Z zażenowaniem obserwuję wygibasy mediów, które uczepiły się jak pijany płotu, słów Jarosława Kaczyńskiego o Angeli Merkel, ciesząc się, jak dzieci z podarowanego lizaka. Słowa, które w żaden sposób niczego nie ujmują pani Merkel, ani tym bardziej nie obrażają jej, jak chcą niektórzy, stały się właśnie owym symbolicznym płotem, a raczej jedną deseczką, którą zdołano wyrwać w bandyckim ataku, by się podeprzeć na ostatniej prostej. Cóż bowiem dziwnego w tym, że polityk napisał w swojej książce, będącej jego osobistą refleksją, że wybór kanclerza to nie przypadek? Przypadkiem można wejść pod tramwaj, potknąć się na drodze, ale nie zostać wybranym na kanclerza jednego z największych państw UE. Tyle i aż tyle.
Jednak ludzie pragnący uchodzić za dziennikarzy polskich mediów usiłują z tych słów ukręcić bicz na opozycję, jak widać każdy sposób jest dobry, by uratować przed klęską swoją formację. Dzięki obronie czci kanclerz Angeli czują się nobilitowani do roli nauczycieli europejskości polskiego ciemnogrodu, licząc na jakieś bonusy w postaci klepnięcia po plecach. Są bardziej niemieccy niż Niemcy, bardziej francuscy niż Francuzi i bardziej rosyjscy niż Rosjanie. A mnie nachodzą refleksje i pytania o rażący brak symetrii w dziennikarstwie w kraju nad Wisłą.
Dlaczego państwo dziennikarze nie zajęliście stanowiska, kiedy w czasie zeszłorocznej wizyty A. Macierewicza i A. Fotygi w USA, minister polskiego rządu publicznie obraził naszego sojusznika, nazywając kontakty z nim zdradą?
Gdzie byli ci pełni oburzenia dziennikarze w dniach, kiedy Rosjanie lżyli naszego zabitego Prezydenta, pilotów i generała Błasika? Czy zdobyli się na odrobinę odwagi, by stanąć w obronie naszych oficerów??
Dlaczego wówczas nie protestowali?
Gdzie byli ci obrońcy czci niemieckiego dworu kiedy naszych obywateli wywożono, jak śmieci na brudnych, ruskich ciężarówkach, by potem fałszować sekcje zwłok?
Gdzie byli dziennikarze polscy, kiedy rodzinom pokazywano zakrwawione, ubrudzone ciała, by spotęgować ich szok?
Gdzie się pochowali ci dzielni dziennikarze, kiedy rosyjscy funkcjonariusze z pełną pogardą potraktowali wrak polskiego samolotu, nie kryjąc radości z dokończenia dzieła zniszczenia?
Wreszcie gdzie byli owi ludzie mediów, tak dzielnie stający w obronie wspólniczki Władimira Putina w dziele budowy sojuszu polityczno-gospodarczego (Nord Steam), kiedy Rosjanie w osobie generał Anodiny zrobili z Polski państwo czwartego świata, upokarzając nasze wojsko w najbardziej perfidny sposób?
A to żałosne skamlenie rzecznika rządu, kajającego się po rosyjsku, że pomylił formacje, z których pochodziły hieny cmentarne?
Nie przeszkadzało to paniom i panom dziennikarzom?
Jak to jest, że polskim dziennikarzom nie przeszkadza obrażanie Polski, lżenie jej obywateli, obniżanie jej rangi w oczach świata, a z taką uwagą, godną najlepszych śledczych podchodzą do wszelkich słów, nie będących peanami pod adresem państw ościennych?
Jak to jest z wami dziennikarzami?
P.S
A co do pani Merkel: chciałabym wiedzieć, może dziennikarze wyjaśnią,jaka była jej rola w podjęciu decyzji przez D. Tuska o rezygnacji z kandydowania?O tej roli mówił kiedyś profesor Krasnodębski.
Liczę, ze dziennikarze węszący wszędzie spiski, odpowiedzą na to pytanie.
P.S 2
A może to było tak:
„…sieć osobowych źródeł informacji WSI ulokowanych w urzędach centralnych i administracji publicznej, organizacjach społeczno-politycznych, na uczelniach, w mediach, bankach, firmach prywatnych, spółkach i przedsiębiorstwach państwowych liczyła w 1990 r. prawie 2500 osób.
[…]
WSI koncentrował się na zagadnieniach politycznych, biznesowych i medialnych.
[…}
Również werbowanie do współpracy dziennikarzy mediów publicznych i komercyjnych, w tym osób odpowiedzialnych za politykę kadrową”.
Źródło:
S. Cenckiewicz: Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943-1991, str. 397.
Inne tematy w dziale Polityka