KRRiT jakiś czas temu solennie ukarała Polsat za emisję programu "Kuba Wojewódzki", w którym naczelna feministka Rzeczpospolitej Kazimiera Szczuka parodiowała niepełnosprawną spikerkę Radia Maryja. Gremium złożone z osób - żywych dowodów na istnienie wiekopomnej koalicji PiS-LPR-Samoobrona ostrzyło sobie zęby również na TVN, za sprawą niefortunnego żartu prezentera stacji Marcina Prokopa. W tym przypadku skończyło się tylko na przeprosinach. Teraz KRRiT wzięła się za radio TOK FM, kolejne medium na liście PiS z gatunku "nieobiektywne". Nieobiektywne, znaczy nieprzychylne partii Kaczyńskiego.
Rozchodzi się o kontrowersyjny komentarz rysownika Andrzeja Czeczota, który w programie na żywo pozwolił sobie na dwuznaczny żart dotyczący księży. Sprawa ma dwa wymiary i tak też, dwuczłonowo, należy ją rozpatrywać.
Spore wątpliwości budzi praktyka karania mediów za wypowiedzi w programach "live". Stacja radiowa czy telewizyjna nie może w takim wypadku ponosić odpowiedzialności za kontrowersyjne poglądy zaproszonych gości. Nie może ponosić odpowiedzialności nawet wówczas, gdy owe poglądy są niezgodne z prawem. Kazus Szczuki był w tej materii nieco inny, bo program Wojewódzkiego nadawany był z odtworzenia, więc Polsat (jeśli przyjąć, że Szczuka rzeczywiście obraziła rydzykową spikerkę) mógł przed emisją wyciąć feralny fragment. Tego jednak nie zrobił, a Sąd Najwyższy w ostatecznym werdykcie zaznaczył, że rozważał przypadek nagrywanego materiału.
Szefowie TOK FM żadnym sposobem nie mogli zatrzymać potoku słów, jaki wypłynął z ust Czeczota. Nie mogli też ocenić, czy taki fragment nadaje się do ocenzurowania.
Całej sprawy z pewnością by nie było, gdyby nie jakaś szczególna nadgorliwość i wrażliwość członków KRRiT. Szczególnie zaś w tematyce Kościoła i kleru. Czeczot w dość ironicznym i sarkastycznym tonie odniósł się do pedofilii wśród księży, a na pewno w jego intencji nie była obraza "katolików i Stolicy Apostolskiej". Interpretacja KRRiT wydaje się zbyt daleko posunięta. Zresztą podobnie jak w sprawie Polsatu, kiedy rada dopatrzyła się w wypowiedzi Szczuki poniżenia osoby niepzełnosprawnej, choć de facto feministka parodiowała sposób mówienia, a nie samą Buczek. Działalność KRRiT zakrawa na cenzurę, która negatywnie wpłynie na spectrum poglądów prezentowanych w mediach.
To ciekawe, że oazą wśród obelżywych i prowokacyjnych mediów okazuje się być Radio Maryja, które w żaden sposób kontrolowane przez KRRiT nie jest. Ksenofobia i mowa nienawiści jakoś nie wspisuje się w treść art. 18 ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji, który mówi: "Audycje lub inne przekazynie mogą zawierać treści dyskryminujących ze względu na rasę, płeć, lub narodowość".
Inne tematy w dziale Polityka