Odkąd wyszła na jaw sprawa skandalu związanego z zamianą ciał i nieznaną jak dotąd skalą tego procederu, mamy do czynienia z dość dziwnymi zabiegami ze strony księdza Błaszczyka, który jako przyjaciel minister Kopacz brał udział w pracach identyfikacyjnych w Moskwie. Wiosną 2011 roku, kiedy ze strony niektórych rodzin pojawiały się uzasadnione żądania przeprowadzenia ekshumacji ich bliskich, ksiądz Błaszczyk grzmiał, że należy wyjść z cmentarzy, a zmarłym dać spoczywać w spokoju:
„Trzeba kiedyś powiedzieć - przyjmując prawdę wiary o tym, że Chrystus zmartwychwstał - że kończy się czas żałoby, że kończy się czas celebracji śmierci, że nie możemy trwać w nieustannym rozdrapywaniu żalu, ale trzeba nam zaufać Jezusowi. To takie ważne, żeby ci ludzie mieli światło, żeby wyszli z mroków. Nie wolno ich wpędzać w mrok wątpliwościami, posądzeniami, czymś takim, co powoduje, że rodzi się w nich usprawiedliwiony lęk o to, czy w tej trumnie jest ktoś bliski. Zrobiliśmy wiele - wszystko, co mogliśmy”.
Kapłan zapewniał wówczas, że nie wierzy w to, iż Rosjanie mogli zamieniać ciała, gdyż wszystkie były dobrze opisane i zidentyfikowane. Kilka miesięcy temu córka posła Wassermanna w jednym z wywiadów dość niepochlebnie wypowiedziała się o roli księdza Błaszczyka, polecając go opiece Bożej i opamiętaniu. Co miała na myśli, trudno powiedzieć, jednak z pewnością nie była zachwycona postawą tego kapłana.
Kilka dni temu, pod wpływem wydarzeń związanych z ekshumacją A. Walentynowicz, ksiądz wycofał się ze swoich słów, mówiąc, iż były błędem, a on jedynie spełniał w Moskwie posługę duszpasterską , starając się nieść ulgę rodzinom ofiar.
Dzisiaj okazało się, że ksiądz zdecydował się przekazać ze swojego domowego archiwum zdjęcia, które miał wykonywać prywatnym aparatem w czasie identyfikacji ofiar w Moskwie (jednak pełnił nie tylko duszpasterką posługę, ale też dokumentacyjną).Wszystkie fotografie przekazał prokuraturze wojskowej, wprawdzie niedługo minie trzy lata od dnia katastrofy, ale zawsze lepiej późno niż wcale, jak głosi ludowe porzekadło. Zdjęcia mają stanowić dowód w sprawie i jak ustalili dziennikarze RMF – u , potwierdzają to, co ustalili prokuratorzy w toku śledztwa.
I tu powstaje pytanie: co takiego potwierdzają zdjęcia? Czy może stanowią dowód na zamianę ciał? A jeżeli tak, to dlaczego ksiądz Błaszczyk zwlekał ponad dwa lata z przekazaniem tych jakże cennych dowodów organowi prowadzącemu śledztwo w sprawie narodowej tragedii?
Być może motywem działania księdza Błaszczyka, była chęć przyniesienia ulgi polskim śledczym już i tak wystarczająco zmęczonym ostatnimi wydarzeniami. Być może chciał prokuratorom ułatwić pracę, pokazać, że wszystko było w porządku, aby nie musieli przeprowadzać kolejnych ekshumacji i dali zmarłym, a przede wszystkim żywym odpoczywać w spokoju?
Inne tematy w dziale Polityka