Dla rządzących despotów wypuszczenie więźnia politycznego to duże ryzyko, dalsze wiezienie oznacza problem, zaś śmierć w celi to katastrofa. Nadia Sawczenko wróciłaby do Kijowa w nimbie narodowego obatera, bez wątpienia otwarcie namawiałaby rodaków do oporu wobec Rosji. Jej dalsze wiezienie to utrzymanie obecnej sytuacji: liczne apele o uwolnienie i stosowna presja na Kreml. Wydaje się to mniejszym złem. Pozornie, bowiem Sawczenko grozi samobójstwem. Gdyby do tego doszło, skutki dla Kremla okazałyby się katastrofalne. Ciało pilotki sprowadzone rządowym samolotem do Kijowa, na uroczystym pogrzebie milion ludzi. Sama Nadia po śmierci stałaby się ukraińską ikoną, a jej grób odwiedzaliby prezydenci i premierzy wizytujący Kijów. Zapewne teraz na Kremlu trwają narady. Decyzja zależy od tego jak stan Nadii Sawczenko oceniają ludzie z FSB. Jeśli uznają że opanują jej skłonności samobójcze, pozostanie w więzieniu. Jeśli uznają, że ryzyko jest zbyt duże, zostanie wymieniona na rosyjskich oficerów zatrzymanych na Ukrainie. Kolejny przykład sytuacji, gdzie kremlowska arogancja okazuje się kosztownym błędem.
Inne tematy w dziale Polityka
