Łukasz Warzecha napisał dzisiaj recenzję z Avatara.
"...„jest Avatar” po prostu prymitywną, ekologiczną agitką..."
Ekologiczną? Polityczną! A odniesienia do najazdu "naszych" na Avatar-Afganistan? Wojna, którą mimo technicznej wyższości przegrywamy z prymitywnie uzbrojonymi tubylcami? My-przychodzący ze zniszczonych ekologicznie miast. I oni-żyjący na łonie natury nomadzi. My-psychopatyczni wojskowi i korporacyjni-nafaciarze niszczący kulturę, różnorodność, ziemię, etykę w imię zysków. Oni-tubylcy broniący swojej wiary, ziemi, zwyczajów. I zdrajca-z-nas, jedyny sprawiedliwy, przechodzący na ich stronę, na stronę dobra?
Avatar jest schematyczny i łopatologicznie prosty jest większość obecnych filmów (gdzie im do: Misji, Przebudzenia, Lotu nad kukułczym gniazdem... ?). Ma pewne przesłanie i musi je prosto, jak socrealistyczny cep, wyłożyć w sposób zrozumiały dla każdego. Musi oswoić Amerykanów z myślą, że Afganistan jest przegranym frontem i USA będą się musiały z niego wycofać. Musi wskazać, że amerykanie stanęli po stronie zła, bo dali się uwieść złej ideologii (konserwatystów), podobnie jak główny bohater na początku filmu. Musi ugruntować w Amerykanach przekonanie, że przegrana jest spowodowana chciwością wielkich korporacji energetycznych (tam: minerał; tu: ropa naftowa) oraz bloku wojskowo-przemysłowego. Pokazać, że trwanie w złej polityce prowadzi do katastrofy i jedynym wyjściem jest odwrót. No i zdemistyfikować "zdradę" dotychczasowej polityki – tylko w ten sposób można odkupić winy i uniknąć całkowitej klęski.
Jest misja – przekaz. Jest polityka demokraci vs. republikanie. Jest i biznes. Realizacja filmu kosztowała kupę kasy i ma służyć do zrobienia jeszcze większych pieniędzy. Ktoś inny zarabiał na wojnie (konserwatywni protestanccy republikanie z przemysłu paliwowo-energetyczno-wojskowego), ktoś inny zarobi teraz na "dochodzeniu do pokoju" (liberalni żydowscy demokraci z Hollywoodu). Jak widać jest i spiskowa wizja dziejów ;-)
I jeszcze jedno – film Avatar ma jeszcze jedną warstwę-wymowę.
Awatar to wcielenie bóstwa ale również personifikacja realnej osoby w wirtualnym świecie. Każdy z nas może mieć takiego awatara a nawet kilka awatarów. Awatar to ucieczka od rzeczywistości w sztuczny nierealny świat. To ucieczka od własnych ograniczeń, nie tylko cielesnych ale również społecznych i materialnych. To możliwość rozpoczęcia życia od nowa, bez bagażu dotychczasowych obciążeń i zaszłości. Ale jednocześnie awatar to ułuda. Coś, co realnie nie istnieje. W końcu każdy z nas będzie musiał kiedyś wyjść z tego awatara, wrócić do rzeczywistości i zmierzyć się ze światem takim jakim jest naprawdę. Awatar to marzenie o zmianie własnego losu. O drugiej szansie na bycie kimś innym. Szansie nie realnej, bo tylko w świecie wirtualnym. To takie pozakadrowe mrugnięcie okiem przez reżysera: Avatar to świat w którym masz większe możliwości i możesz być kimś lepszym niż jesteś teraz. Zobacz, pomarz, ale to tylko twój awatar. O lepszy świat musisz powalczyć w realu.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura