Arkadiusz Meller Arkadiusz Meller
1782
BLOG

PiS na drodze do większości konstytucyjnej ?

Arkadiusz Meller Arkadiusz Meller PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 32

Wydatki socjalne drogą do zwycięstwa wyborczego ?

Premier Mateusz Morawiecki nie tak dawno oświadczył, że myśl socjalistyczna jest bliska PiS-owi, co oczywiste wiąże się z licznymi  obietnicami socjalnymi jakie rządząca formacja ostatnio złożyła w toku kampanii wyborczej. Socjalizm ma być kluczem do odniesienia wyborczego zwycięstwa i to takiego, które pozwoliłby zmienić ustawę zasadniczą. Szanse na to jakieś istnieją, według sondażu przeprowadzonego dla w polityce.pl PiS mogłoby liczyć na 46, 7 poparcia.[ patrz tutaj].  Jest więc to granica, która pozwala na to by zmierzyć się z perspektywą nie tylko samodzielnych rządów w czasie kolejnej kadencji, ale zmianą całego systemu politycznego zbudowanego na gruzach PRL-u. Dodatkowym atutem który może przybliżyć PiS do tego celu jest termin wyborów wyznaczony na październik. Szybka kampania uniemożliwi przeciwnikom rzetelne przygotowanie się do propagandowych potyczek.  Najważniejszym atutem Kaczyńskiego jest jednak werbalna wiarygodność, a ta opiera się właśnie na polityce rozdawnictwa. 

 W istocie rządząca partia chce wprowadzenia w życie kolejnych socjalnych obietnic, które dałby wyborcze zwycięstwo, tak jak stało się to w czasie wyborów europejskich. Raz sprawdzona taktyka wyborcza okazała się skuteczna i trudno oczekiwać, by Kaczyński z tego mechanizmu zrezygnował. Będą więc nowe propozycje dla kolejnych grup społecznych, które przekonają obywateli o tym, że warto głosować na rządzącą formację, która jako jedyna stara się nie tylko realizować wyborcze obietnice, ale co ważne wspierać finansowo co mniej zamożne grupy społeczne. Redystrybucja dochodu jest więc jednym tak naprawdę sprawnym mechanizmem, który Kaczyński opracował i wykorzystał do zdobycia, a teraz także utrzymania władzy. Bardziej ambitne cele takie jak przebudowa wymiaru sprawiedliwości, sanacja rynku medialnego i nieruchomości odeszły w niepamięć. Masowy wyborca nie oczekuje takich działań od rządu, a przynajmniej nie w takim stopniu jak się to powszechnie wydawało. Ważniejsze jest wzmocnienie budżetu domowego, kosztem innych obywateli, którzy socjalne wydatki rządu muszą wypracować. Powszechne rozdawnictwo publicznego grosza to jak widać główny wehikuł, jakim PiS chce dojechać do wyborów na jesieni. Poza tymi hasłami nie widać jednak nowej jakości programowej, czy politycznej, tak za czasów PO zaczyna się pojawiać jednie polityczny pragmatyzm i pewność siebie, że właściwie nie ma z kim przegrać.

Marazm opozycji

Z tego powodu Kaczyński mógł pozwolić sobie na wysłanie najbardziej znanych polityków PiS do Brukseli, bo jest pewny, że władzy nie straci, kto by nie został wyznaczony do przewodzenia listom wyborczym w poszczególnych okręgach. PiS dodatkowo został wzmocniony przez opozycję, która bezwiednie chciała uderzyć w formację rządzącą przez ostrą antyklerykalną retorykę. Wydawało się, że będzie to skuteczna strategia propagandowa, która umocni na tyle PO na lewicy, że wszelkiego rodzaju konkurencyjne partie polityczne takie jak Wiosna zostaną skonsumowane przez Schetynę. Okazało się to być może dobrą taktyką na polityczne pogrążenie Biedronia, ale okazało się to błędem w odniesieniu do bardziej centrowo nastawionych wyborców, Ci z samej natury nie są radykałami ideologicznymi, choć nie muszą być przy tym praktykującymi katolikami. Wyborcy tacy bardzo często decydują o tym, kto będzie dzierżył władzę. PO nie ma obecnie pomysłu na zdobycie tych ludzi, pogrążając się w wojnie światopoglądowej. Kiedy Schetyna obejmował władzę w partii deklarował chęć zakotwiczenia PO w środowiskach konserwatywnych, czy też centrowych, obecnie jak widać odcięto się od tych pomysłów. Problemem dla PiS przestał być też Kukiz 15’, bo to środowisko polityczne praktycznie uległo rozkładowi. Wybory do PE potwierdziły marazm, brak wizji na kolejne lata funkcjonowania lidera tego ugrupowania. Częste zmiany zdania w ważkich kwestiach politycznych, brak spójności ideologicznej i programowej, czy budowy struktur terenowych organizacji, doprowadziły do upadku formacji, która miała być obywatelską alternatywą wobec wiodących ugrupowań politycznych. Rzeczywistość jak zawsze pokazała swoją mniej idealistyczną stronę, bo na ostatnim odcinku tej kadencji sejmu słyszy się albo o transferach politycznych z Kukiz 15’ do PiS, albo o zawarciu wyborczej koalicji z rządzącą formacją, co, tak czy owak, oznacza koniec projektu zbudowanego wokół Pawła Kukiza. Ruch społeczny, który pojawił się na polskiej scenie politycznej stanie się o ile dojdzie do wzmiankowanej koalicji z PSL, tym, czym dziś jest Solidarna Polska, albo Porozumienie, czy de facto satelitą partii Kosiniaka- Kamysza. 

Jakąś alternatywą dla PiS może być na prawicy Konfederacja, ale raczej w dłuższej perspektywie czasowej, niż obecnie i to tylko wtedy, jeśli obecna koalicja zmieni się w partię polityczną, a obecni tam liderzy znajdą drogę do porozumienia. Problemem, jaki pojawi się w tym środowisku wiąże się przede wszystkim z pieniędzmi. JKM według doniesień prasowych chce zagwarantować połowę środków przysługujących partiom politycznym z subwencji budżetowej. Warunek taki musi rodzić zrozumiały sprzeciw ze strony innych sił politycznych, które zdecydowały się zainwestować we wspólny projekt polityczny zwany Konfederacją. Nawet jeśli ów projekt przetrwa wybory i wejdzie do sejmu, to tak samo, jak Kukiz 15’ jest narażony na dezintegrację polityczną czy to na skutek wewnętrznych wojen i politycznych kłótni, czy to z racji destrukcyjnych działań samej formacji rządzącej. PiS będzie miał bowiem interes w likwidacji Konfederacji, po to, by nadal dzierżyć monopol na prawicy.

Amerykanie chcą utrzymania przy władzy PiS?

PiS ma jeszcze jeden atut, który wydaje się mocną kartą propagandową w starciu z Konfederacją, ale także w ogólnym rozrachunku wyborczym. Dziwnym bowiem trafem ucichły ataki na Polskę ze strony środowisk żydowskich, które w ostatnich dwóch latach często towarzyszyły wymianie ciosów podczas debat na tematy polityczne. Dzięki tym cyklicznym atakom możliwe było w ogóle pojawienie się Konfederacji, jako nowej jakości w naszym życiu społecznym. Obecnie zarówno prawicowe media, jak i lewicowe środki masowego przekazu nie poruszają tego tematu, nie jest to też problem kampanii wyborczej w Izraelu. Dodatkowo jeszcze PiS zyskał wizerunkowo dzięki wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w USA. Podobnie jak w przypadku Benjamina Netanjahu zyskał poparcie głowy amerykańskiego supermocarstwa w szczytowym okresie kampanii wyborczej, czym było przecież uznanie Wzgórz Golan za część Izraela, tak PiS przez zawarcie kilku kontraktów dotyczących zakupu gazu, samolotów wielozadaniowych, czy też zgody na stacjonowanie kolejnych żołnierzy USA w Polsce. PiS-owskie media przedstawiły efekty tej wizyty jako sukces, choć z realnymi skutkami tej wizyty należy poczekać. Nikt nie może dziś zakładać, że budowa elektrowni atomowej dzięki wsparciu amerykanów się ziści, bo to z natury rzeczy inwestycja o charakterze wieloletnim. Podobnie rzecz się ma z planami modernizacji wojska, bo zakup samolotów wielozadaniowych piątej generacji może być wstępem do dalszych zakupów sprzętu wojskowego, np. obrony przeciwlotniczej, a może stać się wręcz odwrotnie- nietrafionym zakupem, którego możliwości nie będziemy w stanie w pełni wykorzystać z racji zaprzestania inwestowania w ten sektor, lub zmiany planów w tym zakresie w Waszyngtonie. Wreszcie pobyt wojskowych z USA z racji swojej liczebności ma charakter raczej symboliczny, stałej bazy, o którą zabiegała polska strona nie będzie, bo wiązałoby to Amerykanom ręce w wypadku pojawienie poważnego konfliktu z Chinami. Europa Wschodnie nie jest dla USA terenem na tyle istotnym, by nim nie można było handlować z Moskwą, a obecne działania mogą jedynie podbić nieco stawkę w tego typu negocjacjach. Biorąc jednak wszystkie te zastrzeżenia pod uwagę trzeba jednak przyznać, że PiS może uznać, że wspomniana wizyta była sukcesem i odpowiednio to sprzedać wyborcom nieco bardziej zainteresowanym polityką zagraniczną, chociażby w wymiarze relacji z USA, czy Izraelem. Uspokojenie polityki zagranicznej będzie skutkować tym, że PiS przynajmniej na jakiś czas przyniesie plon w czasie wyborów.

Podsumowując więc można stwierdzić, że Kaczyński wzmocniony zwycięstwem w wyborach do PE nie musi się martwić o to, czy wygra wybory, pytaniem bardziej zasadnym jest to jak wielka będzie ta wiktoria. Czy będzie to zwycięstwo dające ponownie samodzielne rządy, czy też będzie potrzebna koalicja, a może rządząca partia mimo porzucenia większości swoich programowych obietnic z pierwszej kadencji otrze się o większość konstytucyjną?


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka