Niezmiernie zdziwiła mnie, ale i zażenowała wiadomość o tym, iż kancelaria Premiera zasięgnęła informacji o kosztach podróży prezydenta Kaczyńskiego do Gruzji.
Zdziwiła mnie, bo okazało się, że Premier coś robi, a zażenowała, bo nie myślałem, że ten pęd do prezydentury Tuska jest tak mocny i zapamiętały. Wiadomo, iż dla niektórych osób cel uświęca środki, ale żeby zamiast się zająć rządzeniem, to Tusk zajmuje się dziennikarstwem typu "Fakt", czy "Super Express" (którego w końcu był dyrektorem), to już lekka przesada.
No cóż, "Fakt" i "Super Expres" ktoś czyta, więc i elektorat jakiś jest. Do wyborów prezydenckich w 2010 r. jeszcze trochę brakuje, ale Tusk woli o nich myśleć, niż o jakimś nieciekawym działaniem dla Poslki. Jaki ja naiwny, a przecież jak się zastanowić i w duszę (a może i "kochające serce") Premiera się wgłębić, to już wszystko jasne, prawda?
Jestem świadomym Polakiem, Europejczykiem i obywatelem tego świata. Możesz mnie też nazwać czujnym recenzentem rzeczywistości.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka