Byli już AK-owcy, którzy mordowali Żydów w Powstaniu Warszawskim, teraz są mordercy, kaci z AK. Właśnie o zabójcy z AK traktuje książka „Egzekutor” Stefana Dąmbskiego. „Przyjemność zabijania” - krzyczy tytuł z „GW”.
„Oto historia szesnastoletniego chłopca, który stał się zabójcą. Na rozkaz Armii Krajowej” - ekscytuje się autor Piotr Lipiński.
Ta książka niepochlebne recenzje zebrała już kilkanaście tygodni temu. Pisała o niej m.in obszernie „Rzeczpospolita”, wypowiadali się historycy. Okazało się , że autor najnormalniej w świecie zmyślał – nie zgadzały się fakty historyczne, miejsca, zdarzenia. Wydawało się, że wszystko na ten temat zostało napisane.
Jakże złudne przekonanie!
Jest przecież „Gazeta Wyborcza”. W tekście Lipiński zachwyca się kunsztem pisarskim Dąmbskiego a jego wątpliwe „dzieło” przyrównuje „malowanego ptaka” Jerzego Kosińskiego.
Pamiętacie państwo, jak Joanna Siedlecka zdemaskowała „rewelacje” Kosińskiego w świetnej książce „Czarny ptasior”? Aż się prosi, by Joanna Siedlecka poszła szlakiem Dąmbskiego i pokazała krok po kroku jego mistyfikację, o której częściowo już pisali historycy.
„GW” zawsze miała swoistego „hopla” na punkcie AK, WiN, NSZ. Jej autorzy wpadali w panikę, gdy „budziły się demony patriotyzmu”.
Te „demony” mogą się znowu obudzić, ledwo co uśpione ( i to w małej części), po tragedii smoleńskiej.
Więc łubudu „Egzekutorem”! Niech świat się dowie o zabójcach z AK. Co z tego, że to już było? Ale nie było w „GW”! Więc do dzieła. Wczoraj tekst, dziś wywiad z „Dużym Formacie”. A do pojutrza i popojutrza niezawodni autorzy „GW”na pewno coś wymyślą.
Inne tematy w dziale Kultura