pixabay.com/C00
pixabay.com/C00
Arkadiusz Meller Arkadiusz Meller
1193
BLOG

Wizerunkowa klęska konferencji bliskowschodniej i jej polityczne skutki

Arkadiusz Meller Arkadiusz Meller Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Konferencja która miała być sukcesem….

Konferencja na temat bezpieczeństwa w rejonie Bliskiego Wschodu przebiła się do świadomości opinii publicznej głównie dlatego, że przedstawiciele Izraela i USA wykorzystali okazję do tego, by po raz kolejny raz upokorzyć swojego najwierniejszego sojusznika i alianta, czyli Polskę rządzoną przez PiS. Propagandowym celem rządzącej formacji było pokazanie Polski i obecnych władz jako ważnego gracza na arenie międzynarodowej, który potrafi włączyć się w rozwiązywanie globalnych sporów politycznych, przez organizowanie tego typu imprez na najwyższym szczeblu. Kontynuacją tej konferencji miał być szczyt państw Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu. Morawiecki i PiS chcieli pokazać, że sprawa konfliktu historyczno- politycznego dotyczącego drugiej wojny światowej jest już zamknięta i politycy w obu krajach wspólnie mogą jak równorzędni partnerzy, razem z USA rozmawiać na temat interesów wzajemnych i tych dotyczących światowej polityki. Plan ten jak wiadomo całkowicie się nie ziścił, do szczytu w Izraelu z udziałem Polski może nie dojść, a sama Warszawa po raz kolejny została upokorzona przez tych, którzy mieli być jej sojusznikami. Miał być sukces, a wyszła wielka klapa! Dlaczego tak się stało ?

Geneza problemów z sojusznikami, czyli wraca stare

Cała ta sytuacja jest skutkiem nowelizacji ustawy o IPN, elity rządzące naszym krajem godząc się na dyktat ze strony wymienionych wyżej mocarstw, negocjując ustawę w jednej z rezydentur Mossadu w Europie same wystawiły się na kolejne ciosy, których można było się przecież spodziewać. Polska sama pozbawiła się narzędzi prawnych w wypadku zaistnienia takich sytuacji, okazała słabość i podległość jak wobec tego ma reagować druga strona jak nie zwiększeniem nacisków na Warszawę i pogardą? Praktykę tę widać, chociażby w postępowaniu Pani ambasador Mosbacher, która wykorzystując swoje stanowisko i wpływy naciska na polski rząd w najróżniejszych sprawach. Wystarczy tu przypomnieć kilka ostatnich interwencji ambasady USA w nasze wewnętrzne sprawy jak chociażby sprawę dopuszczenia firmy UBER do naszego rynku transportowego, wpisania na listę leków refundowanych amerykańskiego leku, ochronę dziennikarzy TVN, których prokuratura wezwała w sprawie tzw. leśnych nazistów, a kilka tygodni temu Polacy dowiedzieli się, że Amerykanie chcą uzyskać od strony polskiej za pośrednictwem IPN-u pewną pulę dokumentów, które Instytut miałby przekazywać Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie na własny koszt, najlepiej w wersji oryginalnej. IPN z takiego interesu nie uzyskałby oczywiście nic, a Pani Mosbacher, miała grozić jak donosi prasa, że jeśli Warszawa na taki dyktat się nie zgodzi, to w Polsce nie zostanie zbudowany FORT TRUMP, czyli stała baza wojsk amerykańskich, o co rząd i prezydent zabiegają od lat. Finałem tego festiwalu nacisków i hipokryzji, była wzmiankowana wyżej konferencja, którą zorganizowano w Warszawie, na którą w zasadzie zbojkotowały mocarstwa europejskie, a która stała się kolejną okazją do tego, by wytknąć Polakom winy z okresu ostatniej światowej wojny, kiedy nasi przodkowie mieli brać udział w zagładzie Żydów do spółki z Niemcami. Do naprawy krzywd napomniał Polskę Mike Pompeo, potem o udziale polskiego rządu w tłumieniu powstania w warszawskim getcie wspomniała dziennikarka NBC Andrea Mitchel, na koniec zaś oliwy do ognia dolał premier Izraela! Czy trzeba jeszcze czegoś więcej, by stwierdzić, że polityka, jaką prowadzi rząd Mateusza Morawieckiego wobec mocarstw zewnętrznych jest błędna? Zbytnie uleganie życzeniom i prośbom USA i Izraela wychodzi nam wszystkim po prostu bokiem…

Konsekwencje polityczne konferencji w odniesieniu do spraw zagranicznych

Polityczne konsekwencje całej tej sytuacji oczywiście będą tak w wymiarze zewnętrznym, jak i wewnętrznym. W stosunkach z USA i Izraelem elity decyzyjne w PiS będą musieć dokonać korekty. Waszyngton nadal będzie najważniejszym sojusznikiem Warszawy w zakresie bezpieczeństwa, ale w stosunkach z tym mocarstwem należy postawić na realizm i nie zabiegać o coś, co ostatecznie nigdy się nie ziści. Mirażem tego typu okazał się Fort Trump, stała baza jak wynika z deklaracji ambasady USA w Polsce jednak nie powstanie, pojawi się wprawdzie więcej żołnierzy z tego kraju, ale nie o to nasza dyplomacja zbiegała. Bezpieczeństwo musimy zapewnić sobie sami. Szacunek w oczach partnera można sobie wyrobić i o interes własny zabiegać, przez szukanie balansu w polityce zagranicznej. Prezydent RP Andrzej Duda na początku swojej kadencji takiej drogi szukał w Chinach, konsekwencją czego był potem szczyt szesnastu państw z Europy Środkowej i Chin. Amerykanie rok później odpowiedzieli udziałem w podobnej imprezie, którą okrzyknięto szczytem Trójmorza. USA mają bowiem w tym regionie swoje interesy geopolityczne, ale obecne elity postawiły wszystko na jedną kartę w polityce zewnętrznej, czyli USA i dziś zbierają tego owoce w postaci licznych dyplomatycznych upokorzeń.

Rywalizacja między tymi państwami będzie się zaostrzać, a region, w którym znajduje się Polska będzie nabierał dla obu stron coraz poważniejszego znaczenia i możliwość realnego wyjścia z zaistniałej sytuacji jest, tylko trzeba próbować przeorientować obecny sposób myślenia, że alternatywy dla USA nie ma. W stosunku do Izraela Polska musi usztywnić swoje stanowisko i swoją politykę, sprowadzając wzajemne relacje do normalnego symetrycznego wymiaru. Polska nie może budować kolejnych muzeów, wydawać pieniędzy na żydowskie cmentarze, przepraszać za wydarzenia marcowe,kupować broni w tym kraju, nie oczekując kompletnie niczego w zamian! Większa symetria we wzajemnych stosunkach musi zaowocować szacunkiem dla obu stron, bo obecnie skutkiem jest tylko wzrost wzajemnego napięcia. Wynikiem obecnej polityki będzie tylko wzrost antysemityzmu i antypolonizmu.

Niemcy, choć na konferencji nie uczestniczyły, to podobnie całą konferencję obserwują, podobnie jak Rosja i w zasadzie nic nie muszą robić, by na tym zyskać. Upokorzenia, jakie ostatnio zostały nam zafundowane naturalnie wzmacniają siły i środowiska zorientowane czy to na Unię, czy też Moskwę. Politycy Ci i ich współpracownicy będą opowiadać się za wzmocnieniem wspólnoty europejskiej jako parasola ochronnego przeciw żydowskim roszczeniom. Federalna i silna Europa jako podmiot w globalnej rozgrywce mogłaby się śmiało przeciwstawić amerykańskiej dominacji, ale też zakusom imperialnej Rosji. Po drugiej stronie stoją środowiska przyjaźnie nastawione wobec Moskwy, które będą chcieć resetu w stosunkach z tym państwem. W takim wypadku Polska zyskałaby pole manewru w relacjach z USA, ale stałoby się to kosztem państw kresowych, które stanowią swego rodzaju bufor przeciw odbudowie imperialnej i wielkomocarstwowej Rosji, szczególnie dotyczy to Ukrainy, która z powodów strategicznych jest dla Putina najważniejszym państwem. Wpływy tych środowisk są na razie niewielkie, ale Amerykanie, stosując politykę szantażu wobec Polski, sami je zwiększą. Wydawałoby się, że to, czemu PiS i USA chcą zapobiec może zrodzić się właśnie dzięki urosnąć do rozmiarów, które w kolejnych latach trudno będzie powstrzymać.

Skutki konferencji dla polityki wewnętrznej

W polityce wewnętrznej też nastąpią skutki, które nie będą dla PiS korzystne. Partia rządząca straci w nadchodzących wyborach głosy tych wyborców, którzy głosowali na Dudę i Szydło ostatnio, ale z powodu polityki zagranicznej, jaką uprawia Morawiecki zostaną w domu, lub zagłosują na inne ugrupowania polityczne. Chodzi głównie tu o środowiska narodowe i wolnościowe, które do szykują własną reprezentację polityczną w wyborach europejskich i parlamentarnych w Polsce. Rozczarowanie odbije się być może także na szefie rządu. Morawiecki miał poprawić wizerunek Polski na arenie międzynarodowej, technokrata, ze znajomością języków obcych, miał lepiej odnaleźć się w świecie dyplomacji. Stało się jednak tak, że to Morawiecki jest kojarzony tak z nowelizacją ustawy o IPN, jak i polityką ustępstw wobec Izraela i USA. PiS, jeśli utrzyma władzę i będzie chciał prowadzić bardziej racjonalną politykę zagraniczną być może odbierze Morawieckiemu funkcję premiera, zwłaszcza, że prawdopodobnie będą to rządy koalicyjne. Paradoksalnie to, co miało być największą siłą PiS, czyli polityka zagraniczna, stało się największą kulą u nogi. Zyskać na tym może opozycja narodowa i proeuropejska, kwestią praktyczną jest tylko przygotowanie odpowiedz na ostatnie wydarzenia.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka