Pierwotnie Włodymyrowi Zełenskiemu w rozmowach z Donaldem Trumpem mieli towarzyszyć Mark Rutte, sekretarz generalny NATO oraz prezydent Finlandii Alexander Stubb. Później jednak ustalony wcześniej skład delegacji zaczął się zmieniać, a Polska ostatecznie nie wsiadła do samolotu.
Wracając z Alaski, prezydent USA Donald Trump połączył się z europejskimi liderami, by zreferować im przebieg rozmowy z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Polskę reprezentował prezydent Karol Nawrocki. Wtedy było już jasne, że Trump zaprosił do Białego Domu Włodymyra Zełenskiego. Prezydent Stanów Zjednoczonych powiedział też, że w Waszyngtonie mile widziani są również liderzy państw europejskich. Już po tej rozmowie stacja CNN podała, że prezydentowi Ukrainy będzie towarzyszył jeden europejski polityk.
Kto z Europy miał jeszcze lecieć do USA?
Według naszych informacji – opartych na relacjach osób związanych z Kancelarią Premiera i Ministerstwem Spraw Zagranicznych – liderzy europejscy ustalili, że do Waszyngtonu powinien polecieć prezydent Finlandii Alexander Stubb. Prywatnie bardzo dobrze zna się z prezydentem USA. Panowie nie tylko razem grali w golfa, ale Trump lubi Stubba. Poza tym – co najważniejsze – Stubb należy do wąskiego grona decyzyjnego Europejskiej Partii Ludowej, czyli najważniejszej i największej siły politycznej w Parlamencie Europejskim.
Jego wizyta dawała gwarancję, że rozmowa Trump–Zełenski nie zakończy się tak jak poprzednia – karczemną awanturą. Razem z prezydentem Finlandii za ocean miał się udać Mark Rutte, sekretarz generalny NATO.
KPRP dementowała, by Nawrocki wybierał się do USA
O tym, że Europę na spotkaniu z Trumpem będzie reprezentować jeden polityk, mówił też w programie „Kawa na Ławę” Marcin Przydacz, prezydencki minister ds. współpracy międzynarodowej. – Mogę panu powiedzieć, że są już pewne przymiarki, aby to była osoba, która maksymalnie dobrze zna się z prezydentem Donaldem Trumpem. Tak, aby też móc w jakimś sensie oddziaływać na przebieg tych rozmów – mówił Marcin Przydacz. Prezydencki minister dodał też stanowczo, że za ocean nie wybiera się prezydent Karol Nawrocki. – Prezydent będzie rozmawiał o polskim bezpieczeństwie 3 września – dodał w programie „Kawa na Ławę” Marcin Przydacz.
Tyle tylko, że w czasie, kiedy prezydencki minister mówił o tym, kto będzie wchodził w skład delegacji, która poleci do Stanów Zjednoczonych, w Europie trwała ofensywa dyplomacji ukraińskiej. Ta naciskała na poszerzenie składu głów państw, które razem z Włodymyrem Zełenskim polecą za ocean. Do rozmów aktywnie włączyła się Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.
Delegacja poszerzona na prośbę Zełenskiego
I tak delegacja szybko rozrosła się do niebotycznych rozmiarów. Dziś wieczorem czasu środkowoeuropejskiego w Białym Domu z Trumpem i prezydentem Zełenskim spotkają się wspomniani już wcześniej Stubb i Rutte, ale będą im też towarzyszyć Ursula von der Leyen, premier Włoch Giorgia Meloni, kanclerz Niemiec Friedrich Merz i prezydent Francji Emmanuel Macron.
W Waszyngtonie nie będzie polskiego przedstawiciela. Prezydent Karol Nawrocki winą za taką sytuację obarczył rząd. Wręczając nominacje dla swoich doradców, powiedział:
– Dzisiaj spotyka się format koalicji chętnych. W tej koalicji chętnych od dłuższego czasu reprezentuje Polskę polski rząd i to pan prezydent Zełenski zapraszał tych liderów europejskich, którzy mają dzisiaj być w Waszyngtonie. Prezydent Polski jest jedynym liderem w Europie, który już 3 września ma spotkanie z prezydentem Trumpem – mówił Nawrocki.
Niejako odpowiadając prezydentowi, Radosław Sikorski, szef MSZ, napisał na portalu X:
– „Informuję, że na spotkania do Białego Domu zaprasza prezydent Stanów Zjednoczonych, z którym polscy przedstawiciele ruchu MAGA oraz osobiście pan prezydent Karol Nawrocki mają uprzywilejowane stosunki. Proszę, aby ich używali na rzecz Polski i Europy”.
Spór między pałacami
Od tygodnia trwa podjazdowa wojna między "dużym" Pałacem a "małym" o to, kto powinien odpowiadać za kontakty z prezydentem USA. A wszystko zaczęło się od zeszłotygodniowej rozmowy Trump–liderzy europejscy. Polskę miał w czasie tej telekonferencji reprezentować premier Donald Tusk – przynajmniej tak jeszcze we wtorek zapewniał rzecznik rządu Adam Szłapka. Ostatecznie zamiast niego połączył się prezydent Karol Nawrocki. Według naszych ustaleń, o czym mówiliśmy już na kanale YouTube SALON24, otoczenie prezydenta Polski miało aktywnie zabiegać w Waszyngtonie, by z rozmowy wyeliminować Tuska.
Oberwało się rzecznikowi rządu, że podawał nieprawdziwe informacje. Bronił go Donald Tusk, twierdząc, że jego kancelaria o tym, że Polskę ma reprezentować Karol Nawrocki, dowiedziała się dopiero przed północą. Zupełnie inaczej przedstawił sprawę szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki, który w rozmowie z TVN24 powiedział: – My wcześniej wiedzieliśmy, że uczestnikiem tego spotkania będzie prezydent. Jeżeli ktoś nie utrzymuje kanałów w ramach normalnego funkcjonowania, a nie utrzymywał ich do dzisiaj Donald Tusk, to on może sobie, że tak powiem, pluć w brodę.
Fot. Donald Trump na Alasce w czasie rozmowy z Władimirem Putinem/PAP/EPA
Mariusz Kowalewski
Inne tematy w dziale Polityka