Redaktor Terlikowski jakiś czas temu napisał w Rzeczpospolitej artykuł zaczynający się od zdania.
"Jeśli prokreacja, wychowanie i wierność nie mają znaczenia w stosunkach dwóch partnerów, a celem jest tylko ich zadowolenie, to nie ma powodów, by czynić różnicę między relacją homoseksualną a zoofilską"
Przedwczoraj skomentował to p. Kłopotowski a red. Terlikowski dał mu dzisiaj odpór.
Bronić żadnego nie mam zamiaru. K. Kłopotowskiego dlatego, że jest już dużym chłopakiem i sam sobie daje radę. Zwłaszcza, że wcale nie atakował p. Terlikowskiego a jeno skomentował jego wypowiedź, kontekst oraz podanie go do sądu z punktu widzenia niewierzącego humanisty.
Redaktora Terlikowskiego również bronić nie będę, bo miesza kwestie winy grzechu z winą obyczajowości, no i w końcu też duży chłopak z niego.
Mam jednak pytanie, raczej retoryczne, ponieważ nie spodziewam się aby redaktor zawitał w me skromne progi i zaszczycił mnie odpowiedzią. Przeto pytam siebie a muzy. Czy te trzy relacje przywołane przez Pana: „prokreacja, wychowanie i wierność” mają zachodzić jednocześnie czy tylko przynajmniej jedna z nich?”
Jeżeli tylko jedna z nich np.: „wierność”, to znam parę gejowską będącą razem od lat prawie trzydziestu. Panowie razem mieszkają, pracują, walczą z przeciwnościami losu, opiekują się sobą w chorobie i biedzie, czasem sprzeczają, zawsze pomagają. I wciąż sobie wierni. I wciąż razem z sobą.
Jeżeli „wychowanie”, to też znam parę, tym razem pań, które wspólnie wychowują syna jednej z nich. Jako mama i ciocia. Chłopak lat ma już kilkanaście, uczy się dobrze, nie chuligani i raczej ogląda się za dziewczętami.
Z prokreacją tak łatwo nie przejdzie, bo męskiej parze nijak się ta sztuka nie uda, a dla kobiecej, jeśli nie liczyć sztucznego zapłodnienia, partenogeneza póki co też nie jest osiągalna. Więc możew stosunkach dwóch partnerów te trzy warunki muszą być spełniane razem, aby można było mówić o zdrowym, naturalnym związku partnerskim? W ten sposób stawiając sprawę redaktor Terlikowski nie wiedząc wpada w inny rodzaj pułapki.
Bóg stworzył mężczyznę i kobietę w taki sposób, że obojgu seks zwykle sprawia przyjemność i go pożądają pchani grą hormonów. Pomijając stronę biologiczną seks jest również dopełnieniem małżeństwa, potwierdzeniem miłości, pragnienia, pożądania, posiadania, oddania, dawania, brania, czułości, złączenia, jedności, wspólnoty, potrzeby. Jeżeli seks sprowadzimy do prokreacji, wówczas jak traktować nauczanie korzystania z kalendarzyka przedmałżeńskiego? Jako naukę grzeszenia, łamania prawa boskiego czy intymnego oszukiwania Boga? A może „kalendarzyk” to nie przewrotna alternatywa dla prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych a wskazówka w które dni tylko należy się kochać, by małżonka zaszła w ciążę?
A co zrobić z małżonkami, którzy kochają się w trakcie ciąży żony? Wszak wtedy seks nie spełnia celu prokreacyjnego. Czy taka para ma powstrzymywać się ze współżyciem aż minie okres ciąży, porodu i połogu i żona nabierze sił na następną ciążę?
A co z parami, w których jedno z małżonków lub oboje są niepłodni? Czy wówczas mają zaniechać zbliżeń w ogóle? Wszak szans na potomstwo nie mają żadnych.
A starsze małżeństwa? Ci nie dość, że dzieci mieć już nie mogą to i wychowaniem się już nie zajmują, albowiem dzieci już z gniazdka wyfrunęły.
Jeżeli dla „znaczenia stosunków dwóch partnerów” istotne jest jednoczesne zaistnienie „prokreacji, wychowania i wierności”, wówczas red. Terlikowski prawa partnerskiego współżycia odmawia ½ małżeństw a drugiej połowie znacząco je (czasowo) ogranicza. Jeżeli dopuszcza jako osobne warunki, wówczas albo da takie samo prawo parom gejowskim albo uznaniowo mimo spełnienia któregoś z tych warunków je pozbawi. W ten sposób dowodzi, że jego wywód jest nieprawdziwy i porównanie relacji homoseksualnej z zoofilską jest nieumotywowane przez niego, a wynikające jeno z własnego wewnętrznego przekonania. I samo twierdzenie redaktora miałoby taką samą spójność logiczną jak wywód zakończony stwierdzeniem „…to nie ma powodów, by czynić różnicę między relacją aptekarską a kanibalizmem”.
PS.:
W Biblii i pismach św. Pawła są stwierdzenia o grzeszności homoseksualizmu. Ale nie jest to powód, by samemu (na własną odpowiedzialność, również jak widać sądową) przyrównywać jakiś grzech do innego, dużo bardziej potępianego grzechu. Zgodnie z nauką Kościoła (10 przykazaniami) grzechem jest również wiara w innego Boga. Dziwnie jakoś żaden katolicki publicysta nie wpadł natomiast na pomysł, by wiernego Allahowi albo Buddysty nazywać zoofilem.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura