Wałęsa od lat uparcie zaprzecza swojej karierze pod swojskim pseudonimem Bolek. Robi to tak długo, iż możliwe że sam zaczął wierzyć w część wypowiadanych przez siebie bajek. Jego dzisiejsza konferencja prasowa to połączenie upartego zaprzeczania wbrew ujawnionym dokumentom z emanacją emocji. On naprawdę uważa, że ludzie na których doniósł to jakieś nieistotne płotki historii, zaś on sam obalił komunizm. Z każdym dniem Wałęsa pogrąża sie coraz bardziej. Jedynym wyjściem minimalizującym straty byłoby jego przyznanie się i autentyczna skrucha, tymczasem jego własne środowisko do niedawna najwyraźniej namawiało go do pójścia w zaparte. Dziś KOD zaczął głosić, że Wałęsa został skrzywdzony i wspiera wypowiadane bzdury o fałszowanych dokumentach SB. Teraz problem z jasnym przedstawieniem prawdy będzie miał nie tylko sam Wałęsa, lecz także środowisko wokół KOD. Tym samym wspierają oni fatalną strategię zaprzeczania i pogrążają samego Wałęsę. Jak ktoś kiedyś powiedział: "uchroń mnie Boże od przyjaciół, a z wrogami poradzę sobie sam". Gdyby dziś Wałęsa posłuchał rady Morawieckiego i że łzami w oczach przyznał się to swojego "bolkowania", wyszedłby na tym lepiej. Tym samym paradoksalnie Morawiecki namawia go do tego co dla niego najlepsze, zaś "przyjaciele" pogrążają. Zapewne świetnie zdają sobie z tego sprawę. Ot tacy "przyjaciele" jak Salieri dla Mozarta.
Inne tematy w dziale Polityka
