Jan Herman Jan Herman
430
BLOG

Polska jest do odstrzału (ciąg dalszy nastąpi)

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 3

Poniższe treści na pewno coś-tam-coś-tam naruszają, więc czeka mnie niewątpliwie (samo)sąd. Czekając więc na wezwanie piszę tekst nieco dłuższy niż zwykłem, a zwykłem pisać teksty kilkustronicowe. Czytelniku: albo sobie zrób kawę, albo otwórz piwo, albo odłóż lekturę na później. 

Zacznijmy od stwierdzenia oczywistości: Polska 100 lat temu nie odzyskała niepodległości, nie wywalczyła jej orężem czy dyplomacją, tylko została – wraz z innymi krajami Europy Środkowej – ustawiona w roli bufora między całkiem świeżutką Bolszewią a Starą Europą (jako interim countries, transitory, transient, temporary). Gdyby nie Lenin (desantowany w swoim czasie poprzez Skandynawię do Rosji, przez Prusaków robiących na złość „klubowi wakacyjnemu” z Fredensborga) – nie byłoby problemu.

Lenin bowiem zapomniał o „dekrecie o pokoju” (dającym narodom po-carskim prawo do samostanowienia) natychmiast po tym, jak Narody (tak będę nazywał liderów ówczesnego świata) ustanowiły Friedricha Wilhelma Alberta Victora (Prinz von Preußen, a potem Deutscher Kaiser und König von Preußen) jedynym winnym II Wojny Światowej i nakazały Pruso-Niemcom (Armistice of 11 November 1918, Le Francport niedaleko Compiègne) wycofanie się z traktatowej (3 marca 1918, Brześć) granicy z Rosją na linii od Jespar (Łotwa) po Zelwę na Suwalszczyźnie (a właściwie aż po rodzącą się Ukrainę) – do granic sprzed I Wojny.

Powtórzmy: Polska nie powstała w wyniku własnego powstania, epanastasi, jak Wolna Ukraina, tylko na skutek zimnej kalkulacji Narodów, które przegrały swoją Ententę przeciw Bolszewii, więc wykorzystały polski zapał antyruski (i mega-frajera Piłsudskiego) do potyczek z psikusem Historii, jakim był Kraj Rad.

Poniżej zamieszczam (pozbawiany przypisów, w tym sensie potoczny w treści) fragment opracowania, które mi się wydłuża, ale jest potrzebne, tak sądzę. To jest na temat roli Polski w świecie - a to co zamieszczam - akcentuje nasze stosunki z Żydami.

* * *

Porozmawiajmy o żydostwie, tylko bez ściemy, dobrze…?

Izrael i Syjon – to dwa pojęcia, na których buduję swoje wyobrażenie o żydostwie. Kontekst historyczno-biblijny jest jasny: Bóg-Stwórca upodobał sobie grupę Izraela, umiłowanych wyznawców-pomocników w zagospodarowaniu „wszelkiego stworzenia”, czyli ziemi (terytorium), jej płodów i wszystkiego co żywe, a także wszelkich dzieł-tworów człowieka, , którą wyróżnił w ten sposób, że dał im najlepszy kąsek ziemi (Ziemia Obiecana, Erec Jisrael, i na tej ziemi gromadzą się Sprawiedliwi, czyli godni obcowania ze Stwórcą, który ich sobie upodobał. Ci Sprawiedliwi – to Syjon, najpierwotniejszy kościół, osobliwa kongregacja wyróżnionych, „szczególnej kasty”. Syjon jest mniejszy niż Izrael: cały pierwotnie umiłowany lud boży jest Izraelem, ale nie wszyscy są nosicielami „świątyni” w swoich sercach, duszach, umysłach i sumieniach. Tylko ci Sprawiedliwi. Pozostali są po prostu Żydami, są Izraelem.

To moja „wykładnia”, ale nie czuję się ani rabinem, ani biblistą, ani teologiem. Jeśli się mylę – to się mylę.

I ta wykładnia pozwala mi zrozumieć, dlaczego Żydzi czują się „szczególną kastą” pośród Ludzkości: oni to czują tak mocno, że właściwie nie czują, tylko WIEDZĄ. Ta „wiedza” powoduje ich poczucie wtajemniczenia, totumfactwa z Bogiem, wyższości nad nieżydowskimi niższościami, a że trudno „tym niektórym” nie-Sprawiedliwym pokornie znaleźć w sobie grzeszność – wszyscy jak jeden ogłaszają się Syjonem pośród Izraela.

Dla Izraelitów wszyscy Żydzi są Syjonem. Obserwator z boku łatwiej pewnie odróżni zwykłego Żyda od „Świętego-Sprawiedliwego”, wyróżnić Syjon spośród Izraela, ale akurat „gojom” wara od oceniania Żydów!

Może między sobą się żrą, aż miło – ale wobec „gojów” są solidarni. To IM się należy (decyzją Stwórcy) zarząd nad wszystkim, pozostali mogą się przyłączyć, terminować u Izraela i czeladnikować Izraelowi, a na pewno Syjonowi.

Na tym jest zbudowany ów osobliwy brak skłonności do asymilacji z „gojami”: kto się spoufala z nimi – ten jest gorszym Żydem, bo „ich” dopuszcza do . Spoufala się wielu, na przykład wielu z nich przybiera tożsamość Polaka pochodzenia żydowskiego. Tracą w ten sposób świątynność swojej osobowości, porzucają Syjon (sprzeniewierzają się?), choć nie przestają być Izraelitami.

Przysłowiowa przebiegłość, chytrość, forsolubność, rwactwo żydowskie, pogarda dla „gojów” – nie jest niczym szczególnym, każda nacja i każda społeczność ma takie warstwy, tyle że Żydzi tłumaczą je sobie jako powołanie, element szlachectwa duchowego, a nie po prostu jako spryt dla sprytu. Im się wszak NALEŻY, i nie są w tym cyniczni, naprawdę tak uważają, stąd bierze się ów znany żydowski tupet. I zawsze mają rację, zawsze. Kto im odmawia racji – to jakby obrażał samego Jahwe.

Polacy sobie chwalą, że (podczas, kiedy cała średniowieczna Europa mściła się „za coś” na Żydach), przyjęli ich nad Wisłą jak braci, z otwartymi ramionami. Po czym wyszło na to, że Żydzi są „niewdzięczni”, a Słowianom to wystarczy, by Żyda znienawidzić. Już nie za żydostwo, tylko za niewdzięczność. Argument o zabiciu przez Żydów Chrystusa – jest tak nikczemny, że szkoda gadać. Dla Żydów Jezus był jednym z podskakiewiczów anty-cesarskich, ale też reformatorów judaizmu: za rebelianctwo go akceptowali, za reformatorstwo – nie. Woleli – użyjmy symbolu – Barabasza, bezproblemowego buntownika i kryminalistę, ale cała sprawa jest zadrą w żydowskiej historii.

 Polakom chodzi głównie o to, że zamiast wciąż od nowa im dziękować – Żydzi robili to co każdy „upoważniony”, czyli brali w swoje władanie to co im się „należało”, ze względu na rolę wybrańców, gwardzistów Stwórcy.

Dziś jest jasne, że wystarczyłby „uniwersał”, nakazujący Żydom rozliczanie się z przyrostu majątku... Teraz wszyscy sa mądrzy...

Obecna, współczesna pazerność, czy chciwość Żydów wobec Polski (jest rosyjskie słowo „żadność-żażda”), o której jest mowa ostatnio – nie wynika z ich przyrodzonej złośliwości, tylko jest konsekwencją przeistoczeń globalnych:

1. Dwubiegunowość Zachód-ZSRR przeistoczyła się w dwubiegunowość USA-Chiny (właściwie „grupa amerykańska versus grupa chińska”, a polem konfliktu jest Azja Centralna, na północy od Bajkału po Morze Kaspijskie, na południu i od Karakorum po irańskie pustynie Kavir-Lut;

2. Do grupy amerykańskiej należy – umownie i w wielkim skrócie – NATO, Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Monetarny, kilkanaście państw spośród wielu „ogarniętych” przez sieć fortów i globalne (USA) sieci handlowe, usługowe, tele-informatyczne, do tego „bank” patentów, marek, firm, funduszy;

3. Do grupy chińskiej należy duża część byłego „obozu socjalistycznego” (z Rosją w roli „przybocznego”) oraz większość krajów niegdyś „niezaangażowanych” (bez Indii, jak dotąd), a także tworzona wokół AIIB „spółdzielnia inwestycyjna” oraz inne, mniej znane inicjatywy akceptujące „socjalizm o specyfice chińskiej”;

4. Państwo Izrael w tej dwubiegunowości nie sprawdza się, właściwie tylko duża „przenikalność kadrowa” na linii Żydzi-Amerykanie czyni Izrael sojusznikiem USA, bo z powodów, o których trzebaby długo gadać, Izrael jest osobliwym „wrzodem” na Arabszczyźnie i zarzewiem regionalnych konfliktów społecznych;

5. Nowa dwubiegunowość globalna (polityczna) nałożyła się na kulturowo-społeczno-gospodarcze tło procesu przesunięcia „środka ciężkości” dalej od Arctic Circle, bliżej ku Tropic of Cancer: teraz, niedługo, już nie Północ decydować będzie o kondycji świata, ale obszar, który nazwę Międzyziemia;

6. Jest więc „w debacie” – zapewne – koncept, na mocy którego w różnych „sprawdzonych” rejonach świata Izrael ustanowi swoje Vice-Syjony, którymi będzie zarządzać (powodować) poprzez szabes-gojów: ubogich chrześcijan posługujących za niewielkie wynagrodzenie, służących nie-żydów, chrześcijańskich sąsiadów;

7. Polska jest „sprawdzonym” punktem, okolica świata, jednym z kilku: Żydzi ją dobrze znają od wielu pokoleń, wpisali się w nią poprzez kulturę, gospodarkę i politykę (pomińmy ocenę tych „wpisów”), a w ostatnich dziesięcioleciach są zawsze u władzy lub w jej „podcieniu”;

To wszystko oznacza, że w czasach tuż-przed-wojennych (właściwie już od dekady trwa otwarta wojna z użyciem najnowszych technologii, w której średnie i małe kraje-państwa są niemym, doświadczanym pobojowiskiem) – Żydzi stosują wypracowane od stuleci metody „przyjaznego lub wrogiego przechwycenia”.

Przyjaznemu przechwyceniu podlegają Ameryka, Watykan i podobne wielkie siły (opiera się np. Brytania). Wrogiemu przejęciu podlega np. Polska, a jego wrogość polega na dużej niechęci „pospolitego ludu”, który dość prostolinijnie pojmuje swoją chrześcijańskość, nadal ma za złe Żydom śmierć Jezusa (zapominając o mistycznej symbolice tej śmierci), nie pojmując, że to był tylko element gry Sanhedrynu z Imperium Romanum.

Rosja – przepraszam za język narracji – „wyzbyła się” Żydów w kilku falach ekspulsji, i teraz łatwo się wpisuje w koncept chiński – tyle że zrobiła to „niestarannie”, choć prawie na pewno już odpuściła sobie rolę mocarstwa z pierwszego rzędu.

Za to establishment polski raczej nie ma wątpliwości co do swoich „obowiązków globalnych”, a przekotwiczenie się polskich władz z Brukseli na Waszyngton nie jest wyłącznie kwestią „anty-platformerską”, niemal jawnie prze do roli zarządców Vice-Syjonu, Nowo-Chasydii.

Na tym tle nasze media społecznościowe, przyłapujące naszych oficjeli w „myckach” (jarmułkach, kumtach), zaglądające w majtki i w biografie („prawdziwe nazwiska”) znanych przywódców, śledzące przepływy finansowe „nie wiadomo dokąd i po co” – są trochę infantylne w tej zabawie, zresztą dają Żydom asumpt do rwetesu w tej sprawie.

Cdn…


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka