Czy prezes sądu okręgowego, sprzeniewierzający się podstawowym zasadom praworządności, jest bardziej niebezpieczny dla państwa, niż jawnie oszukująca rodaków druga osoba w państwie?
Czy larum grane w obronie dyskryminowanych, niezależnych mediów jest bardziej zasadne, niż żądanie usunięcia z funkcji Marszałka Sejmu RP, osoby pozbawionej honoru i elementarnej godności?
Dlaczego szef policji (powiatowej, wojewódzkiej, krajowej) miałby być bardziej uczciwy niż wice-głowa państwa? Dlaczego uczciwością miałby wykazywać się prokurator, burmistrz, lekarz, nauczyciel, sprzedawca, kierowca …?
Skoro uczciwość została skazana na niebyt, jakimi kryteriami posługiwać się przy wyborze tych, którzy w imieniu licznych mają sprawować władzę, zarządzać, strzec?
„Marsz w obronie TV TRWAM” z pewnością będzie manifestacją „masową i udaną”. Da poczucie przynależności i mocy tym, którzy wezmą w niej udział oraz tym, którzy chętnie by wzięli, gdyby nie trzeba było jechać tak daleko …
Przewodniczący Solidarności tupnie nogą, prezes PiS postawi diagnozę, ojciec Dyrektor zasugeruje i … nic się nie zmieni.
Bo naród, który godzi się być reprezentowanym przez jawno-kłamcę, nie istnieje. Symbole mają znaczenie. A symbolem rozkładu moralnego Polski jest Ewa Kopacz.
Dlatego maszerując w obronie TV Trwam, manifestując 11 listopada, pijąc szampana w Sylwestra nie
łudźmy się: nie będzie lepiej dopóki godzimy się aby ta, którą testują skalę dezercji Polaków, nadal piastowała funkcję Marszałka Sejmu RP.