maximilianpiekut maximilianpiekut
716
BLOG

Polityczne szachy: warszawskie referendum

maximilianpiekut maximilianpiekut Polityka Obserwuj notkę 2

 

Referendum w Warszawie w sprawie odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz to jedno z najważniejszych wydarzeń politycznych. Znaczenie referendum jest ogólnopolskie i dostarcza nam informacji o nastrojach całego społeczeństwa. Komentatorzy wskazują niemal jednoznacznie, że największym przegranym jest Prawo i Sprawiedliwość. Dla mnie nie sposób się z tym zgodzić.

Pierwszy wymiar referendum to wymiar lokalny. Zacznijmy od tego, że Prawo i Sprawiedliwość dołączyło do kampanii w sprawie zorganizowania referendum, po Republikanach. Samo zbieranie podpisów zapoczątkowała Warszawska Wspólnota Samorządowa. Wskazać należy, że Warszawiacy mieli zwyczajnie dosyć rządów HGW w Warszawie. Podrożało praktycznie wszystko w Warszawie od czynszów, biletów ZTM po opłaty za wywóz śmieci. Błąd za błędem przy remontach, które nie dość, że są niesamowicie drogie to jeszcze za chwile kończą się kolejną awarią. Zatrudnianie tysięcy urzędników raczej też nie przypadło mieszkańcom do gustu.

Drugi wymiar referendum jest ogólnokrajowy. Próba odwołania obecnej prezydent wpisuje się w trend ogólnego niezadowolenia wyborców. Cześć osób wybrała się na referendum nie ze względu na to, że Warszawa jest źle zarządzana, lecz ze względu, że mają dosyć rządów Platformy. 

W tym drugim wymiarze możemy przenalizować skutki referendum. Przede wszystkim Platforma przerwała bieg porażek w referendach lokalnych. Sam wynik należy rozpatrywać jako zwycięstwo tej partii. Kolejna przegrana, a tym bardziej przegrana w stolicy, stanowiłaby cios niezwykle trudny do przeżycia. Gdy wyborcy odpływają od partii, a ta staje się zatem mniej popularna, następują kolejne odpływy związane z faktem, że część wyborców chce głosować na partię mającą szansę wygrać.

Z drugiej strony nie do końca zgadzam się z tezą, że przegrało PiS przez upolitycznienie wyborów. Ktokolwiek głosi taką tezę najwyraźniej nie rozumie słowa polityka. Wybory z natury są polityczne. PiS mogło wybory co najwyżej upartyjnić. Naturalną rzeczą jednak jest, że największa partia opozycyjna walczy o odwołanie przeciwnika. W tym procesie, PiS jeśli chciałoby wygrać wybory następujące po odwołaniu musiało niejako zawłaszczyć inicjatywę, aby to jej kandydat uznawany był za pretendenta, a nie Pan Guział, który rozpoczął zbieranie podpisów i był naturalnym pretendentem. PiS straciło momentum, gdyby wygrało te wybory, kolejne przyszły by dużo łatwiej. Na jakiś czas wyborcy pozostaną przy Platformie, część może nawet wróci, ze względu właśnie, że niejako Platforma „wygrała”.

Kolejny aspekt związany z dwoma największymi partiami to krótka pamięć wyborców. Proszę zwrócić uwagę na sposób, w jaki Platforma pozostała w Warszawie. Niska frekwencja, do której partia namawiała. Oczywiście w kolejnych wyborach namawianie do wzięcia udziału nie będzie budziło dysonansu u wyborców, gdyż nie będą oni o tym pamiętali. Wyborcy wybaczają łatwo, a jeszcze łatwiej zapominają. Natomiast strach w Platformie sieje z pewnością fakt, że wysoka frekwencja jest przeszkodzą w wygrywaniu. To zresztą idealne zaczepienie dla opozycji, aby przy okazji punktować PO za namawianie do metod niedemokratycznych.

Ostatni aspekt, na który pragnę zwrócić uwagę to aktywność Republikanów i Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej. O ile aktywność WWS pokazuje władzy, że muszą oni liczyć się z obywatelami, o tyle aktywność Republikanów świadczy o pojawieniu się nowej siły. Republikanie włączyli się do kampanii referendalnej i dla nich ten start jest udany. Pokazali, że mogą prezentować racjonalny przekaz wskazując na błędy przeciwnika i docierać do wyborców w sposób kreatywny i niekonwencjonalny vide Gronkobus.

 

 


 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka