michal1000 michal1000
703
BLOG

O pożytku z informacji, czyli śmiało panie Lechu

michal1000 michal1000 Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Pan Lech Wałęsa, były prezydent, znany z samodzielnego (no może z niewielką pomocą gen. Kiszczaka) obalenia komunizmu i rządu premiera Olszewskiego, w wywiadzie dla Wprostpo raz kolejny przepowiada jakąś niebywałą sensację i katastrofę po tym, jak ujawniona zostanie rozmowa prezydenta Kaczyńskiego z bratem, prowadzona z pokładu Tu-154 10. kwietnia 2010:

Wtedy wszystko się ułoży, bo nikt nie wytrzyma prawdy o tamtych zdarzeniach- przekonuje Wałęsa. - Wiem, że rozmowa była na pewno, w sytuacji, kiedy piloci nie chcą lądować, jest draka, spóźnienie, więc nie wierzę, że wtedy były jakieś rozmowy rodzinne. To nieprawdopodobne -dodaje.

Wygląda na to, że pan Wałęsa jest dziwnie dobrze poinformowany. Czekamy więc na cudowne odnalezienie zapisów z jakiegoś amerykańskiego satelity szpiegowskiego, które zawieruszyły się wprawdzie w morzu nagrań, ale dzięki determinacji polskich służb jak raz na rocznicę upadku samolotu objawione zostaną zdumionej publiczności.
 
Prawdopodobnie coś też o tych nagraniach musi wiedzieć prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta, który w rozmowie z Onetem tak opowiada o atmosferze w samolocie:
- Swoją drogą, czy zapraszanie na pokład samolotu tylu ważnych osobistości - m.in. byłych premierów i głów państwa - nie jest kuszeniem losu?
- Nie, bo prezydent Komorowski pozostawia decyzje o pilotowaniu i lądowaniu kapitanowi samolotu.
- W trakcie podróży do Smoleńska śp. prezydent Lech Kaczyński mógł sam podjąć decyzję?
- Wiem, że piloci z własnej woli nie ryzykowaliby lądowania. Nie uwierzę w opis, że winni katastrofy smoleńskiej są piloci.
Więc już jednak nie gen. Błasik stał za głowami pilotów z wycelowaną bronią służbową, bo może się i tak okazać, że go w kokpicie nie było, a i pożądanie 4 gwiazdki i bliskiej kariery  w NATO jakoś do samobójczej teorii mało pasuje, tylko sam prezydent Kaczyński, najwyraźniej przekonany o sromotnej porażce wyborczej, zaordynował szaleńcze pikowanie ("jak on szybko schodził, ten samolot" - dziwią się i kiwają głowami światowej sławy eksperci).
 
Warto przypomnieć, że już wcześniej pan Wałęsa używał swojej wiedzy w sposób co najmniej dwuznaczny. W sierpniu 2008 wypalił z myślą o abp Nyczu:
tam jakieś papiery też - coś słyszałem nie takie są.
Na drugi dzień przepraszał i wycofywał się w następujący sposób:
Na pytanie, czy jego poniedziałkowa wypowiedź była oparta na konkretnej wiedzy, Wałęsa odpowiedział, że nie, ale - jak dodał - "takie informacje krążą". (…) te papiery z tego, co słyszę są peanami głoszonymi na temat arcybiskupa, więc ja też składam hołd".
Arcybiskup zrewanżował się z kolei zapewnieniem, iż jego słowa o zdradzie i nawróceniu odnosiły się do św. Pawła.
 
Jak było, tak było. Fakt, że gdy trzeba było bronić Krzyża i osób poniżanych i wyszydzanych, arcybiskup skorzystał z okazji, żeby siedzieć cicho.
michal1000
O mnie michal1000

Jestem człowiekiem w średnim wieku, mieszkam w średnim mieście, jeżdżę średnim samochodem i średnio się we wszystkim orientuję.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości