Wicepremier Pawlak wspominał w swoich wpisach o biogazowniach. O biogazowniach słyszy się też od czasu do czasu przy okazji porudszania tematów ekologii, decentralizacji produkcji energii elektrycznej, zielonej energii etc. Ale biogazownie wcale nie muszą oznaczać produkcji zielonej energii elektrycznej. Biogazownie mogą oznaczać po prostu produkcję biogazu (biometanu).
Duża biogazownia ma wydajność ok. 20 mln m3/rok biogazu. Niezbędny dla niej teren to ok. 7ha wraz z całą wewnętrzną infrastrukturą. Ze względu na minimalizację kosztów logistyki, biogazownia musi się znajdować w bezpośredniej bliskości gospodarstw produkujących substraty na jej potrzeby.
Biogazownia taka może produkować (1) samą zieloną energię elektryczną, (2) energię elektryczną wraz z energią termiczną (tzw. produkcja skojarzona), (3) samą energię cieplną lub (4) sam gaz (najwyższa sprawność energetyczna produkcji).
W pierwszym i drugim przypadku biogazownie muszą mieć podłączenie do sieci energetycznych średniego napięcia.
W drugim i trzecim przypadku muszą być zlokalizowane w bezpośrednim sąsiedztwie źródła odbioru ciepła. Ze względu na wzrost kosztów eksploatacyjnych odległość ta nie powinna przekraczać kilkuset metrów do 2km. Zapotrzebowanie na moc cieplną rzędu do 20MW mają np.: średnie miasteczka. Zlokalizowanie na obrzeżach takiego miasteczka biogazowni, ze względu niezbędną powierzchnię, logistykę i uciążliwość dowozów substratów oraz wywozu odpadów, stanowi bardzo dużą przeszkodę realną. W związku z tym biogazownie praktycznie nigdy nie są budowane tylko na potrzeby cieplne. A w tych inwestycjach, w których biogazownia produkuje również ciepło, głównym produktem pozostaje i tak prąd elektryczny.
Warunkiem czwartego przypadku jest możliwość podłączenia produkowanego biogazu do sieci gazowej. Może to być zarówno sieć krajowa jak i lokalna, jedynie na potrzeby miasteczka. Są wszak przecież jeszcze takie miasteczka w Polsce, do których jest doprowadzony gaz zapewniający jedynie zasilanie małych odbiorców (kuchenki, kotły w domach jednorodzinnych) lub zgoła w ogóle bez gazu.
Jest kilka technologii budowy biogazowni. Generalnie infrastruktura jej składa się z kilku podstawowych elementów: pryzm na kiszonkę, mieszalni, fermentatorów, odstojnika i sprężarkowni gazu. Biogaz powstały w fermentatorach jest filtrowany, osuszany i odgazowywany z siarkowodu oraz dwutlenku węgla. Po oczyszczeniu do 98% jest sprężany do kilku barów i podawany do sieci gazowej. Siarkowodór idwutlenek węgla sa produktami odpadowymi. Mogą jednak być elementami przynoszącymi dodatkowy dochód jako substrat dla przemyslu chemicznego lub w przopadku CO2na potrzeby szklarni.
Koszt budowy biogazowi o wydajności 20 mln m3 gazu na rok, to koszt rzędu 60mln zł. Do tego należałoby doliczyć jeszcze koszt terenu (7ha), na którym jest zlokalizowana, koszt dróg dojazdowych i sieci gazowej. Porównywalnie: koszt budowy terminala gazowego w Świnoujściu, który ma mieć przepustowość około 1mld gazu rocznie wyniesie ok. 1,5mld zł. Ponadto związane są z nim również koszty rozbudowy infrastruktury drogowej, kolejowej oraz przede wszystkim magistrali gazowej.
Budowa potencjału zaopatrzenia w gaz w ilości ok. 1 mld m3 rocznie przez budowę biogazowi (pięćdziesięciu), to koszt w takim razie rzędu ok. 3 mld zł. Jak widać są to koszty bezpośrednie dwa razy wyższe niż w przypadku terminala świnoujskiego. Jest jednak jedna podstawowa równica: do terminala gaz trzeba dopiero dowieźć a w biogazowniach on już jest na terenie Polski i jest non-stop produkowany. Ponadto, awaria terminala odcina dopływ tego gazu definitywnie. Natomiast awaria w którejś z biogazowi ogranicza jedynie produkcję w jednej z nich. Dodatkowo w każdej z tych dużych biogazowi jest kilka (np.: pięć) niezależnych ciągów technologicznych. Awaria na jednym z nich, to przy produkcji rzędu 1mld m3 rocznie, ograniczenie całkowitego potencjału dostaw jedynie o 1%.
Do produkcji biogazu używa się przede wszystkim pełnowartościowych kiszonek, najczęściej kukurydzy. Uzupełnia się to dodatkowo gnojowicą oraz różnymi wartościowymi dodatkami, np.: tłuszczami z kuchni, stołówek, oczyszczalni ścieków, niektórymi odpadami poubojowymi, etc. Podstawowym substratem jest jednak kiszonka właśnie np.: z kukurydzy w ilości 17.000 ton na 1 mln m3 biogazu. Przy średniej wydajności kiszonki kukurydzy w ilości 46 ton/ha, dla jednej biogazowi potrzebny jest areał uprawny ok. 7.400 ha. Przy naszym 1 mld m3 biogazu jest to już areał 370.000 ha. A bawiąc się dalej liczbami: aby uniezależnić się od naszych wschodnich sąsiadów, od których jeśli czegoś nie pokręciłem importujemy 8 mld m3 gazu, trzeba by przeznaczyć 30.000 km2 ziemi, czyli 10% powierzchni kraju, czyli dokładnie tyle, ile teraz leży odłogiem gruntów rolnych.
Całą ziemię uprawną leżącą odłogiem przeznaczać na produkcje metanu nie jest wskazane, ale docelowe przeznaczenie na ten cel 300.000-1.000.000 ha jest możliwe. Zwłaszcza, że ziemie leżące odłogiem to głównie tereny po PGRowskie w województwach zachodniopomorskim oraz lubuskim. Te województwa to również tereny o ubogiej infrastrukturze gazowej. Budowa rozproszonych dużych biogazowi (50-150 kpl.) to możliwość nasycenia tego regionu siecią gazową oraz dostawy gazu przy równoczesnych niskich kosztach jego przetłaczania. To również produkcja metanu w rejonie jednego z większych jego odbiorców, czyli zakładów chemicznych w Policach.
Pomijając kwestie proceduralne związane z budową biogazowi (zmiany w planach zabudowy i zagospodarowania terenu), sama budowa wraz z wykonaniem odpowiednich projektów, uzyskaniem pozwolenia na budowę zamyka się w okresie około półtora roku. By niepotrzebnie nie „nadymać” rynku inwestycyjnego, można rozplanować budowę proces inwestycyjny na lat np.: 10. Wówczas rocznie powstawałoby 5…15 dużych biogazowi. Żywotność takich biogazowni wg aktualnych technologii to obecnie 15…20 lat. Po tym okresie obiekty nadają się do praktycznego odbudowania.
Infrastrukturalnie biogazownie to głównie roboty ziemne i budowlane (praca dla miejscowych firm), dostawa elementów betonowych do zbiorników (produkcja lokalna - choć sa równiez technologie polegające na wykonywanie zbiorników ze stali kwasoodpornych) oraz rurociągów (produkcja lokalna). Ponadto pompy, armatura i mieszadła (głownie niestety zachodniej produkcji). Sercem obiektu oraz sednem jego kosztów są natomiast układy odgazowania oraz sprężarkownie gazu (też niestety produkcji zachodniej). No i jeszcze jest know-how, czyli umiejętność prowadzenia produkcji oraz dostawa odpowiednich szczepów bakterii.
Pozostaje jeszcze rozważyć koszt gazu powstającego w takich biogazowniach. Najistotniejszym jego elementem składowym jest koszt głównego substratu, czyli kiszonki kukurydzianej. Przeglądając aktualne ogłoszenia możemy doszukać się cen na poziomie 130,-zł/tonę, choć 3 lata temu to było jeszcze ok. 45,-zl/tonę. Przeliczając to na metr sześcienny gazu otrzymamy koszt substratu w cenie gazu na poziomie 1,70-zł/m3. Dodać do tego trzeba by jeszcze koszty energii elektrycznej, paliw na logistykę wewnętrzną biogazowni, płac pracowników, amortyzacji, etc., a otrzymamy gaz w cenie ponad 2,-zł +VAT za 1m3. Czyli sporo drożej niż obecnie dostarczają nam gazownie. Ale biogazownie produkujące obecnie energie elektryczną otrzymują za nią tzw. zielone certyfikaty, które w znaczący sposób zmniejszają koszt produkowanej energii. Tu muszę się przyznać do własnej niewiedzy, ponieważ nie wiem, czy w polskim prawie są również przewidziane zielone certyfikaty za produkcję biometanu. Jeżeli nie ma – bez ich istnienia produkcja biometanu nie będzie miała sensu ekonomicznego. Jeżeli są, wówczas podobnie jak zielone certyfikaty na energię elektryczną, pozwolą zapewne na sprzedaż biometanu w cenach konkurencyjnych (lub chociaż tożsamych) do gazu ziemnego.
Jak można było powyżej zauważyć, cena kiszonki kukurydzianej jest najważniejszym i najbardziej niestabilnym składnikiem kosztu produkcji biogazu (analogicznie również zielonej energii produkowanej w biogazowi). Jest jednak sposób na zbuforowanie tego problemu.
Województwa lubuskie i zachodniopomorskie oraz częściowo kujawsko-pomorskie, to tereny z dużymi areałami leżącej odłogiem ziemi, w dużej mierze należącej do ARR. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby utworzyć w oparciu o tą ziemię wespół z np.: PGNiG albo innym podmiotem zainteresowanym produkcją gazu spółki, które by nie tylko wybudowały biogazownie, ale również do których należałaby ziemia, na której uprawiana byłaby kukurydza. Zapobiegłoby to wahaniom cen substratu w okresach zbytniej koniunktory na produkty rolne izwiązanego z tym windowania cen.
Biogazownie produkujące biometan, to nie tylko zmniejszenie uzależnienia od importu gazu. To również wpuszczenie do systemu energetycznego kraju znaczącej ilości gazu z tzw. zerową emisją CO2. To także włączenie do uprawy miliona hektarów ziemi leżącej odłogiem. To praca dla kilku tysięcy wykonawców i producentów przez okres minimum 10 lat oraz praca dla kilku tysięcy pracowników biogazowni i gospodarstw rolnych pracujących na rzecz biogazowni.
To dla dużych biogazowi produkujących biometan. A oprócz tego przecież powstać mają jeszcze mniejsze biogazownie zajmujące się głównie produkcją zielonej energii elektryczne o mocach rzędu 1…3MWe.
I jeszcze na koniec mała prywatna sprawa do p. Igora Janke. 26 stycznia Rzeczpospolita organizuje w swojej siedzibie bezpłatną konferencję posięconą biogazowniom. Niestety, wszystkie miejsca na nią są już zarezerwowane. Ja wiem, że pisząc o Rzeczpospolitej piszę zwykle krytycznie (choć nie zawsze). Że parę razy zdarzyło mi się wytknąć krytycznie różne rzeczy również p. Igorowi Janke osobiście. Ale może mimo wszystko, jak salonowicz salonowiczowi, jak pisowiec platformersowi, jak konserwatywny solidarnościowiec konserwatywnemu liberałowi, załatwi Pan jakąś wolną rezerwową wejściówkę na to szkolenie ?
Pozostaję przy nadziei (choć może i złudnej)
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka