Jan Herman Jan Herman
194
BLOG

Niech będzie pogłębiony…!

Jan Herman Jan Herman Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Umieszczam swoje blogerskie uwagi na kilkunastu adresach internetowych, dbając o to, by docierać do szerokiej palety wskazań politycznych i ideowych (również tych „nie-moich”), ale też dbając o to, by nie wstawiać ciurkiem wszystkiego, tylko niektórych tekstów oszczędzam wobec środowisk-grup, o których mniemam, że są niezainteresowane konkretnym tematem.  

Prowadząc taką „politykę publicystyczną” jestem – tak myślę – przygotowany na uwagi typu „i ty to wszystko tak na trzeźwo, poważnie?”. Oraz na „specjalne traktowanie” przez niektóre redakcje-adminów.

Zdarzały się jednak tematy, które uważam za ważne nie tylko ze swojego punktu widzenia. I wtedy jestem mniej odporny na ataki, bo mnie boli, że ktoś sam ma na ręku fakty – a jedzie po mnie jak po burej suce.

Takim przypadkiem była trzyletnia gehenna Dra Mateusza Piskorskiego, ogłoszonego szpiegiem rusko-irańsko-chińskim nie tylko bez dowodów, ale też na wyraźne zamówienie zagranicznych służb. Na te jego doświadczenia z polskim „demokratycznym państwem prawnym” wielu moich Czytelników zareagowało…, no, dobrze, przemilczę. Nie było miło…

Nota bene – Mateusz, niedawno „wykupiony” z aresztu, co samo w sobie jest najlepszym dowodem na to, że nie jest on szpiegiem – wykazuje więcej oznak zniewolenia teraz, już po wyjściu z aresztu, niż w trakcie osadzenia.

Wiem, że czyta, więc objaśniam mu (zresztą, niedawno pisałem to samo): postawiono mu jeden z warunków zwolnienia, który każe mu zaprzestać zarówno kontaktów z braćmi z partii Zmiana, jak też zaprzestać trzeźwego myślenia (a jest naukowcem) i praktycznego uprawiania polityki. I on to wszystko nie tylko przyjął formalnie (podpisać głupoty dla świętego spokoju – nie grzech) – ale też pilnie przestrzega! Radziłem mu (zdalnie, w notce), aby wykorzystał zasadę-formułę Radbrucha (bezprawie nie jest prawem, łac.: lex iniustissima non est lex), proponowałem też jego osobę jako „lokomotywę” ruchu pod nazwą Społeczny Rzecznik Praw Człowieka i Obywatela (bo więzień za poglądy, bo areszt wydobywczy, bo naukowiec-politolog, bo czynny polityk, bo dostał nieludzkie zakazy łamiące jego przyrodzone prawa). On ma swoje własne myślenie, inne.

Zostawmy, spotkamy się przecież (pierwsze spotkanie było zdawkowe, choć niekrótkie). Przypomnę tylko, że w osobistym liście do Prezesa (ja – do Prezesa, macie pojęcie?), napisałem w te mniej-więcej słowa: może sobie tylko wyobrażam, a może wiem, że Dr Mateusz Piskorski jest gotów wznieść się ponad osobistą krzywdę i współpracować z rządem na rzecz znoszenia elementarnych wykluczeń społecznych oraz na rzecz upodmiotowienia „maluczkich” (Suwerena, Ludu). Bo polityka to nie narcystyczne lamenty nad sobą – tylko Sprawa. Do załatwienia.

* * *

Inną sprawą, która mnie boli kiedy obserwuję reakcje Czytelników, jest wyrażany przeze mnie od lat postulat, aby Polska – skoro uciekła „spod opieki” Moskala (Historia ma jeszcze czas na ocenę tego rozwodu) – mogła poczekać z nowym narzeczeństwem geopolitycznym, zwłaszcza że jeszcze nie świta, bal dopiero teraz zmierza ku pieśni „kiedy ranne wstają zorze”, a przez ładnych parę lat można było wybierać między wariantami.

Ja uważam, że nasza podskakiewiczowska małostkowość w stosunkach z Rosją (wszak przeciętny Rosjanin poznał Polskę dopiero podczas Wielkiej Smuty, i to z nie najlepszej strony) nie powinna nami powodować, kiedy mamy do czynienia z sąsiadem o głowę wyższym i „robiącym w innej wadze”. Nam zaś się wyobraziło, że zamorski notoryczny agresor, który we własnych granicach ma problem z demokracją i prawami człowieka, a na całym świecie poczyna sobie jawnie niczym łupieżca i chuligan – akurat wobec nas będzie inny niż zawsze i wszędzie. Że weźmie nas na ręce, serdecznie się zatroszczy, jednocześnie obdarzając szacunkiem większym niż własnych obywateli.

Właściwie to nie my sobie to wyobrażamy, tylko – użyjmy języka, jakiego „organy i media” używały wobec Dra M. Piskorskiego – agentura amerykańsko-izraelska w Polsce wyparła agenturę euro-unijną, co oznacza zarówno serwilistyczne podporządkowanie Rzeczpospolitej Polskiej (państwa) Waszyngtonowi i Jerozolimie, jak też przechwycenie całej polityki kolonizacyjnej (uprawianej przez Europę wobec Europy Środkowej) – przez duet Waszyngton-Jerozolima, czyli wystawienie wszelkich budżetów, z centralnym włącznie – na model znany niegdyś w Imperium Romanum, a obecnie przez USA (nazywam go „garnizonią”: faktorie-drenażownie w symbiozie z fortami-nadzorcami).

I na to Czytelnicy – niektórzy – reagują udawanym zdziwieniem, bo przecież nie są tępi. Niektórzy zaś sądzą, albo tylko cynicznie ujadają, że biorę za to wszystko pieniądze, z tego samego źródła, z którego miał brać Dr. Mateusz Piskorski, szpieg tak niebezpieczny, ze zwolniony za kaucją…

Ja (tak w ogóle) mam do Czytelników prośbę: kiedy napotkają w moich tekstach słowo nieznane im dotąd – niech na moim blogu wpiszą je w wyszukiwarkę, zawsze znajdą kilka tekstów, będę wiedzieć, skąd się myśl wzięła…

Może jednak porwę się na wyliczankę:

Kamień węgielny polityki amerykańskiej: USA powstała w wyniku „kupieckiej” rebelii Stanów wobec królewsko-imperialnej Brytanii, a szerzej: wobec kilku metropolii europejskich, i nie ustaje w „ogrywaniu” Europy i innych kontynentów, innych potęg gospodarczych

Ustrój społeczny Ameryki: Pierwotny duch wolności przyświecający „pionierom”, z czasem sięgnął po wzorce „demokracji”, ale była to „chwilowa słabość”, dziś demokracji jest pełno wyłącznie w US mediach, fasadowo

Militaryzm amerykański: Między trzema amerykańskimi światami (Armia, Biznes i Polityka) zachodzi ścisła symbioza, kosztem wszelkich innych racji, że wspomnę prawa człowieka, maccartyzm i podobne brewerie

Imperializm amerykański: Od mniej-więcej czterdziestolecia Ameryka jest jedynym skutecznym mocarstwem imperialistycznym: nie wybiela to poczynań innych mocarstw, ale też nie pozwala postrzegać Ameryki jako gołąbka pokoju

Polska a polityka USA (1): Ameryka była – jako faktyczny „dysponent Europy” od zakończenia Pierwszej Wojny – autorem konceptu „państw przejściowych”, czyli środkowo-europejskiego bufora izolującego Europę od Bolszewii: Polska nie ma tu powodów do puszenia się Niepodległością

Ameryka sprawcą II Wojny (1): Pierwsza Wojna, wywołana przez dynastię brytyjską (Sarajewo), pogrążyła system-ustrój monarchiczny. USA poprzez fuzje gospodarcze z niemiecką chemią, finansami, metalurgią, łącznością – rozpoczęły proces kolonizacji Europy, oczywiście po swojemu

Ameryka sprawcą II Wojny (2): Nie ma już co udawać: tuż przed „nieoczekiwanym wybuchem” II Wojny konkretny dyplomata amerykański odwiedził kluczowe stolice Europy (Berlin na końcu). Do wyjaśnienia jest też „wolta” Hitlera, który zamiast wg planu zaatakować ZSRR – najpierw zaczepił Francję i Brytanię. Kto zyskał na tej „głupocie” Hitlera?

Polska a polityka USA (2): Europa, po II Wojnie „zredagowana” pod dyktando USA przez nazistę Waltera Hallsteina, czynnie wspierała amerykańską politykę „oswajania” Europy Środkowej i „zamęczania” ZSRR wyścigiem zbrojeń

Polityka USA wobec kontynentu Europy: Dopiero – jasny dla wszystkich od mniej-więcej dziesięciolecia – sprzeciw Europy wobec powracającej „dwubiegunowości” (USA-ChRL) – spowodował zmianę akcentów USA ku środkowo-europejskiemu Vice-Syjonowi przeciw „socjalizmowi z chińską specyfiką”

Rosja a polityka USA: Żartuje się, że jawnym dowodem agresywności Rosji wobec USA jest fakt, iż posadowiła swój kraj przesadnie blisko kilkudziesięciu baz i air-tele-wywiadowni amerykańskich

Rosja a Chiny: Jest wiele dowodów na to (a BRICS najpoważniejszym z nich), że Rosja dyskretnie odeszła z super-ligi mocarstw i robi w świecie za „tego drugiego” w grupie chińskiej: tam dziś kwitnie cywilizacyjna innowacyjność

Echelon itp.: Kilka potęg „robiących w tele-informatyce” ćwiczy rozmaite sztuczki hakerskie pozwalające przechwytywać, wygaszać, „złomować” wynalazki przeciwnika, militarne, gospodarcze, urbanizacyjne: tu akurat Amerykanie mają najwięcej, ale nie tego co najlepsze, dlatego świat jest na razie bezpieczny

Ukraina a polityka USA: Europa (UE) w roli „pożytecznego Ameryce idioty” ustanawiała w Ukrainie filie amerykańskich „faktorii” pod europejskimi markami, aż ostatecznie oba „Majdany” i wybór Zelensky’ego ustanowił Ukrainę protektoratem amerykańskim

Polska a polityka USA (3): Grupa Wyszehradzka jest ostatnim narzędziem polityki globalnej pozostawionym „łaskawie” (ale nie na zawsze) w rękach polskiej prezydentury (depce po piętach Polsce – Rumunia, Estonia, trochę Litwa i Chorwacja): zadanie do wykonania – Neo-Chasydia przeciw Yídài yílù

Yídài yílù: Tak zwany Nowy Jedwabny Szlak – jest śmiertelnym zagrożeniem (typu: „sprawdzam”) dla całej łupieskiej tożsamości amerykańskiej spisanej „w Rocznikach”. Dlatego Korea, Mongolia, Iran, Kaukaz – są wściekle „oswajane” albo „typowane do odstrzelenia”

Bomba zegarowa, polsko-rosyjska: Zbroimy się intensywnie w obliczu „zagrożenia rosyjskiego”, dramatycznie napinając budżety. Wolę jednak, by ktoś mnie przekonał, że – gdyby doszło do agresji Moskala – potrafimy się bronić tym wtórnym parkiem przez dwa dni. Amerykanie przysięgli na coś wartościowego, że przeleją (swoją) krew…?

Składka na mrzonki: Więc może to nie są nasze zbrojenia, tylko składka na amerykańskie marzenia? Wpisowe… Warto spojrzeć, jaki wysiłek podejmują „bardziej zagrożone” kraje Przybałtyku, Słowacja, Rumunia, Bułgaria, a nawet skolonizowana już Ukraina. Może więcej wiedzą…

Brytania a polityka USA (1): Brytyjczycy mają więcej rozumu od swoich „przywódców” politycznych: swego czasu odsunęli Churchilla w dniach jego pozornej chwały, bo dostrzegli jego powojenną służalczość wobec Ameryki (Fulton)

Brytania a polityka USA (2): Widząc, że (teutońska) Europa służy przede wszystkim polityce amerykańskiej – Brytyjczycy wypięli się na ten układ i flirtują z Chinami (patrz: Brexit), przez co USA gorączkowo szuka jak nie Macrona, to Biedronia

Nowości polsko-amerykańskie: Jeszcze nie wrócił nasz Prezydent z wizyty za Oceanem – a już jest jasne: jeszcze bardziej zaangażujemy się budżetowo w amerykański program zbrojeń, jeszcze usłużniej będziemy giermkować Ameryce nosząc jarmułki i znosząc instrukcje z ambasad

W opisanym tu, wieloletnim łańcuchu uwikłania nas w amerykańskie sprawy, olbrzymim kosztem moralnym i politycznym – pewnie można znaleźć słabe punkty. Ale podejrzewanie mnie, że spisuję to wszystko „na prochach” – jest grubym przejęzyczeniem.

W każdym razie trudno mnie będzie przekonać, że USA traktują Polskę jako dziecko specjalnej troski, za które gotowe są się poświęcić: fakty przemawiają za tym, że robimy pośród Europy (szczególnie Środkowej) za prymusów w naiwnym odczytywaniu życzeń zamorskich (gospodarczych i politycznych), gotowych na wyprzódki im – tym życzeniom – zadośćuczynić.

A jeśli ktoś myśli, że szczególnym wyróżnieniem jest dla nas pozyskanie „najnowszej generacji fortec powietrznych” – to niech zauważy, że są to w rzeczywistości urządzenia tele-informatyczne, które w Polsce będą faktycznie obsługiwane przez kontyngent specjalistów o klasę lepszych niż ci kierowcy i piloci błądzący po polskich bezdrożach, i – co za przypadek – nie będą to Polacy. To dla nich „kupujemy” to wszystko, odciążając logistykę amerykańską. Przy okazji usłyszeliśmy prztyczek dla Niemców: niektórzy operatorzy tych latających urządzeń przeniosą się do Polski – z Air Base Ramstein. Angela już nie jest „teges…”?

Nie mam wątpliwości, że to jest projekt podstawiania nogi projektowi Yídài yílù poprzez odgradzanie Unii od Azji Centralnej i Chin – zasiecznym wałem made-in-USA

Na mój rozum – a pamiętam widowisko w postaci ukatrupienia patrona Al-Ka’idy i kilka podobnych zamachów dronowo-teleinformatycznych na pustyniach i w górach, jakoś też wciąż chodzi mi po głowie projekt Star-Wars, czy ostatnio Space-Force (łamiący wszelkie konwencje międzynarodowe) – uczestniczymy w jakimś potwornym matix-ie, niczym eksperyment w atolu Bikini. Jako szczury, powiedzmy to głośno…

* * *

Przecież nie twierdzę, że oto wpadłem na trop tajemnych knowań i mam 100% racji. Ale wolno mi wrzucać do tygla rozmaitych konceptów, wolno też wymagać od komentatorów, zwłaszcza mających inne zdanie, a nawet zszokowanych – by obalali rzeczowymi argumentami moje „bzdury”. Przecież się nie obrażę…

* * *

Naprawdę nieliczni zauważają to, co widać gołym okiem (chyba że dopadła nas ślepota pozauwagowa, inattentional blindness): w ciągu całej Historii Świata – tylko kilka procent Ludzkości przejmowało się projektem helleńskim, nieco więcej rzymskim. Demokracja, Wolność, Rynek – po prostu „nie przyjęły się” w wersji europejskiej, tym bardziej amerykańskiej. Świat i Człowiek zaspokajają swoje instynkty i egzaltacje na inną modłę.

Więc nie chodzi o to, by ogłosić bankructwo tych wartości cywilizacyjnych – tylko by zauważyć ich właściwe miejsce w Historii. I chorobliwą skłonność do patologii.

USA reprezentuje ową chorobliwą skłonność przeinaczania, przepoczwarzania tego co dobre w europejskim dziedzictwie – w to co złe. I żeby dalej skutecznie robić swoje – wmawiają światu, że „inni są świata śmiertelnym zagrożeniem”. Wmawiają trzymając palce na spustach najlepszych – przyznajmy – urządzeń do zabijania ludzi, narodów, osiągnięć cywilizacyjnych. Mających tę „wadę”, że nie klękających nabożnie przed Ameryką…

Jako usłużni, niczym prymusi, giermkowie amerykańskiej „garnizonii” – nie wpisujemy się w Historię najlepiej. I wszystko to – za cenę paskarską, łupieską.


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo