maximilianpiekut maximilianpiekut
1212
BLOG

To już koniec. Dziękuję.

maximilianpiekut maximilianpiekut Polityka Obserwuj notkę 16

To już koniec. Dziękuję.

 

Szanowni Państwo,

 

Minął prawie rok odkąd zacząłem pisać bloga, w tym czasie wydarzyło się tyle, że nie sposób tego wyrazić słowami. Tyle rzeczy mogło nami wstrząsnąć, że przypominając to sobie prawie że dostaje palpitacji serca. Za każdym razem łudziłem się, że to w końcu ten moment, kiedy coś się przełamie, że pęknie ta powłoka lodu w naszej świadomości, że zaiskrzy iskra myśli w naszych mózgach i w końcu zajdzie zmiana w naszej mentalności i świadomości jako społeczeństwa. Nic się nie zmieniło. Nawet gdy już coś drgnęło, to zaraz wróciło do stanu poprzedniego. Nadal siedzimy w swoich kokonach, przy oknach zasłoniętych szczelnie, w ścianach tak grubych, że żaden dźwięk nie może się przebić, tak odizolowani, że zgubieni w samotności, z której nawet nie zdajemy sobie sprawy.

 

Problem polega na tym, że jest nas tak wielu, którym nie odpowiada stan obecny, że aż za dużo. Spójrzcie na jakąkolwiek grupę mniejszościową, która walczy o swoje prawa. Na nic nie zda się argument, że pozostają w mniejszości, przecież nieprzyznawanie im coraz to kolejnych praw to dyskryminacja, a nie racjonalność. Małą grupę łatwo zorganizować, wyjść na ulicę, lobować u elit rządzących, bo interes jest wymierny. Gdy mówimy natomiast o społeczeństwie w całości, to jesteśmy tak pochłonięci życiem własnym, że nie umiemy walczyć o swoje prawa. A tym najprostszym i najbardziej pożądanym prawem o którym tak marzymy jest prawo do dążenia do szczęścia w normalnych warunkach.

 

Możemy narzekać bez przerwy na polityków, lecz to nie oni są winni, winni jesteśmy my. Ja, Ty, Twój sąsiad, podwładny, szef, żona, tylko nie Twój pies. Demokracja upadła, demokracji już nie ma. Demokracja to idea, która żyje w głowach, a realizowana jest przez działanie. My żywimy się wspomnieniem, wyżutą i zdegradowaną myślą, że żyjemy w kraju demokratycznym. To czym jest w istocie ta idea, która warta jest kultywowania to działanie i odpowiedzialność za czyn. Jednak dzisiaj mamy do czynienia z zakłóconym procesem. Po pierwsze, na nasze działania wpływają inni, kształtując nasze myślenie. Po drugie, mimo że ponosimy odpowiedzialność za decyzję, która nie wypływa bezpośrednio od nas, to nie możemy jej naprawić. Oddajemy głos w okręgach wielomandatowych, gdzie tylko pośredni ułamek naszej woli jest wyrażany. Po oddaniu głosu Twoja demokracja i wpływ ginie na 4-5 lat, w zależności od wyborów. Oczywiście to i tak przypisywanie sobie za dużej władzy, bo ta znacznie jest ograniczona przez Unię Europejską, która w zasadzie realizuje zasadę pośredniej demokracji w jeszcze mniejszym stopniu.

 

Jestem zwolennikiem jednomandatowych okręgów wyborczych, gdyż to ona właśnie odzwierciedlają w większym stopniu naszą wolę. Jednak bez krytycznego myślenia, a przede wszystkim zaangażowania w wspólnotę, to i one zdadzą się na nic. Większość niestety głosuje na kandydata partii z numerem jeden lub ze znanym nazwiskiem. Sprowadza się do tego, że w rezultacie do parlamentu wchodzą osoby kolejno rozstawione przez partię na określonych miejscach listy wyborczej. Później dziwicie się wszyscy co do jednego, dlaczego w telewizji znów te same twarzy, czemu ten Niesiołowski, którego osobiście nie znoszę, i dlaczego ten Macierewicz, którego wy tak nienawidzicie. A teraz Kochane Lemingi, was zdziwię, bo to nie postulat wcale prawicowej ciemnoty, tylko dawniej Platformy Obywatelskiej. Wasza pamięć krótka, moja nie. Szacunek do wyborcy pokazali politycy Platformy, którzy zebrali 750 000 podpisów pod tym postulatem, a kiedy doszli do władzy, to zmielili te podpisy i zapomnieli o sprawie.

 

To właśnie podsumowuje coś, co dla mnie jest w ogóle niezrozumiałe, czyli głosowanie na partię, która działa wbrew interesowi społeczeństwa. Człowiek, który jest premierem okłamał was. To miał być rząd liberalny gospodarczo, Donald Tusk powiedział, że osobę, która zaproponuje podwyżkę podatków zdymisjonuje jako pierwszą. Panie Donaldzie, czekam aż Pan, jako człowiek honoru poda się do dymisji. A przepraszam, to jednak Pana nie dotyczy. Nie głosowałem i nie zamierzam głosować na partię Donalda Tuska, lecz nie zamierzam patrzeć, jak bezsensowna polityka gospodarcza niszczy polską przedsiębiorczość. Wznieście teraz ody o zielonej wyspie, o miliardach z Unii Europejskiej, potem zaś zapoznajcie się budżetem, sposobem łatania dziur, efektywnością wydawania pieniędzy z funduszy europejskich, z finansowaniem Inwestycji Polskich, ze wzrostem biurokracji, a na koniec poczytajcie Ludwiga von Misesa, Hayka, Friedmana i powiedzcie mi, jak to podwyżki podatków, wprowadzone żeby ratować budżet przed przekroczeniem progu ostrożnościowego, uczynią nas gospodarczą potęgą.

 

Kolega dzisiaj mi powiedział, że osią podziału Polski już nie jest PiS i PO, lecz narodowcy i nie-narodowcy. Nie zgadzam się z tym stanowczo. Wyjaśnię to na prostym przykładzie przedstawionym przez internetowy fanpage „do roboty, premier się sam nie obali”:

"Budujemy kraj, w którym ludzie pracują nie dla zysku obcokrajowców. Kraj, gdzie to nie bankierzy i zagraniczni biurokraci mają mówić, jak mamy żyć, jaką mamy mieć Konstytucję, kiedy możemy podnosić płace czy emerytury. Budujemy kraj, w którym nikt nie może narzucać Węgrom, by służyli interesom innych" - Orbán Viktor

Warto przypomnieć sobie wypowiedź z mównicy sejmowej Ministra Finansów Jana Vincenta Rostowskiego z dnia 17.02.2012: J.V Rostowski: "Wstyd mi za Was, wstyd!"(...) Pomysły rodem z Budapesztu tutaj nie przejdą!!"

Nie wiem, czy minister Rostowski odnosił się do tej konkretnej wypowiedzi, podejrzewam, że nie. Ale powiedzcie mi szczerzę, czy nie zgadzacie się z tą wypowiedzią Orbana? Pewnie się zgadzacie, a może na przekór nie. Mam dla was jednak złą wiadomość, bo jeśli się chociaż w najmniejszym stopniu utożsamiacie z nią, to według naszych postępowych mediów jesteście chorzy, chorzy nieuleczalnie na nacjonalizm. Jeśli natomiast z czystym sumieniem nie zgadzacie się wcale, to wszystko jest w porządku, możecie wrócić do swojej, czy to chytrej jak Lis, czy to Wybiórczej, lektury.

 

Muszę też was przeprosić, że gdzieś w swoim „nienormalnym” świecie odpłynąłem tak głęboko, że chce, żeby Polska była krajem umożliwiającym na pogoń za swoimi marzeniami. Nie chcę zasiłku, nie chcę pracy zagwarantowanej przez Rząd, nie chcę też żeby za mnie wydatkowano moje pieniądze. Tak, to są moje i wasze pieniądze. Nie ma pieniędzy publicznych, które nie są nasze. Nie obchodzi Cię, jak decydenci wydają pieniądze? Nie masz pojęcia o budżecie? Altruizm w czystej postaci. Nie pracujesz tylko na siebie, pracujesz na maszynę państwową. To nasza zgoda pozwala temu organizmowi żyć, dlatego to od nas powinno zależeć, ile i na co przeznaczyć. Z przykrością słucham ludzi, którzy uważają, że mądre głowy w Brukseli wiedzą, co dla nas jest lepsze. Co gorsza, żyją w przekonaniu, że w obecnym kształcie UE rzeczywiście dba o nasz interes. Teraz będę złym dorosłym i powiem dziecku, że Mikołaj nie istnieje, bo Unia opiera się na walce interesów, gdzie każdy martwi się o swoje. Boli? Możliwe, niestety to prawda.

 

Teraz krótko powiem, o czym jest ta notka. Jest o młodym ambitnym chłopaku, z mniejszego miasta, którego boli przyzwolenie na upadek społeczeństwa. To o kimś, kto nie potrzebuje troski opiekuńczego państwa, lecz nie odmawia pomocy słabszym. Cały czas wierzę, że coś się zmieni, jednak nie chcę próbować po raz kolejny uświadamiać was, że coś jest nie tak. Nastąpi ten dzień, mam nadzieję, że zechcecie razem ze mną dyskutować i coś zrobić, aby było lepiej. To koniec mojego pisania w tym kształcie, będę pisał o konkretach, chętnie podzielę się z wami swoją wiedzą. Mam nadzieję, że będziecie dalej mnie czytać, a ja postaram się, żeby wasze pieniądze, które zostały przez państwo przeznaczone na moje studia, stanowiły wartość dodaną dla społeczeństwa, to mój dług moralny, który wobec was posiadam. Pewnie nieraz będę jeszcze krytykował nasz rząd, ale już z punktu widzenia prawa i teorii ekonomii, przeczytacie też więcej o Chinach (o której zaczynam pisać pracę magisterską).

 

Kiedyś marzyłem o tym, żeby być politykiem. Najbliższy przyjaciel powiedział mi, że się nie nadaje. Powiedział: Słuchaj nie uda Ci się, Ty nie umiesz kłamać. Nie wybieram się do polityki, mam nadzieję, że kiedyś o wygranej w wyborach nie będą decydować obietnice wyborcze, lecz program i interes narodowy. Trzymam się jednak obietnicy, którą kiedyś wygłosiłem.  Jeśli Ruch Palikota będzie w Rządzie RP, to wystartuje w wyborach parlamentarnychJ

 

http://www.facebook.com/maximilianpiekutpl  - więcej treści.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka