Miazio Miazio
356
BLOG

Autorytaryzm wg Matczaka

Miazio Miazio Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Mam jakąś słabość do profesora Matczaka. Ten „obrońca demokracji”, znawca prawa i  profesor akademicki głosi poglądy bardzo odległe od moich, a mimo to mam jakąś sympatię dla niego. Wynika to z tego, że profesor ma tą wyjątkową cechę, że wzywa do umiaru, do słuchania oponentów, do szanowania siebie nawzajem. Bardzo to w nim cenię. Trudno mi jednak przejść obojętnie wobec twierdzeń profesora, które w mojej ocenie są błędne, stygmatyzujące lub są zwyczajną partyjną propagandą.

Nie inaczej było i w czasie wykładu na Uniwersytecie Warszawskim gdzie profesor ostatnio wygłosił wykład pt.: „Dlaczego w Europie odnawia się autorytaryzm i czy można temu przeciwdziałać?”.
Już sam tytuł zawierający ryzykowną tezę o powrocie autorytaryzmu wiele mówi o samym wykładzie. Zawiódłby się jednak ktoś, kto (tak jak ja) oczekiwałby że profesor choć pobieżnie przedstawi dowód na ten domniemany autorytaryzm w Europie. Zamiast tego przez większą część wykładu profesor referował poglądy Ericha Fromma na przyczyny, uwaga, rozkwitu faszyzmu w Niemczech w latach trzydziestych . Tak, faszyzmu! Jednym słowem profesor postawił znak równości pomiędzy Kaczyńskim i Hitlerem, pomiędzy NSDAP i PIS. Obawiam się że jest tu wyraźna sprzeczność pomiędzy postulatami profesora by szanować oponentów, a jego własnymi słowami gdzie zrównuje swych adwersarzy z przedstawicielami tak morderczego reżimu. Tak się nie godzi panie profesorze! I nie tłumaczy pana nawet to, że do faszyzmu przyrównał pan także niektóre działania poprzedniej władzy, w tym stygmatyzowanie „moherów” i nawoływanie do „dożynania watahy”. Profesor, jak sądzę powinien bardziej ważyć słowa, a wzywając do merytorycznej debaty sam powinien unikać wszystkiego co eskaluje emocje.

Ale dalej jest jeszcze ciekawiej. Profesor powołując się na doświadczenia faszyzmu stwierdził, że i wtedy i dziś działają te same mechanizmy pchające ludzi do zachowań autorytarnych: poczucie zagrożenia,  poczucie utraty kontroli, poniżenie, poczucie bycia zdradzonym. To one, zdaniem profesora, spowodowały zwycięstwo PIS w ostatnich wyborach i dalej zapewniają poparcie społeczne dla tych rządów. Tylko czy to aby prawda? Raczej nie sądzę. W przeciwieństwie do Niemiec z okresu Republiki Weimarskiej, Polska w ostatnich dziesięcioleciach przeżywa rozkwit gospodarczy, a Polacy nie doświadczyli upokarzającej klęski tak jak Niemcy w I wojnie światowej. Wręcz odwrotnie, Polacy mają w pamięci pokonanie komuny, doświadczają stabilności, ciągłego rozwoju i pozytywnie myślą o przyszłości. To całkiem inna sytuacja psychologiczna niż ta, w której żyli Niemcy 90 lat temu. Porównanie jest więc nietrafione i aż dziw, że profesor to przeoczył. Natomiast dostrzegł to chyba obecny na sali Aleksander Smolar, który w swej krótkiej wypowiedzi po wykładzie profesora zasugerował by analogii do obecnej sytuacji w Polsce nie szukać w faszyzmie ale w procesach zachodzących w innych młodych demokracjach gdzie po 20-30 latach rozwoju dochodziło do buntu przeciwko rozwojowi imitacyjnemu (czyli bezkrytycznemu kopiowaniu wzorców zachodnich). Inną ciekawą diagnozę postawił niedawno Yascha Mounk, który w swej książce „Ludzie kontra demokracja” pisze o walce nieliberalnej demokracji (PIS, Trump i inni) z niedomokratycznym liberalizmem (PO i cały zachodni mainstream). W zestawieniu z tymi diagnozami tezy Matczaka o powrocie faszyzmu wypadają płytko i trącą wręcz partyjną propagandą.

A jednak w wykładzie Matczaka było coś co aż mnie zelektryzowało. Tak jak wspomniałem, nawoływał on by zaniechać zemsty i z szacunkiem odnosić się do adwersarzy. Mówił też by po odzyskaniu władzy nie iść na prawnicze skróty, by specustawami nie cofać wszystkiego co zrobił PIS, by nie wykorzystywać precedensów stworzonych przez poprzedników. Jak tego posłuchałem to sobie pomyślałem: czemu profesor tak bardzo to podkreśla? Czyż to nie są dla opozycji oczywistości? I wtedy zakiełkowała we mnie niepokojąca myśl: a może profesor mówi to bo wie, że obecni opozycjoniści właśnie pałają chęcią zemsty, chcą powsadzać ludzi do więzień i rządzić specustawami? I wtedy naprawdę się przestraszyłem. Przypomniałem bowiem sobie co profesor mówił przed chwilą o przyczynach wybuchu faszyzmu: o  poczuciu zagrożenia,  poniżeniu, poczuciu utraty kontroli, poczuciu bycia zdradzonym. Czyż to nie te właśnie uczucia towarzyszą dziś opozycji? Czyż osoby związane z PO, Nowoczesną, PSLem czy KODem nie czują się dziś zagrożenie (słynne: przyjdą po nas o szóstej nad ranem)? Czyż nie czują się poniżane narracją PIS? Czyż nie doświadczają utraty kontroli i nie czują się zdradzeni przez rodaków dla których przecież chcieli dobrze? Jednym słowem: czy to nie jest tak, że faktycznie zagraża nam autorytaryzm ale bynajmniej nie ze strony PIS (a przynajmniej nie przede wszystkim), a ze strony obecnej opozycji po jej ewentualnym zwycięstwie w wyborach? Wszak totalitaryzmy najczęściej wyrastały z poczucia krzywdy, a tego przecież jest po stronie opozycji aż nadto. Czy to nie o tym właśnie zagrożeniu myślał profesor gdy mówił, że nie boi się o to co stanie się po najbliższych wyborach ale dopiero o wyborach 2023 roku gdy ta fala złości i poczucia krzywdy być może jeszcze bardziej się podniesie?
Nie jestem pewien na ile profesor Matczak świadomie w czasie tego wykładu ostrzegał obecną opozycję przed pokusą jej własnego autorytaryzmu. Być może tylko moja twórcza interpretacja wykładu wbrew intencjom mówcy.  Być może ja napisałem tylko to czego nie mógł profesor sam dopowiedzieć w danych okolicznościach. Nie wiem. Tak czy inaczej docenić należy tą część wykładu i cieszyć się, że wśród opozycji pojawiają się głosy nawołujące do umiaru. Oby nie zabrakło takich głosów i wśród rządzących.

Wykład „Dlaczego w Europie odnawia się autorytaryzm i czy można temu przeciwdziałać?” odbył się 18 grudnia na Uniwersytecie Warszawskim w ramach cyklu "* wykładów na nowe tysiąclecie". Wykład można obejrzeć na Youtube tutaj.

Miazio
O mnie Miazio

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka