Mediokrata Mediokrata
2344
BLOG

Goodbye Sweden?

Mediokrata Mediokrata Polityka Obserwuj notkę 6

Szwecja jawiła się do niedawna jako kraina mlekiem i miodem płynąca. Kraj, w którym piękne niebieskookie blondyni i przystojni niebieskoocy blondyni zakładali idealne rodziny, w których wychowywali gromadkę, a jakże, pięknych niebieskookich dzieci. Kraj postępu, dobrobytu, równouprawnienia, tolerancji i czego tam sobie jeszcze lewicowa dusza zapragnie. Nie kraj, lecz utopia, w której wszyscy żyli długo i szczęśliwie w błogiej nieświadomości! Aż nastąpił tzw. „reality check”. W tym miejscu należy odtworzyć dźwięk zdartej płyty, ponieważ rzeczywistość dość znacząco odstaje od obrazu Szwecji, który jeszcze wszyscy mieliśmy niedawno przed oczyma wyobraźni.


Artykuł ten wyliczy całą listę „dobrodziejstw” jakie szykują dla Europy postępowe lewicowe elity w kolejnej odsłonie „(r)ewolucji kulturalnej”. Tyle słowem wstępu. A więc przejdźmy do konkretów.


Szwecja jest skrajnym przykładem wymiany populacji. Widać to zarówno przechadzając się ulicami szwedzkich miast jak i w raportach ONZ czy Organizacji Współpracy Gospodarczej I Rozwoju (OECD) dotyczących imigracji. Przewiduje się, że jeśli fala migrantów utrzyma się na obecnym poziomie, za 10-15 lat Szwedzi będą stanowić mniejszość we własnym kraju. Populacja Szwecji wzrosła z 8.2 mln osób w 1975 do 9.9 mln w 2016. W tym czasie do Szwecji przybyło około 1.7 mln legalnych imigrantów, którzy stanowią obecnie około 17% populacji. W ciągu ostatniej dekady liczba osiedlających się co roku w Szwecji imigrantów podwoiła się przekraczając 100 tyś. w 2014 roku. Liczby te jednak nie uwzględniają azylantów, którzy często zostają w Szwecji pomimo nie uzyskania azylu. Między rokiem 2009 a 2015 zanotowano sześciokrotny wzrost liczby azylantów przybywających do Szwecji - z 25 tys. do 160 tys. Co ciekawe populacja rodowitych Szwedów utrzymuje się mniej więcej na niezmienionym poziomie. Przypuszcza się, że zalew imigrantów doprowadzi Szwecję do olbrzymiej presji gospodarczej. Zwiększające się wydatki na imigrację zmuszają rządzących do zwiększania zadłużenia zagranicznego. Przewiduje się także dalsze podwyżki, i tak już wysokiego (32%), podatku dochodowego. Szwecja raźno kroczy ku zapaści ekonomicznej.


Polityczne i społeczne konsekwencje beztroskiej polityki imigracyjnej sięgną daleko poza kwestie ekonomiczne. Szwedzkie władze niejednokrotnie nie mają pojęcia kim są ludzie przybywający do Szwecji. Jeśli nawet okaże się, że osoby te mają związki z organizacjami terrorystycznymi lub jawnie z nimi sympatyzują to często nic się nie dzieje i mogą zostać w kraju. Powoduje to oczywiście wzrost zagrożenia terroryzmem.


Mało tego, przemoc seksualna wobec kobiet staje się w Szwecji codziennością. Stwierdzenie, że w Szwecji nie ma dnia bez gwałtu dość trafnie oddaje poziom przemocy seksualnej, której ofiarami padają kobiety. W taki oto sposób niszczona jest emocjonalnie połowa społeczeństwa. Skutki tej psychicznej hekatomby kobiet odczuje całe społeczeństwo. Dostępne dane statystyczne z różnych źródeł, np.: Szwedzkiej Krajowej Rady Zapobiegania Przestępczości (Brottsförebyggande Rådet - BRA) czy Biura ONZ ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) wyraźnie wskazują na drastyczny wzrost liczby przestępstw na tle seksualnym w tym gwałtów, który dokonał się ma przestrzeni ostatnich 40 lat. W przypadku gwałtów mówimy o wzroście od 700% nawet do 1400%. Jednak ta ostatnia liczba jest kwestionowana ze względu na zmianę definicji gwałtu, której dokonano w szwedzkim prawie w 2005 roku. Pomimo tego, równie imponujący wzrost (300-400%) odnotowano w liczbie innych brutalnych przestępstw: napady, usiłowania zabójstw, przestępstwa ze szczególnym okrucieństwem. Dziwnym trafem ten bezprecedensowy wzrost przestępczości bierze swój początek w decyzji szwedzkich elit politycznych z 1975 roku o zmianie Szwecji w kraj wielokulturowy.


Coraz większe połacie Szwecji, podobnie jak Francji, ogarnia chaos walk rewolucyjnych. W samej Szwecji, policja naliczyła ponad pięćdziesiąt stref, w których państwo nie jest w stanie sprawować władzy, nie ryzykując konfrontacji oraz aktów przemocy (np., strzelaniny, obrzucenia granatami). Są to terytoria, gdzie rządy prawa stały się fikcją, a policja de facto straciła kontrolę. W stolicy Szwecji, policjanci, strażacy oraz służby medyczne nie zapuszczają się do takich dzielnic, ponieważ są nieustannie atakowani. Na terenach zamieszkanych głównie przez migrantów wzrasta liczba gwałtów, przemocy i zabójstw. Idealnym przykładem „nie radzenia” sobie z sytuacją była interwencja policji w czasie zamieszek w ośrodku dla azylantów Signalisten w Västerås, która zakończyła się spektakularną ucieczką stróżów prawa obawiających się o własne życie.


Wiąże się to z kolejną oznaką upadku państwa szwedzkiego, jaką jest kryzys w jego instytucjach. Funkcjonariusze policji masowo rezygnują z pracy. A jak donosi norweska telewizja NRK 80% policjantów rozważa odejście ze służby z obawy przed imigrantami! Policja szwedzka nie ma wystarczających środków finansowych, odpowiednich narzędzi, ani funkcjonariuszy, aby radzić sobie z coraz częstszymi przypadkami przemocy i wandalizmu wśród środowisk imigranckich, wzrostem zagrożenia terrorystycznego, nie wspominając o innych zadaniach statutowych tej służby.


Ostatnio o Szwecji zrobiło się bardzo głośno za sprawą kilku wydarzeń. W Malmö, trzecim co do wielkości mieście szwedzkim, dosłownie upadły rządy prawa, a bandy imigrantów i lokalne gangi przejęły kontrolę nad miastem. O tym, że miasto nie jest bezpieczne, przyznała ostatecznie sama policja, która bezradnie obserwowała w noc sylwestrową setki imigrantów ciskających fajerwerki w ludzi na ulicach, jednocześnie skandując „Dżihad!”. Magnus Olsson, jeden z działaczy anty-imigranckiej partii Szwedzcy Demokraci, wezwał niedawno do wysłania do Malmö regularnych oddziałów wojskowych w celu przywrócenia w mieście ładu i porządku. W styczniu kilku imigrantów dokonało gwałtu na Szwedce, który transmitowali na żywo na Facebook’u. Jakiś czas później, szwedzki policjant z ponad 40-letnim stażem, Peter Springere z Örebro opublikował na tymże portalu społecznościowym wpis, z którego można wysnuć wniosek, że Szwecja ma poważny problem z imigrantami. Notorycznie łamią oni prawo, a w dodatku władze państwowe to ukrywają. Stwierdził on, że większość prowadzonych przez niego spraw dotyczy przestępstw popełnianych przez imigrantów.


Wydarzenia te powinny wywołać prawdziwą burzę i zmusić władze lewicowej utopii do poważnej refleksji nad stanem własnego państwa oraz prowadzoną polityką imigracyjną. Tak się jednak nie do końca stało.


Prawdą jest, że minister spraw wewnętrznych Anders Ygeman zapowiedział działanie, m. in., poprzez zwiększenie budżetu policji w Malmö oraz zaostrzenie kar za posiadanie broni. Jednak władze szwedzkie nie mają zamiaru przestać przyjmować nowych imigrantów. Hakan Gustavsson, szef działu prognoz w szwedzkiej Publicznej Agencji Zatrudnienia, która działa przy Ministerstwie Pracy, stwierdził, że Szwecja jest gotowa przyjmować 64 tys. imigrantów rocznie. Natomiast krytycy polityki rządowej oraz ludzie łączący problemy Szwecji z kwestią imigracji są skutecznie uciszani. Do problemu nagłośnionego przez policjanta, Petera Springer’a, ustosunkował się premier Szwecji, Stefan Löfven, który zaprzeczył jego wersji i uznał ją za fałszywą. W sprawie policjanta toczy się również postępowanie wewnętrzne, w którym postawiono mu zarzut podżegania do nienawiści na tle rasowym. Obawiam się, że otrzeźwienie w Szwecji przyjdzie, gdy będzie już za późno.


W takiej sytuacji opuszczonym przez opiekuńcze państwo niebieskookim, szwedzkim, obywatelom pozostaje tylko ucieczka z raju utraconego. Od jakiegoś czasu widać, że z roku na rok coraz więcej rodowitych Szwedów wybiera emigrację. Liczby może nie są jakoś oszałamiające – w rekordowym 2015 roku 56 tys. ludzi, z czego 30% stanowili Szwedzi, udało się na emigrację. Jednak widać w zjawisku tym tendencję wzrostową.

Mediokrata
O mnie Mediokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka