Straganiarze uciekający przed policją
Straganiarze uciekający przed policją
maximilianpiekut maximilianpiekut
1276
BLOG

Miłość do epicentrum paradoksu. Szanghaj.

maximilianpiekut maximilianpiekut Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

 

Szanghaj jest miastem tysiąca twarzy. Zdecydowanie to jedno z tych miast, w stosunku do których nie da być się obojętnym. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, od miłośników sztuki, dobrego jedzenia, kultury chińskiej aż po ludzi, dla których życie to niekończąca się impreza. Jednak swoisty urok Szanghaju nie każdemu przypada do gustu, gdyż istnienie szeregu specyficznych czynników może zakłócić cudowny pobyt w „Paryżu Wschodu”. Chodzi głównie o nieznośną pogodę (sauna, z ciężkim powietrzem i upałem rzędu 35 stopni w lecie), specyficzny zapach (do którego Europejczycy nie przywykli) czy w końcu zaludnienie sięgające ponad 25 milionów (w roku 2010).

Dla mnie wszystkie te rzeczy mogące zniechęcić was do Szanghaju są drobnostką, w porównaniu z tym co Szanghaj ma do zaoferowania. Z jednej strony jest to największe miasto Chin, potężna międzynarodowa aglomeracja, z drugiej strony jest ona wypełniona chińskim duchem. O każdej porze dnia życie tutaj tętni. W większości restauracji, sklepów czy nawet ulicznych straganów nie ma godziny zamknięcia, to ilość klientów decyduje czy dany przedsiębiorca jest dostępny czy nie. W pewnym sensie idealny wolny rynek. Jednak w przeważającej części jest to szara strefa. Mnogość przepisów w Chinach, ze szczególnym naciskiem na przepisy tworzone lokalnie utrudnia działanie tutejszym „przedsiębiorczym” mieszkańcom. Dla przykładu absurdu, każdy rower w Szanghaju powinien być zgłoszony na policję (rowery, które jeżdżą tutaj podejrzewam, że nie są warte płacy policjanta, który musi zarejestrować ten rower). W tej sytuacji wiele osób, jeśli nawet nie większość, decyduje się pominąć procedurę, a policja raczej nie przywiązuje uwagi do drobnostek. Podobnie jest z jedzeniem ulicznym – pomimo, że zakazane w centrum, skutecznie funkcjonuje. Wprawdzie można ujrzeć scenę ucieczki straganiarzy przed policjantami, to nie widać strachu w ich oczach, raczej to przypomnienie funkcjonariusza, że nie ma formalnego przyzwolenia na taką działalność.

Byłoby też totalną głupotą surowe karanie tych osób, w innym przypadku osoby te musiałyby znaleźć nową pracę, co jest niezwykle trudne w Szanghaju, gdzie siła robocza jest po prostu nieskończona. Powoduje to, że zatrudniania się osoby na stanowiskach, które są niepotrzebne, zleca pracę, która nie ma sensu. Ale jak poradzić sobie z taką liczbą bezrobotnych? Warto również zwrócić uwagę, że funkcjonowanie zabezpieczenia społecznego to legenda, większość tych osób po prostu skazana by była na bruk. Toteż w tych wszystkich paradoksach, Szanghaj jest jego epicentrum.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości