Arkadiusz Meller Arkadiusz Meller
511
BLOG

Scenariusze na wyborczą niedzielę dla PiS...

Arkadiusz Meller Arkadiusz Meller PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Ostatnie godziny przed ciszą przedwyborczą. Większość Polaków albo zdecydowała na kogo będzie głosować personalnie, albo zdecyduje o tym w czasie samego aktu głosowania, lub też w czasie gdy formalnie nie będzie można agitować w internecie i w przestrzeni rzeczywistej, a nie wirtualnej. Inaczej rzecz się ma pewnie z komitetami wyborczymi, z którymi się sympatyzuje, tu raczej wybór jest już dokonany i politycy mogą już jedynie czekać na werdykt wyborców. Najbardziej zainteresowani oceną pracy przez wyborców parlamentarzyści wybrani z list PiS-u, bo to od Polaków będzie właśnie zależeć, czy rządząca partia utrzyma władzę. Powszechnie wydaje się, że właśnie to PiS wygra wybory, choć część komentatorów liczy na to, że nie musi to oznaczać zachowania steru rządów. Liczy się bowiem na to, że powstanie wielka antykaczystowska koalicja, która zmiecie PiS z rządowych stołków. Tęczowy sojusz od SLD przez PO, Lewicę i PSL miałby w teorii przejąć władzę w państwie i odwrócić wszystkie zmiany, jakie Kaczyński przez ostatnie cztery lata swoich rządów zdążył wprowadzić. Jest to wprawdzie możliwy, ale mało prawdopodobny scenariusz wydarzeń, ponieważ wszystkie te ugrupowania łączy tylko jedno: nienawiść do PiS, programowo nie są spójni praktycznie wcale, a personalne kłótnie o stołki i podział politycznego tortu zabiłby ten sojusz już na początku rządów. Trzeba też brać pod uwagę to, że  rząd tego typu trafiłby na opór ze strony Prezydenta Andrzeja Dudy, który vetowałby praktycznie wszystko, co wyszłoby spod pióra nowych/ starych elit politycznych. Wątpliwe jest to, by na taki układ zgodził się też PSL, partia ta raczej straciła wizerunkowo na udziale w Koalicji Europejskiej, teraz tego błędu już nie powtórzą!

Bardziej realny jest raczej wariant, w którym PiS wygrywa, ale będzie musiał szukać koalicjanta. W tym wypadku wbrew zapewnieniom Pawła Kukiza, że nie wejdzie w żaden sojusz z Kaczyńskim, taki układ jest akurat dość prawdopodobny. PSL wprawdzie traci kosztem PiS wyborców na wsi, ale jednocześnie jest to partia o sporych możliwościach koalicyjnych. Ludowcy teoretycznie są formacją chadecką, promującą wartości konserwatywne i chrześcijańskie, a to jakoś wizerunkowo zbliża ich do PiS. W koalicji z partią Kaczyńskiego zyskaliby pewne i trwałe posady w rządowych ławach i państwowych firmach, a to jest im potrzebne jak wędrowcy woda na pustyni. PSL-owcy są po prostu spragnieni władzy.... Konfederacja nie zostanie formalnym koalicjantem PiS z powodów wizerunkowych. Sojusz z liberałami od Korwina i narodowcami od Bosaka zostałby uznany za wsparcie radykalnej prawicy, co ani w Waszyngtonie, ani w Brukseli nie byłoby dobrze odebrane! Konfederacja może od czasu do czasu popierać niektóre projekty PiS, ale do rządu nie wejdzie, także z uwagi na swój własny interes. Konfederaci bowiem mogą zyskać poparcie i rosnąć w siłę właśnie kosztem Kaczyńskiego, budując swoje zaplecze polityczne i poparcie wyborców krytykując rząd. Z tego powodu, chociażby tak ostro Konfederaci są krytykowani przez TVP i inne media publiczne.

Trzeci wariant jest najbardziej optymalny dla PiS i wydaje się możliwy do realizacji przy odpowiedniej dozie szczęścia i demobilizacji wyborców opozycji. Kampania PO jest bardzo słaba, program w zasadzie nie wnosi żadnych nowinek do debaty publicznej, a politycy, którzy go reklamują robią to wyraźnie bez przekonania. PO jest jak to kiedyś mecenas Giertych ocenił swoistą ciamciaramcią. Może to zniechęcać wyborców opozycji do wizyty w lokalu wyborczym, poza oczywiście najbardziej twardym elektoratem, który będzie głosował raczej przeciw PiS, niż za PO! PiS w wypadku nieuzyskania samodzielnej większości w drodze wyborów może i tak taką większość sobie stworzyć przez rozbicie Konfederacji lub PSL. Kilku posłów zawsze zdecyduje się zmienić barwy partyjne w zamian za stanowiska w rządzie....

PiS, tak czy owak, więc nadal będzie rządził, ale będzie znacznie trudniejsze cztery lata, niż te obecne. Poprzednie wybory PiS wygrał dzięki retoryce antyimigracyjnej i obietnicy w zakresie korekty polityki zagranicznej. Obecnie główny argument PiS opiera się na obietnicach socjalnych, a realizacja tych pomysłów w czasach nadchodzącego kryzysu może być wątpliwe.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka