawiony na przysłowiowym „lodzie”. Powiedziałem o tym wprost M. N. i od tej pory nie utrzymywaliśmy już żadnych kontaktów.

Ale cóż ! Ani nie przedłużono mi umowy o pracę w  US, ani też nie znalazłem pracy w MF. Ale nie to jest najgorsze. Życie dopisało mi jeszcze inny, zdecydowanie gorszy scenariusz. Zostałem trędowaty i skutecznie wykluczony z życia w „demokratycznym państwie prawa”. A oto przykłady:

1. w dniu 08.08.2008 r. wysyłam, za namową MF, CV wraz z listem motywacyjnym (załącznik nr 14) do UKS Warszawa – nie zostaję nawet zaproszony na rozmowę;

2.  w tym samym dniu wysyłam, już bez namowy MF, CV i list motywacyjny (załącznik nr 15) do KGP Warszawa – bez odzewu;

3. w dniu 13.11.2008 r., również bez konsultacji z M.N., wysyłam CV i list motywacyjny (załącznik nr 16) do KGP Warszawa – jestem drugi – ale sukces !!! (vide list do J. Pitery – załącznik jak niżej).

Nie chcę przywoływać już więcej takich przykładów, gdyż było ich wiele ale muszę opisać jeszcze jeden. 

W styczniu 2011 r. złożyłem aplikację do III US Warszawa Śródmieście ul. Lindleya 14, na stanowisko oskarżyciela skarbowego (umowa na zastępstwo czyli teoretycznie potrzebny jest pracownik, który bez zbędnych nakładów na szkolenia i z doświadczeniem może podjąć pracę od zaraz – co napisałem w liście motywacyjnym – załącznik nr 14). Zdobyłem 25/25 możliwych punktów i jako jedyny – z trzech kandydatów – miałem doświadczenie w pracy w aparacie skarbowym. Rozmowy kwalifikacyjnej praktycznie nie było, gdyż zadano mi jedynie pytanie : czy mam dobry kontakt z ludźmi ?  Odpowiedź III US Warszawa Śródmieście emailem, a miała być telefonicznie, przesyłam jako załącznik nr 15 i pozostawiam już w ogóle bez komentarza.
[…]
 
Chyba jednak nie dostosowałem się do reguł obowiązujących w demokracji i opuściłem na studiach część wykładów dotyczących bezkarności urzędników państwowych za działania o charakterze przestępczym.
charakterze pracownika ochrony, ze stawką 7,00 zł/h, na umowę zlecenie. Aby nie dopuścić do załamania się finansów domowych pracowałem wówczas po 16 i więcej godzin, niejednokrotnie na mrozie, co od razu odbiło się na moim stanie zdrowia (wzrost ciśnienia, choroby układu oddechowego, zapalenie płuc).
 Nie wstydzę się teraz jednak tej pracy, gdyż chodziło mi jedynie o zapewnienie godnego bytu żonie i dziecku. Już wtedy żona miała do mnie pretensje, że przez moją głupotę straciłem pracę w US, bo trzeba było jak twierdziła „siedzieć cicho”. Nawet nie wie, gdyż nigdy jej nie powiedziałem, jaką wielką miała rację!!!

W lutym 2009 r. okazało się, że żona jest w ciąży, a ja nadal poszukiwałem normalnej pracy. Zdawałem sobie przy tym sprawę, że w instytucjach państwowych nie mam żadnych szans nawet na wstępne rozpatrzenie aplikacji, gdyż kandydaci są telefonicznie sprawdzani u poprzednich pracodawców, a w tej sytuacji nie mogłem liczyć ze strony Kierownictwa US na przychylną opinię. Można było co prawda zataić fakt pracy w US, ale po co? Ja nie miałem sobie nic do zarzucenia. Nasza sytuacja finansowa nie jest w tym czasie rewelacyjna, ale nie jest jeszcze zła. Dajemy sobie radę z bieżącymi płatnościami, ale nie mamy (oprócz kredytu mieszkaniowego i niewielkich debetów na kartach bankowych – spłacamy je na bieżąco) innych zobowiązań. 

Początkiem kwietnia 2009 roku opisałem całe zdarzenie w piśmie do Premiera RP Donalda Tuska (załącznik nr 16 ) oraz Minister Julii Pitery (emailem – załącznik nr 17) .
 Zwróciłem się do nich m.in. z zapytaniem jak to się dzieje, że osoba która nie zgadza się na łamanie prawa i informuje o takich przypadkach kompetentne organy Państwa jest napiętnowana i wręcz pozbawiana środków do życia, a sprawcy pozostają w tym samym czasie bezkarni?  Od Premiera RP nie otrzymałem do dziś żadnej odpowiedzi. Pani Minister Pitera jak zwykle zwróciła się z zapytaniem w przedmiotowej sprawie do MF i przesłała mi odpowiedź MF, w której wymieniono jej statystycznie ilość kontroli przeprowadzonych w US Warszawa Praga. Na tym jej zainteresowanie sprawą się skończyło, a zajęła się wtedy chyba m.in. tropieniem Pani Poseł Kempy co spowodowało ujawnienie „wielkiej afery” polegającej na nie zgłoszeniu przez Panią Poseł faktu zatrudnienia nowego pracownika i wielu innych afer związanych z działalnością opozycji. (cała korespondencja w  załącznikach nr 18, 19,20,21 - 22).





AndrzejŻ.
[…]

1. w dniu 22 listopada 2010 r. RWE Stoen wyłącza mi prąd w mieszkaniu. Dowód w postaci zawiadomienia do wglądu – skaner więcej nie przyjmie.

2. w dniu 7 grudnia 2010 r. zdesperowany, prawie trzyletnią, walką z wiatrakami” piszę list otwarty, skierowany m.in. do Pana Premiera, Prezydenta (wszak to ta sama opcja polityczna) jak i do wielu posłów i redaktorów gazet. Efekt: odpowiedź z Kancelarii Pana Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, w której czytamy mi.n. cyt. „pragniemy nadmienić, że w związku z Pana obecnym listem otwartym skierowanym także do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i Pani Minister Julii Pitery, Kancelaria Prezydenta RP otrzymała do wiadomości kserokopię udzielnej Panu przez Panią Minister odpowiedzi (pismo z dnia 14 grudnia 2010 r.) w której ponownie przekazane zostały Panu informacje o podjętych przez Nią (trochę nie po polsku – ale to już chyba jest normalne) działaniach w związku z Pana poprzednią korespondencją”. Podpisano:

Asystent specjalista PP. (pismo do wglądu -koniec cytatu).

Problem polega jedynie na tym, że takie pismo od Minister Pitery nigdy do mnie nie dotarło, a ja nie wierzę w to, aby w ogóle i kiedykolwiek zostało mi wysłane, chyba że chodzi tu o jej ostatnie pismo skierowane do mnie, o którym pisałem powyżej. 

[…]

Mam tylko jedno honorowe wyjście, ale do tego czasu będę się starał nadal walczyć o swoją rodzinę i honor. Może nie będzie to jednak konieczne, gdyż od dłuższego okresu czasu mam często dziwne odrętwienia prawej ręki, od trzech lat nie stać mnie na leki nadciśnieniowe (więc ich po prostu nie biorę), mam już duże problemy z normalnym chodzeniem a rano wymiotuję krwią. Problem więc może w niedługim czasie rozwiązać się sam.

 Mam jednak nadzieję, że pomożecie mi Państwo w ujawnieniu opisanych powyżej zdarzeń chociażby nawet po to, aby inne osoby, które być może znalazły się albo, nie daj Boże, kiedyś znajdą się w podobnej sytuacji zrozumiały, że lepiej przymykać oczy niż starać się reagować na przypadki patologicznych zachowań i łamanie prawa.

Zależy mi również na tym, aby moje dzieci (jak dorosną) nie musiały się mnie wstydzić za to co dzięki mnie stało się również ich udziałem w dzieciństwie.

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez  odbiorcę tej wiadomości i jej załączników (zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29.08.1997 Dz.U. z 2002 r. Nr 101, pozycja 926 z późn.zm.)"

z wyrazami szacunku:

Andrzej Ż.

 

 

[…]

 

Pisemną prośbę o przedłużenie umowy złożyłem m.in. dlatego, że praca którą tam wykonywałem była kontynuacją mojej pracy w Policji. Po prostu lubiłem tą pracę i uważałem, że wykonuję ją sumiennie, a co dla mnie najważniejsze zgodnie z prawem. Nie znałem również wyników kontroli, ale (moim zdaniem) nie mogła ona nie potwierdzić zdarzeń, które miały miejsce. Wyników tych nie znam do dziś, ale znam efekty mojego działania. I tak :

1. prośba o przedłużenie umowy o pracę została zaopiniowana przez Panią Naczelnik US negatywnie, a ja straciłem pracę z którą się utożsamiałem,

2. przekonałem się, że osoby pokroju Pana HH i Pana WW ( zwane przeze mnie BMW – Bierny Mierny (ale) Wierny) - mają niestety nadal „rację bytu”w Polsce (a mówiło się, że jest to hasło PRL - owskie),

3. ja już nigdy w życiu ani moja żona (a może i dzieci) nie uwierzymy w Polsce w demokratyczne Państwo prawa, 

4. odszedłem na przedwczesną emeryturę dlatego, że (pod rządami PiS) CBŚ KGP (a co za tym idzie i mój Wydział) został zdezorganizowany,

5. Ministerstwo Finansów (za rządów PO) odłożyło całą sprawę na tzw. „półkę” (czyli nabrała cech „półkownika” – też PRL) i już nie przejawia żadnego zainteresowania kompleksowym wyjaśnieniem „nieprawidłowości”, a tym samym moją osobą,

6. przez szacunek dla prawa, i uczciwość, to ja i moja rodzina mieliśmy najbardziej ubogie w życiu Święta Bożego Narodzenia 2008 r., a pozostałe wymienione w tym piśmie osoby takie jak zwykle (albo i lepsze),

7. sprawdza się nadal w Polsce fraszka: „Polskie prawo jako pajęczyna, Pan się przebije, ugrzęźnie chudzina…”,

8. Skarb Państwa nadal poszukuje oszczędności, a traci dochody m.in. w wyniku takiej działalności swoich urzędników jak opisana powyżej (nawet w mikroekonomii warto dbać o dochody. To przecież mikroekonomia powinna tworzyć w długofalowym planie makroekonomię – przyp. aut.)

9. Tylko, że ja Pani Minister nie przekażę tej sprawy ad acta !!!

PS. W poszukiwaniu innej pracy zgłosiłem swoją kandydaturę do pracy w Wydziale do Zwalczania Korupcji BK KGP w Warszawie, ale dowiedziałem się (jeszcze przed ogłoszeniem wyników konkursu), że Pan Dyrektor Biura Kryminalnego KGP SS ma swojego kandydata. Byłem drugi. To i tak dobrze bo byłem na „podium”!!!. Ale fajnie.

pozdrawiam

Andrzej Ż.

 

Jeżeli to nie jest obraz mafijnego państwa, którego zżera od środka nowotwór korupcji, łamania prawa przez ludzi powołanych do jego przestrzegania, nieformalnych układzików i szeregu innych patologii, na które oko przymykają (delikatnie mówiąc) rządzący, to co nim jest?

 

P.S

 

Dlaczego wszyscy dziennikarze zlekceważyli prośbę (Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez  odbiorcę tej wiadomości i jej załączników (zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29.08.1997 Dz.U. z 2002 r. Nr 101, pozycja 926      z         późn.zm.) Andrzeja Ż. i nie podają jego pełnych danych osobowych, skoro sobie tego życzył?

 

 

http://wpolityce.pl/wydarzenia/15350-zdalem-sobie-wowczas-sprawe-z-tego-ze-zostalem-sprzedany-przez-kontrolujacych-wstrzasajace-listy-o-pomoc-andrzeja-z

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka