Michał Gąsior Michał Gąsior
431
BLOG

Lewa słaba

Michał Gąsior Michał Gąsior Polityka Obserwuj notkę 7

Co sprawia, że Grzegorz Napieralski nigdy nie będzie drugim Millerem, a Janusz Palikot nawet drugim Napieralskim?

40 procent Polaków ma lewicowe poglądy – takie twierdzenie wysunął jakieś dwa lata temu Ryszard Kalisz, czołowy polityk SLD. Nie ma powodów żeby mu nie wierzyć. W wyborach parlamentarnych z 2001 roku lewica sięgnęła po rekordowe 41 procent i dzisiaj ten wynik śni się po nocach wielu.

Gdzie się podziało 41 procent? Ano się rozpłynęło. Część zjadła Platforma, część z zaciśniętymi zębami głosuje na PiS, a reszta ma politykę w głębokim poważaniu.

Bardziej nurtujące jest inne pytanie: dlaczego lewica dzisiaj sięgnąć po ten wynik nie może? Co sprawia, że Grzegorz Napieralski nigdy nie będzie drugim Millerem, a Janusz Palikot nawet drugim Napieralskim?

W przypadku SLD problem jest następujący. Co tu mówić o 40 procentach, skoro 20 procent to już szklany sufit, którego żadną siłą nie idzie przebić. Napieralski może rozdać milion jabłek, wrzucić do koszyka dwa miliony podgrzybków i nic. Siła jakaś czy fatum – nie ważne. Ważne, że od czterech lat lewica gimnastykuje się jak może, ale na polityczną impotencję lekarstwa jeszcze nie znalazła.

Jak być wiernym pannie lekkich obyczajów, która do łóżka pójdzie z każdym, byleby cena była odpowiednia? To dziś problem wyborcy, który potencjalnie mógłby zagłosować na SLD. Nie ma wątpliwości, że SLD to partia władzy, grupa pragmatyków, która by dostać się do koryta jest gotowa zawrzeć pakt z samym diabłem (czytaj: z PiS-em).

Janusz Palikot to z kolei taka stara, trądowata baba, która na ulicy próbuje wcisnąć przechodniom całkiem dobry towar. Nikt się jednak nie skusi, bo baba po pierwsze szczerbata, a po drugie śmierdzi jej z z gęby jak diabli.

Program Ruchu Poparcia Palikota na papierze wygląda atrakcyjnie dla wyborcy o lewicowych sympatiach. Likwidacja funduszu kościelnego, wyprowadzenie religii ze szkół, legalizacja związków partnerskich – to się może podobać. Tym bardziej, że SLD w kwestiach tak istotnych ideologicznie szlifuje kanty i wpycha się w konserwę. Na lewo od Napieralskiego jest jeszcze sporo miejsca i Palikot mógłby tam zaszaleć. Ale nie zaszaleje…

Pisałem już jakiś czas temu, że partia Palikota byłaby bardziej atrakcyjna bez Palikota. Dla lewicowego wyborcy w tej chwili nie liczy się to, co mówi były poseł z Lublina, a to, jak mówi. A mówi plując na kościół i charcząc na prawicę. Słuchając go mam wrażenie, że marnuje się w Polsce 2011. Bardziej pasowałby do Chin z 1968.

Lewicowiec nie ma dużego wyboru. Albo Napieralski albo Palikot. Albo polityczna ladacznica, albo trędowata stara baba. Z dwojga złego wiadomo co lepsze.

twitter.com/#!/michalgasior

michalgasior1@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka