Jan Herman Jan Herman
60
BLOG

W poszukiwaniu globalnej formuły patronatu

Jan Herman Jan Herman Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Zacznę od końca. Trwa zapaśniczy uchwyt między formułą MISTRZA a formułą WODZA. Uchwyt w ostatnim czasie jest „przeredagowywany”, więc „widać” trochę ruchu, a to w zapaśniczym uchwycie jest rzadkością. 

MISTRZ niczego nie żąda, niczego nie nakazuje, po prostu opowiada, jak byłoby najlepiej, a najbardziej pojętnym uczniom jest gotów udostępnić dodatkowe możliwości.

WÓDZ ustawicznie żąda, rozkazuje, daje oceny, chwali i gani, pojętnych podwładnych pilnuje, by go nie przerośli, opornych – doświadcza w każdy dostępny sposób.

Dziś globalnym MISTRZEM jest kilkusetosobowa grupa stanowiąca najbliższe otoczenie Xi Jinpinga, która czuje się kontynuatorem i nowo-redaktorem tradycji chińskiej liczącej sobie pięć tysiącleci. Globalnym WODZEM jest kilkusetosobowa grupa adorująca Donalda Trumpa, reprezentująca kilkusetletnie doświadczenie amerykańskiego mega-biznesu i mega-militariów.

Obu dżentelmenów dzieli różnica 7 lat (starszy jest Trump), a ciekawostką jest, że obaj obchodzą urodziny w połowie czerwca, z jednodniową różnicą.

Trump całe życie spędził jako biznesmen, Jinping całe życie spędził jako aparatczyk państwowy. To oznacza, że różnią się radykalnie w obszarze mentalnym. Amerykanin jest egoistycznym graczem, Chińczyk jest kolektywistycznym negocjatorem. Obaj są ludźmi czerpiącymi swoją władzę nominalną – z wielowątkowej konstelacji biznesowo-militarnej (Ameryka) albo biurokratyczno-planistycznej (Chiny).

Obaj stoją przed wyzwaniem na miarę Historii – każdy przed swoim wyzwaniem.

Trump najprawdopodobniej chce zbudować „armię przyszłości”, z mocną hierarchią pionową, na czele z amerykańskimi dowództwami poszczególnych sił militarnych (ostatnio również Space Force) i z najmocniejszymi majątkowo-kapitałowo-towarowo firmami-markami biznesowymi.

Jinping najprawdopodobniej chce zbudować „spółdzielnię inwestycyjną” nieznaną dotąd w świecie i w historii, ale mogącą czerpać z „nieco” mniejszych przykładów realizowanych dotąd „wewnętrznie”, przy czym każdy kraj, który przystąpi do „spółdzielni”, będzie w niej partnerem znaczącym.

Trump swój projekt opiera na zbrojeniach, energetyce i na finansach. Jinping opiera swój projekt na zasobach naturalnych, ludnościowych i na planistycznej innowacyjności.

Moim zdaniem przewagę ma formuła MISTRZA. Jest ona mniej „bojowa”, ale czyniąc współpracowników partnerami równorzędnymi (spółdzielcami) – wskazuje im drogę: twój własny rozwój będzie funkcją-konsekwencją rozwoju powszechnego, o ile się do niego przyczynisz. Formuła WODZA jest apodyktyczna, źle znosi kolektywizmy i „demokratyzmy”. Proponuje „podwładnym” pakiet motywacyjny: pójdziecie drogą konkurencji i eksterminacji wrogów – macie szansę wejść nawet na sam szczyt, strącając wcześniej rywali.

Tocząca się między obiema formułami wojna – ostatnio już otwarta – przypomina sytuację miasteczka-osady z tzw. Dzikiego Zachodu: spokojni mieszkańcy ćwiczą praktyki dobrosąsiedzkie, gospodarskie, składkowe, samopomocowe, samoobronne, rynkowe – a grupa wyrywnych obwiesiów ćwiczy na tych pierwszych łupiestwo, bezprawie, monopolizm, dyktat siły i przemocy, rwactwo i skrajnie aspołeczny egoizm. Wszystko zależy od szeryfa.

Szeryf, który chce pogodzić WODZA z MISTRZEM, a tym samym zadbać o „rozwój zrównoważony i sprawiedliwy” – musi rozumieć, że innowacyjność karmi się łamaniem reguł (czyli jest „wodzowska”), a „planistyczność” karmi się „uśrednianiem”, innowacyjność jest tu „dekretowana centralnie”, brzydzi się indywidualistycznym rwactwem nastawionym na zysk, kocha procedury.

No, to mamy problem: czy szeryfem Ziemi zostanie środowisko „mistrzowskie” – czy „wodzowskie”? Właśnie o to toczy się trwająca właśnie wojna, jaką kiedyś nazwalibyśmy światową, tyle że teraz musimy zapomnieć o okopach, czołgach, artylerii, samolotach, okrętach i podobnych „game-boy-ach”.


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo