bufon bufon
189
BLOG

Jaka piękna katastrofa…

bufon bufon Polityka Obserwuj notkę 0

Jest to niezmiernie ważne, aby zrozumieć, że oczywiście nie będzie to karane, nie będzie to postrzegane jako działalność przestępcza, jeśli ktoś powie, że byli polscy sprawcy. Tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy sprawcy, czy ukraińscy - nie tylko niemieccy” – Mateusz Morawiecki Monachium 17.02.2018 r.

 

 

Nie wiem. Po prostu nie wiem, dlaczego Premier polskiego rządu, nie na prywatnej kolacji z ośmiorniczkami, ukradkiem nagrywanej przez kelnera współsponsorowanego przez obcy wywiad, a publicznie, na międzynarodowej konferencji, na pytanie izraelskiego dziennikarza odpowiedział właśnie w ten sposób.

To znaczy – wiem. Wiem, że ta jego wypowiedź została wcześniej uzgodniona i przemyślana przez biuro polityczne Partii, następnie zgodnie z decyzją Partii przygotowana przez speechwriterów i speców od PR, a Premier miał tylko jej się nauczyć i w stosownym momencie, który wiadomo było, że się zdarzy, wygłosić.

To wiem, bo tak działała Beata Szydło i choć miałem nadzieję, że Mateusz Morawiecki będzie cokolwiek samodzielniejszy, okazał się niestety jedynie nowocześniejszym modelem tej samej partyjnej pacynki. 

Nie wiem jednak D L A C Z E G O Partia postanowiła, aby Premier wygłosił takie zdanie. Aby z szamba, w jakie nas całkowicie NIECELOWO wepchnęła Partia rządząca, wskoczył w sam środek jeziora ekskrementów, pociągając za sobą, a jakże, w końcu to Premier, cały kraj.

 

 

To prawda – byli żydowscy urzędnicy w Judenratach, którzy wypełniali polecenia nadzorujących ich niemieckich oficerów, rozdzielali skąpe racje żywnościowe dla PRACUJĄCYCH, niepracującym nie przyznając jedzenia w ogóle i przygotowywali listy mających zostać wywiezionymi z getta.

To prawda, ale od samego początku wobec Żydów Niemcy stosowali połączenie terroru z mglistymi obietnicami na przyszłość. A przede wszystkim terror i wymagania zwiększali dopiero stopniowo aż do momentu, gdy jedyną alternatywą dla żydowskich urzędników była śmierć sprzeciwiającego się i/oraz jego rodziny. Coś, co na początku wyglądało na dolegliwości i upokorzenia, po pewnym czasie stawało się walką o jedzenie, byt i próbami uratowania tego i tych, co zda się jeszcze dało. No i w większości byli po prostu mianowani przez okupanta, nie zabiegając samemu o te stanowiska. Jedni stawiani potem przed wyborem, by część współbraci wydać na wysiedlenie z ghetta – popełniali samobójstwo – jak Adam Czerniaków. Innym – jak Chaim Rumkowski – wydawało się, że w ten sposób ocalą chociaż część mieszkańców ghett, którymi zawiadywali.

Polacy nie mieli stawianych takich diabelskich alternatyw. Zarządzającymi Polakami zawsze byli albo Niemieccy oficerowie, albo dobrowolni volksdeutsche. Na ile więc ci Żydzi byli ofiarami, a na ile świadomie podejmowali kolaborację z naiwnej wiary, że najpierw są w stanie ulżyć współbraciom, a potem chociaż część ich uratować ?

 

 

To prawda – byli żydowscy policjanci, którzy zaganiali innych Żydów na Umschlagplatz i do wagonów wywożących ich do Auchwitz i Treblinki. Ale to byli Ci, którzy ulegli czczym obietnicom ochrony przez to własnych rodzin. Alternatywą (pozorną) był dla nich ratunek rodziny, albo powszechny głód i wysiedlenia. Potem w większości i tak podzielili los innych Żydów.

Polacy mogli, ale nie musieli pozostawać w służbie np.: tzw. granatowej Policji podlegającej Niemcom. I nie groziło im za to ani wywiezienie do obozu, ani śmierć głodowa.

 

 

To prawda – byli Żydzi (nieliczne przypadki), którzy wydawali innych Żydów, własne dzieci czy rodziców, wskazywali swoje byłe kryjówki, czy też wydawali Polaków, który ich ukrywali. Tak jak zwykli ludzie (bo nie mowa tu o zwykłych zdrajcach), którzy pod wpływem bicia i tortur załamywali się i zdradzali innych. Czy to byli przestępcy, czy jednak ofiary ?


 

To prawda – byli Żydzi (co najmniej 6 tysięcy) i Niemcy żydowskiego pochodzenia (150…200 tysięcy), którzy walczyli jako żołnierze w Wehrmachcie, a nawet w SS, w tym kilkunastu generałów, a nawet jeden admirał Kriegsmarine. Ale dla nich to był jedyny sposób aby przeżyć – udawać najbardziej aryjskich Niemców. Dzięki temu w ten sposób przeżyło kilkadziesiąt tysięcy Żydów.

Blisko milion polskich Kaszubów, mieszkańców Pomorza i Ślązaków w podobny sposób również trafiło do niemieckich wojsk, głównie do Wehrmachtu. Jako alternatywę mieli walkę we wrogim mundurze albo dla siebie sąd wojskowy lub obóz, a dla rodziny wysiedlenie lub również obóz koncentracyjny. Dla Jacka Kurskiego sprawa jest jasna – dziadek z Wehrmachtu. To byli więc zdrajcy czy ofiary nazistowskiego systemu ?


Żydzi wydając innych Żydów na smierć podczas IIWŚ, zawsze jedyny wybór jaki mieli, to była śmierć własna albo czyjaś teraz, a własna później. Polacy (i inne narodowości) wydający (albo zabijający) Żydów, czynili to zwykle albo dla korzyści materialnych, albo ze zwykłej nienawiści. I to jest ta różnica, której Premier Morawiecki w swojej wypowiedzi nie zauważył.

 

To prawda – wielu dzisiejszych Żydów nie lubi Polski i Polaków, liczni zarabiają na pamięci Holocaustu, na odzyskiwaniu mienia lub odszkodowań pożydowskich, a wiele różnych polityk izraelskich dotyczących Polski jest, z polskiego punktu widzenia, mniej lub bardziej niewłaściwych.

Ale większość dzisiejszych Żydów to potomkowie tych Żydów, którzy przed wojną głównie z Polski uciekli przez prześladowaniami antysemickimi. Którzy, co prawda – zostali uratowani przez jakiegoś Polaka, ale często przez innych Polaków zostali wykorzystani, okradzieni, pobici, albo wydani Niemców. Którzy po wojnie, mimo doświadczenia 6-lat terroru, musieli uciekać przed polskimi sąsiadami, którzy zajęli ich mieszkania, uciekać przed oddziałami podziemia antykomunistycznego lub zwykłymi bandami. Tyle więc w nich antypolonizmu, co antysemityzmu w przeciętnym Polaku. Oni, ta część Żydów, mają więc jakieś podstawy do uczuć niechęci do Polski. A Polacy – poza standardową żydokomuną, przesądami o macy z dziecięcej krwi i wiarą, że Chrystusa-Króla Polski zabili Żydzi ?

A nie ma Polaków, którzy zaraz po wojnie uwłaszczyli się na mieszkaniach, domach, gruntach należących do zamordowanych lub wypędzonych Żydach ? Nie ma dzisiaj Polaków, którzy przejmują mniej lub bardziej zgodnie z polskim prawem kamienice pożydowskie ? Nie ma Polaków, którzy albo zarabiają na Żydach pielgrzymujących do miejsc kaźni, lub kultów chasydzkich, albo na udowadnianiu, że Polacy to naród samych sprawiedliwych, lub wprost przeciwnie – zarabiających na antysemityzmie wywodzonym z negacji Holocaustu, zaprzeczaniu mordów Polaków na Żydach w czasie i po wojnie ? No to jeżeli są tacy wśród Polaków, dlaczego uznawać za niespotykanie bulwersujące, że i wśród Żydów tacy się znajdują ?

Wreszcie – dzisiaj to również Żydzi rosyjscy, którzy niechęć do Polski wynieśli nie z doświadczeń swoich żydowskich przodków w Polsce, ale przeniesione z wczorajszej i dzisiejszej Rosji. Nie jest to więc antypolonizm stricte żydowski, a rosyjski.

 

 

To prawda, większość Żydów w USA i w Palestynie, przed i w czasie II Wojny Światowej nie pomagała swojej europejskiej diasporze. Część dlatego, że nie dawało w to wiary. Część – bo zgoła nic o tym nie wiedzieli. Część, bo wystarczającym problemem był dla nich antysemityzm ówczesnych społeczeństw i USA i innych państw. Część zaś, tu głównie Żydzi z ówczesnej Palestyny, bo dla nich ważniejsza była idea budowy państwa Izraela, niż ratowania europejskich Żydów, gdzie sami i tak albo nie mieli o tym pojęcia, albo mając takie informacje i tak im nie dowierzali. I tak właśnie – dlatego łatwiej im pamiętać winy innych (tu: Polaków), niż przyznawać się do własnych. Ale czy my – Polacy – postępujemy inaczej, wypierając się tych (pewnie kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy) morderstw dokonanych przez Polaków na Żydach i wskazując przy tym za to na Niemców/Ukraińców/Francuzów/Litwinów, byle o sobie nie wspomnieć ?

 

 

 

To wszystko jest prawdą. Na powszechne więc po stronie pisowskiej pytanie „A w czym Morawiecki nie powiedział prawdy, że Żydzi się tak oburzają ?”, ja, skromny hydraulik, odpowiem równie prosto – A kto kurna, w polityce i dyplomacji, zawsze mówi wprost w oczy prawdę ?

Czy na imieninach u cioci Salci, brzydkiej i wrednej, a bogatej oraz mającej wpływ i poważanie u wuja Sama, musicie od razu na dzień dobry powiedzieć cioteczce, że jest grubym, brzydkim, skąpym i głupim kurduplem ? I dodać do tego jeszcze, że stryjek Helmut i kuzyni Władimir i Stiopa mają takie samo o niej zdanie ? A właściwie to oni o cioci Salci jeszcze gorzej mówią niż my, tylko że nie przy cioci, a za jej plecami ?

Czy stryjek Helmut i kuzyni Władimir i Stiopa będą nam wdzięczni za podkreślanie ich przewin w stosunku do cioci Salci ?

Ciocia Salcia zaś, zapewne z wdzięczności za przypomnienie jej szpetoty i nieatrakcyjności, poprosi wuja Sama, aby udzielił nam pożyczki ? A nasza w stosunku do niej szczerość zaprocentuje tym, że namówi wuja Sama aby z nami wszedł w spółkę ochroniarską i założył na naszej działce jakąś wartownię ?

 

 

W polityce i dyplomacji nie chodzi o to, aby mieć rację, ani aby zawsze mówić prawdę. Chodzi o to, aby do swoich racji potrafić przekonać innych i aby oni uwierzyli, że to co mówimy jest właściwe i najlepsze dla nich.

PiS w polityce wewnętrznej mówi jedynie półprawdy albo nieprawdy – i osiągnął sukces. Zdobył zaufanie największej części wyborców i teraz rządzi, bo dla tak wielu Polaków mówił to w sposób wiarygodny.

W polityce zagranicznej, która jest jak skład porcelany, PiS nagle do rangi cnoty wyniósł wygarnianie wszystkim prosto w oczy prawdy i to do tego własnej prawdy. I jest zdziwiony, że efekt jest taki, jakby poruszał się jak słoń. Zdziwiony i oburzony na innych, że potłukł porcelanę.

 

Racja stanu, na którą co i rusz politycy obecnie rządzącej partii się powołują, wymaga, abyśmy:

- unikali konfliktów z tymi, z którymi nie możemy wygrać,

- nie robili sobie nowych wrogów, a ze starymi zawierali rozejmy,

- niechętnym nam przekonywali, że nasze wady są mniejsze niż sądzili, zalety niedocenione, a korzyści ze współpracy godne zainteresowania,

- zdobywali nowych przyjaciół,

- starych przyjaciół przywiązywali do siebie coraz mocniej,

- silnych uwodzili swoimi zaletami im przydatnymi,

- bogatych zachęcali do inwestowania u nas wizją dobrego zarobku.

 

Powiedzcie mi więc, drodzy pisowcy, co jako Państwo, jako Polska, zyskaliśmy w ostatnim miesiącu:

a) uchwalając Ustawę, w części zagranicznego ścigania martwą, a w pozostałej części głupią i niepotrzebną, którą zaraz przez to i tak będziemy zmieniali, a przez którą pokłóciliśmy się z USA, Izraelem i Ukrainą ?

b) ustami doradcy Prezydenta - prof. Zybertowicza - wytykając Żydom brak szerszego czynnego oporu ? Czy za wytknięcie im, że nie mieli cohones, nie będą teraz chcieli pokazać, że w stosunku do nas będą za to mieli bycze cohones ?

c) ustami naszego Premiera obrażając Izrael, pośrednio więc i USA, do tego wytykając palcem winy Ukrainy i Rosji? A i zapewne Niemcy, co z tego że świadomi swych win, ale kto jest wdzięczny za ciągłe wskazywanie i wypominanie przewinień ?

d) na koniec – w Europie, poza Danią, nie ma w zasadzie państwa i narodu, które miałoby czyste sumienie w kwestii Holocaustu. Skoro rządzący nami politycy chcąc nasz Naród wybielić, przypominali już o współpracy z nazistami i Francuzom, i Włochom, i Belgom, i Holendrom… o swoich grzechach pamiętają wszak i Węgrzy, i Rumuni, i Bułgarzy, i Chorwaci, i Norwegowie, i Litwini, i Łotysze…

Czy jeżeli wszyscy mają nieczyste sumienie wobec poszkodowanego, a poszkodowany jest wściekły najbardziej akurat na głupiego Jasia... Nie dlatego, że głupi Jaś jest najbardziej winny, ale dlatego, że jest głupi, bo najgłupiej się zachowuje i najgłupiej gada… Czy wszyscy nie zechcą, aby głupi Jaś został chłopcem do bicia ? W końcu skoro sam się o to prosi…

 

bufon
O mnie bufon

kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka