MaSZ MaSZ
3843
BLOG

Pierwsza poważna porażka PIS

MaSZ MaSZ UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

PIS miał merytoryczne powody do sprzeciwu wobec powierzenia drugiej kadencji szefa Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi. Podczas poprzednich 2,5 roku Tusk był tyleż bierny w wykonywaniu swoich obowiązków szefa RE, co aktywny w tym co jest z nimi sprzeczne: mieszaniu się w polską politykę. Kolejne 2,5 roku może oznaczać nowe awantury, nie mające nic wspólnego z mandatem szefa RE.

Podejmując walkę o zdetronizowanie Tuska PIS mógł osiągnąć 4 rezultaty, z których tylko jeden oznaczał faktyczną porażkę.

  1. Wybór Jacka Saryusz-Wolskiego. Wielkie zwycięstwo, ale praktycznie niemożliwe do osiągnięcia.
  2. Porażka Tuska i wybór innego kandydata. Tusk wraca do Polski, nowym szefem RE zostałby zapewne ktoś mniej kłopotliwy dla Kaczyńskiego.
  3. Przełożenie głosowania lub wybór Tuska, mimo pewnej liczby głosów przeciw. Pozornie porażka, ale zapewne o ten wariant Kaczyńskiemu chodziło. Po latach całkowitej bierności i zbudowania pozycji kraju, który "publicznie będzie narzekać, ale i tak się zgodzi", Polska stała się krajem, który w sprawach kontrowersyjnych był pytany o zdanie jedynie proforma. Konsekwencje takiej spolegliwości to brak wymuszania pewnych ustępstw w zamian za poparcie niekorzystnych rozwiązań. Tak było w sprawach dotyczących polityki energetycznej, pakietów ekologicznych, polityki międzynarodowej UE i wielu innych. Tchórzostwo w polityce jest równie szkodliwe jak awanturnictwo: to drugie oznacza płacenie zbyt wysokiej ceny za niewarte tego sprawy, to pierwsze: oddawanie za bezcen tego co ważne. Wyraźny opór wobec kandydatury Tuska oznaczałby krok w kierunku statusu kraju twardszego, takiego któremu warto najpierw coś dać, aby zrealizować swoje cele.
  4. Głosowanie odbędzie się bez przekładania i jedynie Polska będzie przeciw. Żadne zaklinanie rzeczywistości nie może zmienić oceny: to dotkliwa porażka.

Mając merytorycznie rację, PIS tę wojenkę przegrał. Rząd RP udowodnił swoim działaniem brak skuteczności, stawianie na retorykę zamiast realpolitik i amatorszczyznę. Uderzanie w najwyższe tony przy jednoczesnym braku strategii wyjścia minimalizujacej straty. Polska pokazała, że jest krajem, który chce, ale nie potrafi. Najbliższe tygodnie będą zapewne oznaczać łatanie V4 oraz ostatnio poprawiających się relacji z Niemcami. To zadanie dla MSZ, czyli sprawcy tak fatalnie przeprowadzonej batalii. Doświadczony polityk powinien zawczasu zorientować się, że sprawy idą w bardzo złym kierunku. Działania ministra Waszczykowskiego na nic takiego nie wskazują. Stąd nie wygląda to optymistycznie: ten który zawinił ma teraz naprawiać.

Awantura o Tuska pokazuje bardzo marny poziom polskiej polityki po obu stronach sporu. W Niemczech główni konkurenci do fotela kanclerza: Markel i Schulz mimo  oczywistej rywalizacji politycznej działają na rzecz swojego kraju. W Polsce Kaczyński ogłasza swoją dzielność, zaś Tusk demonstracyjnie zajmuje się sobą kosztem Rzeczpospolitej. Takie podejście gwarantuje porażkę w świecie, gdzie decydują twarde interesy, umiejętność wielowariantowego planowania, unikanie stawiania spraw na ostrzu noża i budowania wielowymiarowych konsensusów. A to wszystko dla dobra swojego kraju.

Dla wielu krajów UE prawdziwym atutem Tuska jest jego merytoryczna bezradność przy jednoczesnej dużej dawce cynizmu. Taki szef RE gwarantuje, że w europejskiej grze Niemiec, Francji, Włoch i krajów Beneluxu nikt nie będzie przeszkadzać. Zabawnie brzmią lamenty komentatorów, twierdzących, że Polska potrzebuje Tuska, aby przeciwstawić się "Europie dwóch prędkości", w sytuacji gdy taka została ogłoszna właśnie podczas jego kadencji na spotkaniu w Wersalu do którego nie został on nawet zaproszony. 

PIS rozegrał bitwę fatalnie. To jednak nie usprawiedliwia histerycznych głosów wypowiadanych przez liczne tzw. "autorytety" np. o wstydzie lub izolacji Polski w UE. W polityce liczy się skuteczność, zaś odwoływanie się do pojęć takich jak wstyd jest po prostu śmieszne i świadczy o niebywałych kompleksach. Porażką rządu RP nie jest wystawienie się na pośmiewisko, ale nieskuteczność. Polski model dziennikarstwa to nieustanne pytania do polityka: "co pan/pani czuje", zamiast "jaki ma pan/pani plan". Ktoś kto twierdzi, że Polska została "izolowana" bo inni głosowali inaczej, nie rozumie istoty naturalnych, twardych sporów. Wypowiedzi polityków skupiają się wokół tego: kto komu złoży gratulacje, co teraz czuje Kaczyński, Tusk to zdrajca i powinien zmienić obywatelstwo, przeprosin za Polskę do narodów Europy, przegraliśmy 1:27 ale to oznacza, że moralnie wygraliśmy i innych równie żenująco prowincjonalnych komentarzy. Nic na temat słów takich jak: plan, cele, strategia. Obawiam się, że to nie jest tylko retoryka, ale oni naprawdę rozumują takimi kategoriami.

Do wyborów parlamentarnych w Polsce jeszcze 2,5 roku. Sondaże nieodmiennie sugerują wyraźne prowadzenie PIS. Fatalnie rozegrana awantura o Tuska może spowodować chwilowy spadek poparcia, ale niezwykle popularne programy takie jak 500+, Cela+ i kilka innych są w odczuciu obywateli na dłuższą metę znacznie ważniejsze niż wojenka o Tuska. Tusk może odegrać ważną rolę w wyborach 2019 jedynie wtedy, gdy w jakiś kluczowych sprawach poprze Polskę. W przeciwnym razie nieustanne powtarzanie jego nierozsądnych ataków na PIS lub mieszania się w lokalną polityke doprowadzi jego popularność do stanu niewybieralnego Aleksandra Kwaśniewskiego.

Wtedy gdy Polska przeżywa tę średnio istotną w dłuższej perspektywie wojenkę, poparcie dla kanclerz Merkel gwałtownie rośnie. To dobra wiadomość, bowiem kanclerz Merkel to dużo lepsza perspektywa dla Polski niż kanclerz Schulz. Warto życzyć PISowi powrót na Ziemię, a opozycji ochłonięcia po ataku histerycznej radości. Brak kontaktu z rzeczywistością gwarantuje bowiem politykę głupkowatą.

MaSZ
O mnie MaSZ

Tylko prawda jest ciekawa. masz_68@interia.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka