mesko mesko
1072
BLOG

Helena z Reyów Jabłonowska. Wzór patriotyzmu

mesko mesko Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Ile takich lokalnych bohaterów kryje nasza Ojczyzna? Ile życiorysów, o których wie tylko lokalna społeczność? Nie będę pisał tej historii od nowa, skoro opowiedzieli ja juz inni. Zatem przedstawiam Wam moi mili Czytelnicy postać księznej Heleny Jabłonowskiej. Człowieka nietuzinkowego. W moich rodzinnych stronach jest nazywana naszą matką. Oto dlaczego:

JABŁONOWSKA HELENA (1895-1977). Hrabianka Werszowiec-Rey z Nagłowic herbu Oksza, spadkobierczyni majątku Reyów w Przyborowiu. Urodzona w Andrychowie 4 stycznia 1895 r. jako najstarsza z dzieci Mikołaja Stanisława (1866-1932), słynnego czerwonego hrabiego.
Przez siedem lat, do 1913 roku uczyła się w Jarosławiu, w szkole sióstr Niepokalanek, gdzie jak sama pisała w tzw. niebieskim zeszycie, otrzymała „wychowanie wzorowe dla duszy i ciała”. Musiała rzeczywiście dobrze wspominać ten czas, skoro o wizycie w klasztorze sióstr po półrocznej nieobecności pisze, że połączona jest „z wielką słodyczą wzajemnego porozumienia”1.
Oto inny z zapisów niebieskiego zeszytu, pochodzący z okresu, gdy miała 17 lat: Czasem odzywa się gdzieś w sercu pod śniegiem potrzeba wiosny i wiem, że jeśli pokocham to na śmierć!2
Jak pisze Zofia Jabłonowska – Ratajska, czytała poezje Heinego, Baudelaire’a, Rilkiego, Schillera, oczywiście w oryginale3. Uwielbiała Sienkiewicza, ale też Mickiewicza, skoro jedną z jej życiowych zasad było: Mniej serce i patrzaj w serce. Mówiła też: „Jak powinnam, to zrobię, choćby się góry waliły”4.
Podczas I wojny towarzyszyła ojcu w jego misjach w Europie. W Wiedniu pracowała w szpitalu wojskowym, potem w Szwajcarii w Verey była tłumaczem Komitetu Narodowego Polskiego, którego Mikołaj Rey był czołowym działaczem.
To wtedy  poznała ks. Józefa Jabłonowskiego z Dłohego herbu Prus (1892-1966), jak pisze Jabłonowska - Ratajska, rannego i zwolnionego z wojska na urlop. Prawdopodobnie leczył się on w Szwajcarii.
Ojciec Heleny był m.in. budowniczym kościółka (kaplicy) w Chotowej; w miejscu gdzie do dziś bije cudowne źródełko i gdzie w latach 80-tych powstała nowa świątynia. To tam, 18 września 1917 r. Helena poślubiła ks. Józefa Jabłonowskiego.
Byli rodzicami trzech synów: Stanisława (1918-2000), Andrzeja (1919-1944), Krzysztofa (1925-1983) i córki Marii Michaliny (1925-1992).
Księżna Helena jeszcze przed wojną dała się poznać z aktywnej działalności społecznej. W ramach Koła Gospodyń Wiejskich organizowała w Przyborowiu i innych wsiach majątku kursy szycia, gotowania. Organizowała spotkania dla mieszkańców, gdzie omawiano sprawy społeczne, głównie na temat poprawy jakości życia ludności wiejskiej. Prowadziła Akcję Katolicką w rodzinnej parafii Straszęcin. Wspierała szkoły w Chotowej, Grabinach i Głowaczowej; do tej pierwszej uczęszczali jej synowie, ucząc się wspólnie z dziećmi wiejskimi. Koledzy ze szkolnych ławek, jak wspomina w Roczniku Czarnieńskim 2009 Maria Chytaj, często zapraszani byli do dworu w Przyborowiu.
W czasie wojny rodzinny dwór stał się ostoją polskości. Cała rodzina Jabłonowskich zaangażowana była w działalność konspiracyjną, mąż Józef, synowie i córka wstąpili do Armii Krajowej, której członkowie często korzystali ze schronienia w Przyborowiu. Także księżna była formalnie związana z państwem podziemnym, nosiła konspiracyjny pseudonim Rzepicha. W Przyborowiu ukrywali się poszukiwani przez Niemców oficerowie Wojska Polskiego. Kwaterowali wizytujący Dębicę członkowie inspektoratu Armii Krajowej z Rzeszowa. Udzielano schronienia rannym w akcjach bojowych. Dwór stał się przystankiem, gdzie w drodze na Węgry i dalej do Wielkiej Brytanii zatrzymywali się emisariusze rządu londyńskiego. Prowadzono w nim tajne nauczanie i urządzono magazyn broni.
Znana jest historia z sierpnia 1944 roku, gdy nad Grabinami zestrzelony został radziecki samolot. Nieprzytomny pilot schronienie znalazł u Jabłonowskich5.
Księżna została prezesem Oddziału Powiatowego Rady Głównej Opiekuńczej w Dębicy, która przejęła część działalności przedwojennego PCK i była jedyną legalną organizacją, na której działalność zezwolili Niemcy. Udzielała pomocy ludności wysiedlonej, pogorzelcom strefy przyfrontowej oraz przebywającym w powiecie rodzinom oficerskim.
Pomagała uwięzionym, nieustannie interweniując u władz niemieckich. Dzięki temu zdołała uwolnić z obozu w Pustkowie m.in. prof. Marcisza z Dębicy, działacza lewicy. Czyniła zabiegi mające uchronić młodzież przed wywózką na roboty przymusowe. Często wykupywała ich, przeznaczając na ten cel rodzinny majątek. W ten sam sposób doprowadziła do zwolnienia z więzień wielu aresztowanych.
Jedną z najbardziej śmiałych akcji przeprowadziła, uwalniając dziesiątki mieszkańców Gumnisk i ratując ich przed wywózką do Niemiec. Jak pisze Zbigniew Szurek (Pod znakiem czerwonego krzyża w powiecie dębickim. Dębica 2004.), ludzi tych zgromadzono na samochodach pod siedzibą starostwa. Helena Jabłonowska spontanicznie i samowolnie otworzyła bramę oraz wypuściła uwięzionych z aut. W zamieszczaniu Niemcy zdołali ponownie schwytać tylko 11 osób. Znająca niemiecki księżna zdołała jakość wytłumaczyć swój czyn, jedyną konsekwencją było pozbawienie jej funkcji prezesa oddziału RGO.
Muzeum Szkolne LO w Dębicy posiada zachowany spis towarów z grudnia 1943 roku, które zawoziła do obozu w Pustkowie.
Postarała się o zezwolenie na kontakt z obozem w Pustkowie oraz na dostarczanie tam żywności i lekarstw.
Te pochodziły z darów ludności, a w zbiórce pomagała jej córka Maria oraz Basia Kowalczewska – córka przedwojennego dowódcy V Pułku Strzelców Konnych w Dębicy. Syn Andrzej, który w roli furmana zawoził te rzeczy do Pustkowa, przy okazji dokonywał rekonesansu, bowiem jego placówka AK Zapalnik w czasie planowanego powstania miała uderzyć na obóz i uwolnić więźniów.
Pod groźbą utraty życia księżna przekazywała uwięzionym także listy i informacje, najczęściej osobiście. Nie mogła pomagać Żydom, mimo to tak jak wcześniej do getta w Dębicy, tak i dla tych w obozie organizowała przemyt żywności.
Przekazywała żywność partyzantom, także podczas koncentracji związanej z akcją Burza w 1944 roku.
Na przełomie 1944 i 1945 r., gdy front zatrzymał się na linii Wisłoki, dwór w Przyborowiu został zniszczony. Po nacjonalizacji nigdy nie został odbudowany. Jabłonowscy zostali zmuszeni do opuszczenia majątku, osiedlili się w Krakowie. Ks. Helena zmarła tam 11 czerwca 1977 r. Pochowana została w rodzinnym grobowcu w Straszęcinie.
Od 2007 roku ks. Helena Jabłonowska jest patronką Klubu Honorowych Dawców Krwi przy firmie Lerg w Pustkowie Osiedlu. Jej imię otrzymało też rondo w Dębicy na skrzyżowaniu ulic: Kościuszki, Kosynierów Racławickich i Jana Pawła II.

1 Zofia Jabłonowska – Ratajska: Walca tańczyłam najlepiej z panien, Warszawa 2012, str. 34
2 Zofia Jabłonowska – Ratajska: Walca tańczyłam najlepiej z panien, Warszawa 2012, str. 34
3 Zofia Jabłonowska – Ratajska: Walca tańczyłam najlepiej z panien, Warszawa 2012, str. 34
4 Zofia Jabłonowska – Ratajska: Walca tańczyłam najlepiej z panien, Warszawa 2012, str. 32
5 Antoni Stańko: Gdzie Karpat progi, Warszawa 1984, str. 236

http://debica24.eu/s/

I jeszcze link do filmu o postaci naszej bohaterki.

https://www.youtube.com/watch?v=YzSk3pdLU4k#t=359

mesko
O mnie mesko

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura