michal rachon michal rachon
103
BLOG

Mistrzowie selektywnej emfazy*

michal rachon michal rachon Polityka Obserwuj notkę 5

Ogólnopolskie media o lokalnej władzy

Czytelnikom tego bloga znana jest chronologia wydarzeń, które z punktu widzenia sopockiej sceny politycznej poprzedzały  Aferę Sopocką, znane są również dwie sprawy, jakie z artykułu 212 kodeksu karnego wytoczyli Jakubowi Świderskiemu dwaj prezydenci Sopotu - były (Cezary Jakubowski) i obecny (Jacek Karnowski).

Absurdalny proces z Karnowskim opisała kilka dni temu Rzeczpospolitaw tekście o powierzchni całej kolumny, umieszczonej na trzeciej stronie tego dziennika. Rzepa skupiła się na międzynarodowym wątku tej sprawy - bo jak okazuje się proces Karnowski - Świderski jest procesem precedensowym i poza zawiłościami prawnymi (dotyczy prawa stanowego w Kaliforni) stawia zasadnicze pytanie co do wolności prowadzenia korespondencji i zachowania prawa do tajemnicy korespondencji w internecie,  oraz co z polskiego punktu widzenia dużo istotniejsze - swobody prowadzenia działalności politycznej. Szerzej o tej sprawie pisze na swoim blogu VaGla.

Przypomnijmy zatem - gdański sąd na wniosek prezydenta Sopotu zwrócił się do firmy, która zdaniem sądu zarządza serwerem,  na którym Jakub Świderski od kilku lat ma swoje konto email. Tym, którzy nie śledzą powiatowej afery z miasta premiera przypomnę, że chodzi o ten sam sąd, którego wiceprezesa w samym apogeum Afery Sopockiej odwiedził w domupodsądny Włodzimierz Groblewski - oskarżony o korumpowanie prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego sprzedawca samochodów. Sprawę również opisała „Rz”. Tyle tytułem wstępu.

Oglądalność trójmiejskich mediów 

Zrobiłem sobie tydzień wolnego. Mój szef wyraził niechętnie zgodę na mój pobyt w Trójmieście. Przyczyną było posiedzenie Rady Programowej gdańskiego oddziału telewizji, której jestem członkiem. Na spotkaniu podsumowującym rok 2009 zapoznałem się z wynikami oglądalności programów, które od dziecka oglądam (pardon: nie oglądam) w tak zwanej "gdańskiej trójce". Nie mogę mówić o szczegółach, bo dokument z którym się zapoznałem ma określone klauzule, nie sposób jednak nie odnieść się ogólnie do zawartych  w tym opracowaniu danych. Już z pobieżnej analizy dokumentu, jakiej dokonaliśmy w czasie posiedzenie wynika, że istnieje zauważalna kilku lub nawet kilkunastoprocentowa liczba programów, pojawiających się na antenie od lat, których... nikt nie ogląda.  Trwa to od wielu, wielu lat.

Wyraziłem się precyzyjnie - NIKT. Słownie "zero" - taka właśnie wartość, określająca liczbę widzów widnieje w przygotowywanych na potrzeby telewizji polskiej badaniach oglądalności. Pozostawiam na boku fakt kompletnej niereprezentatywności metody, którą posługuje się TVP z prostej przyczyny, to jedyne dane na jakich opiera się publiczna telewizja w moim rodzinnym Trójmieście.

Problem, o którym piszę nie dotyczy wyłącznie programów, który na zdrowy rozum nie może nikt oglądać poza autorem i matką autora (zainteresowanym polecam przejrzenie programu - przykłady do znalezienie błyskawicznie).  Podobna sytuacja dotyczy również flagowych okrętów gdańskiej Telewizji, w tym  co dla mnie kompletnie niezrozumiałe - głównych programów informacyjnych. Są takie godziny i są takie dni, kiedy gdańskiej panoramy nikt nie ogląda. I nie dlatego, że pokazywana jest dajmy na to o 7 rano w sobotę. W tym samym czasie konkurencyjne stacje radzą sobie świetnie

Teza o strukturalnej autocenzurze w trójmiejskich mediach

Ponieważ tydzień miałem wolny – wyniki badań nie dawały mi spokoju, przyjrzałem się im zadając sobie proste pytanie – dlaczego nikt nie ogląda jedynej lokalnej telewizji informacyjnej w milionowej aglomeracji?

Zaryzykuję tezę następującą – trójmiejskie media poddają się autocenzurze, której efektem jest unikanie tematów ważnych (a co za tym idzie interesujących), gdyż wymagałoby to od nich totalnej krytyki rządzących Trójmiastem polityków, a także polityków rządzących krajem (bo często to ci sami ludzie).  Przykładem doskonale ilustrującym tę tezę jest reakcja trójmiejskich mediów na tekst „Rzeczpospolitej” relacjonujący decyzję gdańskiego sądu, która za jednym zamachem łamie kilka wolności konstytucyjnych, oraz pokazuje kompletną niekompetencję prawników Jacka Karnowskiego, a skoro sąd przychylił się do ich prośby – również samego sądu.

Mamy bowiem do czynienia z taką oto sytuacją: oskarżony o korupcję prezydent wytacza radnemu opozycji proces o to, że ten nazywa go łapówkarzem.  Prezydent nie ma na tę okoliczność żadnych dowodów (proces trwa już trzy lata, a liczba przesłuchanych świadków zaczyna się zbliżać do liczby mieszkańców Sopotu),  informuje natomiast sąd że jeśli dostanie dostęp do prywatnej skrzynki email jego głównego politycznego konkurenta, to z pewnością takie dowody znajdzie. Sąd przyznaje Prezydentowi rację i zwraca się zgodnie z wnioskiem obrony do wskazanej przez Karnowskiego polskiej firmy, która akurat nie ma nic wspólnego z kontem Świderskiego…

Cisza - seria pytań, których nikt nie stawia

Sprawa ta jest jednocześnie absurdalna, śmieszna i oburzająca. Wydaje się, że to idealny temat do rozwinięcia przez lokalne media. Można zadać miliony pytań. Sprawa wpisuje się idealnie w kontekst pomysłów na zagarnięcie ostatniej przestrzeni wolności jaką jest Internet. Sama sprawa i decyzja sądu dotyczy międzynarodowych relacji prawnych, oraz standardów ochrony wolności osobistych – czy amerykański sąd pozwoliłby burmistrzowi Nowego Jorku na dostęp do prywatnej skrzynki emailowej lidera miejskiej opozycji w prywatnym procesie karnym?  Czy sąd nie obawia się, że wiedza którą prezydent chce poznać może służyć mu wyłącznie jako amunicja polityczna w toczącej się wojnie? Czy w kontekście zażyłości między przyjaciółmi Jacka Karnowskiego (Groblewski u sędziego w domu) sąd nie boi się, że taka decyzja może zostać krytycznie odebrana przez opinię publiczną? Czy nie warto spytać mieszkańców Trójmiasta w sondzie telefonicznej, co sądzą o takiej decyzji? Czy nie warto zadać pytania o to, czy prezydent Sopotu nie powinien zawiesić procesu ze Świderskim do czasu oczyszczenia się z siedmiu zarzutów korupcyjnych i jednego przeciwko wymiarowi sprawiedliwości?

Żadnego z tych pytań nie zadały: Gazeta Wyborcza Trójmiasto, Dziennik Bałtycki, Telewizja Polska oddział w Gdańsku, Radio Gdańsk.  Milczą na ten temat jak zaklęte.  Żeby było śmieszniej – pytań tych nie zadały żadne portale internetowe, a jest ich w Trójmieście kilka i podobno ze sobą konkurują. 

Jak sądzicie Szanowni Redakorzy Naczelni – czy podejmowanie takich kwestii zwiększy, czy zmniejszy liczbę Waszych odbiorców? Czy bardziej interesujące są wyniki krnąbrnej dociekliwości i kontroli instytucji sprawujących władzę, czy landrynkowe laurki na ich cześć, konformistyczne rytuały i mdła agitacja oparta o jednostronną perspektywę i selektywną emfazę?

PS. Zapraszam na 8 minutowy film, jest na ten sam temat.  Polecam również publikację naukową odnoszącą się do tego samego fenomenu.

--

*copyright  @Jan Serdeczny

Politolog, współtwórca portalu abcnet.com.pl. Od dziecka koszykarz, kibic tenisa. Były doradca i rzecznik MSWiA, wiceprzewodniczący rady programowej TVP Gdansk, rzecznik PiS Sopot.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka