Miłosz Matiaszuk Miłosz Matiaszuk
340
BLOG

Raising Sand

Miłosz Matiaszuk Miłosz Matiaszuk Kultura Obserwuj notkę 0

Jedynymi kategoriami nagród Grammy, które śledzę pilnie od lat, są bluegrass / country / contemporary folk, czyli terytorium, na którym niemal niepodzielnie od ponad 20. lat panuje Alison Krauss. Po tegorocznej gali została ona samotną liderką w liczbie zdobytych za życia nagród - moja ukochana Alison odebrała w tym roku dwie statuetki, w tym za najlepszą płytę bluegrass, i wyprzedziła dzięki nim Quincy'ego Jonesa. Ma ich na koncie 28! W tym roku doceniono doskonały album "Paper Airplane", który Alison nagrała wraz ze swoim stałym zespołem Union Station. Oczywiście w polskich mediach nie znajdziemy o tym wzmianki. Do słuchania  "Paper Airplane" wkrótce będę też Was przekonywał, ale dziś chciałbym wrócić do przepięknej płyty, która została doceniona już trzy lata temu, ale może jest ktoś, kogo ten tytuł ominął - mowa o "Raising Sand" Alison Krauss i Roberta Planta.
 
Od pierwszych dźwięków muzyka sącząca się z głośników koi słuchaczy. Koi ciepłem, które wynika ze wszystkich elementów składowych nagrania. Każdy utwór to piękna kompozycja (nagrodzony jako nagranie roku "Please Read the Letter" oprócz uroku charakterystycznego dla całej płyty, ma jeszcze chwytliwy refren, który zostaje w uszach na bardzo długo), każdy to perełka aranżacyjna ("Polly Come Home" - harmoniczny majstersztyk!) i każdy jest wzorem produkcji muzycznej. Następne zdanie zabrzmi jak sztampa, ale zaraz pośpieszę z wyjaśnieniem - Każdy dźwięk na tej płycie ma dokładnie takie brzmienie jak powinien. Jest to o tyle ciekawe, że płyta jest oszczędna w ilość tych dźwięków - żadnego zbędnego. Nie ma na niej żadnego kombinowania, żadnego utrudniania sobie, czy słuchaczom. Poziom produkcyjny na miarę Toma Waitsa, który dba o to, by czasem zamiast dodatkowego akordu, słyszane było skrzypnięcie puszczanego pedału pianina. Taka dbałość o prostotę rozwiązań sprawia, że "Raising Sand" brzmi wręcz magicznie.
 
Robert Plant i Alison Krauss to jednak przede wszystkim DUET. Duet dobrany w chyba metafizyczny sposób - brzmienia ich głosów komponują się w idealnie! Śpiewając popisują się potężną wrażliwością muzyczną - słuchają się nawzajem bardzo uważnie, i dzięki temu śpiewają razem. W żadnym momencie nie słychać ani grama wysiłku, ani grama niepotrzebnego spięcia, nawet najwięksi frustraci nie usłyszą też żadnego pozerstwa czy gwiazdorzenia.
 
"Raising Sand" to produkt kompletny muzyków, którzy nic nie muszą już nikomu udowadniać. Spokój duszy, który musi stać za inspiracją tego albumu, jest stanem, którego wielu może dzisiaj Plantowi i Alison pozazdrościć.

Fan Tottenhamu Hotspur, LA Lakers i starych Mercedesów od ponad trzydziestu lat. Kontrabasista folkowy i hiphopowy. Teolog. Uwielbiam Zmartwychwstałego Chrystusa. Kocham żonę i dzieci. Bardzo lubię dobrą muzykę, koszykówkę, mądre książki i efema. Nie chcę dyskutować o moich opiniach. To, co chciałem napisać, to napisałem. Kasuję komentarze trolli. Tutaj ja decyduję kto jest trollem. Pracowałem jako moderator forum ogólnopolskiego bardzo poczytnego serwisu, więc mam ciężką rękę - jeśli Ci się to nie podoba, to jest to zapewne strasznie smutne.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura