Protokół dyplomatyczny to skomplikowana materia, przez stulecia tworzono jego szczegóły, aby właściwie oddać hierarchię królów, polityków, ambasadorów i innych pomniejszych osobistości. Kilka wieków temu pojawił się spór, gdy dwóch ambasadorów, bodaj Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, nie mogło ustalić który wejdzie pierwszy na jakąś audiencję. Ponieważ obaj idąc równolegle nie mogli zmieścić się w drzwiach, musiano rozebrać kawałek ściany, aby weszli razem.
Takie sytuacje mają miejsce, gdy mamy do czynienia z koniecznością uznania praw stron mogących być w sporze. Gdy takiej sytucji nie ma, w sposób oczywisty czyni się daleko idące kompromisy. W przeciwnym razie premier Kopacz nie miała prawa ogłosić ustąpienia ze stanowiska Marszałka Sejmu Sikorskiego, bowiem w dyplomatycznym porządku stoi od niej wyżej: 1-prezydent, 2-maarszałek Sejmu, 3-premier.
Były premier Tusk ogłosił, że nie przybędzie na zaprzysiężenie prezydenta Dudy, bowiem nie dostał od niego osobistego zaproszenia, które jego zdaniem wymaga zajmowane stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Oznacza to, że nie czuje się polskim politykiem, nie zgadza się też ze statusem byłego premiera jako kluczem łączącym z polską sceną polityczną. Poza konstatacją o "nabzdyczeniu" warto uznać takie stanowisko i zastanowić się jak to jest możliwe, że premier rządu RP Ewa Kopacz uzgadnia cokolwiek dotyczące partii i rządu z kimś kto oficjalnie uznaje się jako zupełnie wyłączony z polskiej polityki. Wszak nie jest tajemnicą, że premier polskiego rządu regularnie konsultuje z przewodniczącym Rady Europejskiej różne sprawy.
Inne tematy w dziale Polityka
