Gdy w kwietniu 2007r. Michel Platini na oczach licznie zgromadzonych ludzi związanych z futbolem ogłosił, że gospodarzami Euro 2012 będą Polacy i Ukraińcy, zarówno w kraju, jak i u sąsiadów zza wschodniej granicy zapanował ogromny entuzjazm. Rzeczywiście powód był niebanalny, bo przecież nigdy, ale to nigdy nie mieliśmy okazji organizować tak wielkiej imprezy sportowej. To naprawdę stało się naszym udziałem! Jednakże kilka dni po ogłoszeniu tej decyzji należało się „spiąć” i rozpocząć prace modernizacyjno – restrukturyzacyjne. Rząd PiS-u, który istniał jeszcze zaledwie pół roku zdążył znaleźć świetnego inwestora i wykonać krótki, ale solidnej roboty odcinek autostrady A wraz obwodnicą Strykowską, co pozwoliło mieć nadzieję na pozytywny finał tych prac. Również w czasie, gdy premierem był Jarosław Kaczyński położono kamień węgielny pod budowę Stadionu Narodowego w szybkim tempie załatwiając wszelkie formalności związane z budową obiektu. I tak, o ile PiS-owi można wypomnieć zbyt powolne prace przygotowawcze do Euro 2012, o tyle można powiedzieć, że Platforma robiła to w ślimaczym tempie, a samo ich wykonanie było po prostu bardzo kiepskie. A przecież miało być zgoła inaczej, przecież Donald Tusk tak pięknie mówił w swoim expose o tym, że będziemy mieli piękne drogi szybkiego ruchu łączące cztery największe miasta Polski. Zapowiadał też „uporządkowanie spraw na kolei”, które jednak za czasów PiS-u naprawdę były w niezłym stanie. Ktoś chciał zatem tak poprawić te prace, że aż to wszystko doprowadził niemal do ruiny. Ale wróćmy, do początkowej fazy tego co zdarzyło się pod rządami Tuska.
PO wielkiej propagandowej akcji Platforma wygrała z PiS-em 10% przewagą. Wszyscy byli wtedy tak pozytywnie nastawieni do partii Tuska, że niemal nosiliby go na rękach. Przecież wykonał „świetną robot ę”, zrobił coś niemożliwego – pokonał „paskudny i obrzydliwy” PiS, który zagrażał „postępowi” cywilizacyjnemu i wolności wszystkich Polaków. I o tyle, o ile szef PO okazał się kapitalnym manipulatorem, o tyle jednak nie wziął pod uwagę tego, że jego wyborcy jednak będą chcieli go rozliczyć za jego obietnice wyborcze. Końcówka roku 2007 upłynęła Tuskowi pod znakiem upajania się ze zwycięstwa swojej formacji oraz pozbycia się największego rywala w swoich szeregach – Jana Marię Rokitę. Po to, żeby zasłonić swoje ewidentne lenistwo i po części również swoją indolencję przywódca Platformy kazał swoim podwładnym rozpocząć w następnym roku budowę Stadionu Narodowego(nota bene to nie było rzeczą trudną, bowiem podwaliny pod to zadanie stworzył PiS rok wcześniej). Tym niemniej jednak Tusk kazał we wszystkich mediach obwieścić, że sam, najlepiej własnymi rękoma, rozpoczął budowę tego strategicznego obiektu sportowego. Wkrótce jednak okazało się, że poziom nieprofesjonalności i niewiedzy tych, co do których Tusk miał zaufanie, że swoją robotę wykonają dobrze okazał się tak duży, że przewyższył jakiekolwiek marzenia o tym, żeby zdążyć z drogami i stadionami na Euro i aby odbyło się to wszystko w jak najlepszym stylu. Wkrótce po rozpoczęciu prac na stadionie wyszły na jaw liczne niedociągnięcia, które wpłynęły na spowolnienie tych robót. Równolegle z tymi pracami rozpoczęła się budowa autostrad, które stały się początkiem końca marzeń Tuska o zbudowaniu wielkiego „frontu jedności narodowej” skupionego wokół Platformy. Okazało się, że drogi których grubość miała łącznie pół metra, zamiast około metra, szybko zaczęły pękać i wymagały co rusz nowych remontów. Okazało się, że firmy by mieć większe zyski zaczęły omijać szerokim łukiem organy kontrolne i np. zamiast sypania grysu do wykopanego dołu, zaczęły sypać sam piasek. Proszę sobie zatem wyobrazić jakiej jakości mogą być nasze drogi szybkiego ruchu i jak bardzo poziom ich wykonania odbiega od zachodnich norm! Jakby tego było mało firmy, które zajmowały się budową dróg i autostrad były systematycznie oszukiwane przez głównych wykonawców, którym Państwo wypłaciło przeogromne należności. Natomiast dosłownie „na lodzie” pozostali podwykonawcy, o których zupełnie zapomniano. Przecież takie rzeczy nie mogą mieć miejsca w normalnym i cywilizowanym kraju! Ta niezwykle bulwersująca sprawa nie może zostać niezbadana, pominięta. Dlatego też powstała Solidarna Polska, która jako pierwsza postanowiła ostro zaprotestować i w tej sprawie zwróciła się do Prokuratury Generalnej, której obowiązkiem będzie teraz zbadanie działań ministra infrastruktury Sławomira Nowaka, a także popularnej „Gdaki” czyli Generalnej Inspekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Jest chyba rzeczą iście paradoksalną, że PO mając niczym niezagrożoną większość w polskim Parlamencie nie była w stanie przynajmniej dopilnować jakości wykonywanych usług.
Znamienite w tej kwestii są słowa wiceszefa SP Jacka Kurskiego, który stwierdził, że pieniądze, które powinni otrzymać polscy podwykonawcy cały czas wypływają za granicę.
Inne tematy w dziale Rozmaitości