Jonasz333 Jonasz333
8121
BLOG

"Chata" - czy to film "chrześcijański"?

Jonasz333 Jonasz333 Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 9


Raczej rzadko chodzę do kina, głównie dlatego, że sporadycznie można natrafić na ciekawe propozycje filmowe. Jednak tym razem dałem się namówić i poszedłem z grupą młodzieży (15 osób w wieku od 14-tu do 19-tu lat) na zachwalaną jako „poruszający film chrześcijański” amerykańską produkcję pt. „Chata”. Od razu pragnę zastrzec, że kiedy – jako tradycyjny katolik zorientowany na duchowość maryjną i Objawienie w Fatimie – kiedy słyszę, że coś jest „chrześcijańskie”, to z natury rzeczy staję czujny. Głównie z powodu panującego w Kościele posoborowym niby-chrześcijańskiego radosnego ekumenizmu ponad podziałami. Poza tym moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak „chrześcijaństwo”, a tzw. „dialog międzyreligijny” służy raczej rozmydlaniu Prawdy Objawionej. Istnieją dramatyczne wręcz różnice pomiędzy Kościołem katolickim a kościołami protestanckimi, które dzisiaj często ewoluują w kierunku niezależnych „zborów ewangelicznych”. Tym niemniej kilka osób zachwalało ten film i dlatego w ramach „Warsztatów Dobrego Życia”, które pro-wadzę, postanowiliśmy pójść do warszawskiego Kina „Praha”.


Nie zamierzam pisać recenzji filmowej, powiem tylko tyle, że z całą pewnością produkcja ma potencjał terapeutyczny. Zwłaszcza w tych sprawach, gdy porusza problem traumy rodziców po stracie dziecka. Najmłodsza córka bohatera zostaje porwana przez pedofila i brutalnie zamordowana, a ciała kilkuletniej dziewczynki nie odnaleziono, jedynie zakrwawione ubranie… Również kiedy jest mowa o rodzinie i trudnych relacjach odbudowywanych w czasie żałoby, to opowiadana historia jest wstrząsająca i bardzo prawdziwa. Jednak kiedy narracja przenosi się do tytułowej Chaty (jako miejsce przebywania Boga w trzech osobach) i następuje cała sekwencja ukazywania istoty Trójcy, a także osobowości Boga – Ojca („Taty” granego przez ciepłą murzynkę w stylu „Big Mamy”), to właściwie wkraczamy w obszary odległe dla katechezy biblijnej.


Nie chodzi tutaj jedynie o dziwne personifikacje Boskich Osób nie mające nic wspólnego z ikonografią chrześcijańską. To jeszcze można uznać za oryginalność konwencji. Przede wszystkim w filmie… nie ma jakichkolwiek odniesień do tekstów religijnych, zarówno w ujęciu biblijnym, jak i nawiązującym do Tradycji. Co z tego, że film dobrze się ogląda, że są zaskakujące puenty i zwroty akcji, wreszcie – że budzi on emocje, a nawet w kluczowych momentach może bardzo poruszyć? „Chata” jest oparta na zafałszowanych ideach niechrześcijańskich, dlatego też budowanie w oparciu o treść filmu jakiegoś przesłania chrześcijańskiego jest kreowaniem raczej emocjonalnych iluzji.


Konkrety: Bóg–Ojciec w filmie zostaje ukazany jako miłujący i współczujący „Tata”, któremu nade wszystko zależy na wchodzeniu w bliską przyjacielską relację z każdym człowiekiem. Co więcej – jesteśmy w stanie Go pojąć i zrozumieć Jego motywy, poza tym – odżegnuje się On od bycia Świętym Bogiem, który obok miłosierdzia i miłości jest też biblijnym Sędzią i PANEM (Adonai), który „za dobre wynagradza, a za złe karze” (jak uczy katechizm katolicki). Sposób ukazania postaci „Boga-Tatusia” sprawia, że… przestaje On być Bogiem-Stwórcą, poza tym w filmie w pewnym momencie przywołana zostaje stara herezja zwana patrypasjanizmem, według której to nie Syn Boży, ale Bóg Ojciec zostaje ukrzyżowany.


Z kolei postać Jezusa wydaje się być najbliższa Ewangeliom, choć mnie akurat razi Jego wyobrażenie bliższe aktorom hinduskim rodem z Bollywood, niż ikonografii przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Natomiast postać Ducha Świętego (granego przez subtelnej urody Chinkę) zostaje ukazana tylko przez pryzmat mocy, energii duchowej, siły sprawczej dającej tchnienie życia lub wylewającej źródła wody żywej. Ani słowa o Duchu Bożym, którego istotną funkcją jest „przekonywanie świata o grzechu, sprawiedliwości Boga i Bożym sądzie” jak pisze św. Jan Apostoł w swojej Ewangelii…


Najpoważniejsze zastrzeżenia budzi „Chata” w sposobie pokazania grzechu (a mamy do czynienia z seryjnym mordercą dziewczynek „anonimowym” do końca filmu, zwyrodnialcem; natomiast w dzieciństwie głównego bohatera Macka także z jego ojcem – alkoholikiem i tyranem katującym swą żonę i syna). Otóż w ujęciu autorów już sam grzech jest karą, mamy także do czynienia ze współczesną bardzo groźną herezją głoszoną przez nowoczesnych teologów, a mianowicie z „teorią pustego piekła”, czyli apokatastazą. Oczywiście w tym kontekście w ogóle znika postać szatana i złych duchów, gdyż dla twórców „Chaty” jakby nie istnieje osobowe zło… Mój podstawowy sprzeciw budzi zastosowany wobec głównego bohatera Macka emocjonalny szantaż, aby przebaczył anonimowemu pedofilowi i mordercy, który nie został złapany i nic nie wskazuje, aby poniósł nawet doczesną karę… Obrazu dopełnia spotkanie z ziemskim ojcem bohatera, który najwyraźniej spędza wieczność w gronie wiecznej szczęśliwości i nie ma nawet wzmianki o odpokutowaniu, czy oczyszczeniu z grzechu. A przecież podstawą chrześcijaństwa sakramentalnego jest wyznanie grzechów i konieczność odpokutowania za nie. Poza tym grzeszny człowiek, który nie jest święty i oczyszczony NIE MOŻE oglądać Wszechmogącego Boga twarzą w twarz. Wyjątkowe sytuacje to spotkanie Mojżesza z przechodzącym Jahwe (Krzew ognisty), oraz Przemienienie na Górze Tabor, gdzie trzej najbliżsi uczniowie zobaczyli przemienionego Bożą chwałą Chrystusa.


Tymczasem w filmie „Chata” mamy do czynienia z jakąś bajkową wizją trzech Boskich Osób kompletnie oderwanych od biblijnych atrybutów boskości, wizją nawiązującą do idei bezpośredniego kontaktu z Ojcem niebieskim. Cała hierarchia nieba, wiecznego Jeruzalem, tronu Baranka i zgromadzonych przed obliczem Wszechmogącego Boga świętych i męczenników – po prostu nie istnieje dla twórców filmu.


Obok osobowego zła w postaci szatana znika też z jakiejkolwiek perspektywy postać Theotokos, czyli Matki Bożej, Niepokalanej Maryi, tej, która „zdeptała głowę węża”. Czyli mamy „Chatę” jako miejsce przebywania pobłażliwego Bożego miłosierdzia dla największych zbrodniarzy, która to ideologia jest po prostu szkodliwa dla współczesnego świata. Tak pojmowane miłosierdzie usypia człowieka w jego dobrowolnych grzechach, a jak ktoś przyjmie ten fałsz, może wręcz kroczyć drogą ku zatraceniu. Warto w tym kontekście przypomnieć istotę przesłania fatimskiego, które przypomina o możliwości wiecznego odrzucenia, jak się ludzie nie nawrócą i nie będą pokutować za swoje grzechy. Należy w tych czasach apostazji, powszechnego odstępstwa od wiary w Boga żywego przypominać, że Piekło (czyli wieczne odrzucenie) realnie istnieje i ZAWSZE jest skutkiem wolnego wyboru człowieka nienawróconego, odrzucającego wiarę w Jezusa Chrystusa, jako Zbawiciela świata. Wolny wybór jest kluczem do zbawienia, w tych kontekstach wiary katolickiej taki film, jak „Chata” stoi w rażącej sprzeczności wobec Orędzia Fatimskiego.


Bezpośrednio po wyjściu z seansu filmowego kilkoro młodych ludzi na gorąco się podzieliło ze mną wrażeniem, że film jest typową protestancką opowieścią o dobrym Bogu, z którego ofiary możemy po prostu skorzystać doświadczając uzdrowienia i obfitego życia rodzinnego, sukcesu zawodowego, itd. No cóż – po głębszym zastanowieniu i zbadaniu źródeł (chodzi o twórców bestselerowej książki jako kanwy dla filmu) twierdzę, że właściwie przesłanie filmu jest pseudo protestanckie, raczej bliższe jakiejś wersji filozofii new age. Autorem książki jest Wiliam Paul Young, jednakże nikt nie chciał mu opublikować manuskryptu. Dopiero pastor Wayne Jacobsen oraz wydawca „Windblow Media” Brad Cummings zdecydowali się wydać książkę, która wkrótce stała się bestselerem. Znamienne, że panowie po tym sukcesie pokłócili się o pieniądze, a sam Young zażądał od dwóch pozostałych 8 milionów dolarów należnych jego zdaniem honorariów – o sprawie pisał w lipcu 2010 r. „Los Angeles Times”


Mniejsza z tym, gdyż naprawdę istotna jest postać pastora W. Jacobsena, który jest założycielem typowych dla nowych kościołów „ponadwyznaniowych” (ponad denominacyjnych) organizacji para-misyjnych, takich jak: „Lifestream Miniestries”, „The God Journey” oraz „BridgeBuilders”. Z kolei B. Cummings jest byłym pastorem, aktualnie wydawcą z „Promenade Pictures”, a obaj są związani z tzw. „Emerging Church”. Dla niezorientowanych Czytelników przydałaby się teraz dygresja na temat tego, czym są „wolne kościoły”, gdyż charakteryzują się one najczęściej dziwną doktryną pseudo ewangelikalną, zorientowane są na propagowanie w różnym stopniu „ewangelii sukcesu”, mają charakter organizacji sieciowych (networkingu) skupionych wobec osoby założyciela, charyzmatycznej osobowości. Często są w duchowej opozycji wobec tradycyjnych odłamów protestantyzmu, a z reguły są wrogo nastawione do kościołów historycznych. Kościół katolicki jest dla nich objawem niewoli babilońskiej.


Ciekawe w tym wszystkim było przyjrzenie się owemu „Emerging Church”, co można przetłumaczyć jako „kościół wschodzący”. Otóż celem tej „misyjnej organizacji” jest „przekonstruowanie rozumienia wiary, zwyczajów i metod działania, aby dostosować je do współczesnej kultury postmodernistycznej” (cytat za: artykułem z 13 lipca 2010 r. w „Los Angeles Times”). Słowem kluczem dla „Emerging Church” jest „dialog z kulturą”, ale dialog bardzo swoiście rozumiany. Jest to jakby „nowe zjawisko misyjne” dla różnego typu grup sekciarskich wyrastających już z nurtu ponad denominacyjnego, grup na ogół kwestionujących nie tylko wiarę biblijną, ale w ogóle podstawy chrześcijaństwa. Na przykład w Wielkiej Brytanii daje się zauważyć ekspansję „Emerging Church” promujących medytację jogi w Kościołach i wspólnotach (zborach) post-charyzmatycznych, albo zakony promujące panteistycznego „Jezusa kosmicznego”. Czyli Chrystus bez Krzyża, zło bez osobowego szatana, energia kosmicznej mocy, jako jedyny przejaw Bożego Ducha… Czyli dialog ze światem i Bogiem – przyjacielem, dialog okraszony brakiem pokuty i realnego nawrócenia. To przecież nie jest potrzebne, ponieważ brak jest kary wiecznej i nawet ziemskiego zadośćuczynienia za czyny karygodne.


I tak w pigułce mamy przesłanie filmu „Chata”…


Jonasz333
O mnie Jonasz333

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura