Niedawno zaczął krążyć w 'eterze' temat reindustrializacji Polski. To jest w zasadzie główny temat, który chcę poruszyć w Salonie24 w kilku odcinkach, ponieważ uważam, że jest to jeden z najważniejszych obszarów, od których zależy rozwój Polski.
Chciałbym podkreślić, że wiele lat lat zajmowałem się polityka ds. przedsiębiorstw sektorów zaawansowanych technologii, stąd wiem, o czym piszę, choć liczę na krytyczne komentarze;o) Kilka poprzednich tekstów o energii ‘popełniłem’ właśnie dlatego, że miałem też ‘oko’ na technologie energetyczne i związane z nimi międzynarodowe otoczenie polityczno-prawne.
Zacznijmy od zacytowania dwóch paragrafów z Komunikatu Komisji Europejskiej w zakresie polityki ds. przedsiębiorstw z roku 2012r. (http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do?uri=COM:2012:0582:FIN:PL:HTML ): ‘Europa musi przywrócić swemu przemysłowi należną mu rolę w XXI w. Jest to jedyny sposób, by zapewnić zrównoważony wzrost gospodarczy, tworzyć miejsca pracy wysokiej jakości i rozwiązywać obecne problemy społeczne. Aby to osiągnąć, potrzebna jest całościowa wizja, skupiająca się na inwestycjach i innowacjach, ale także zakładająca zmobilizowanie wszelkich środków dostępnych na poziomie UE, a mianowicie jednolitego rynku, polityki handlowej, polityki w zakresie MŚP, konkurencji, środowiska i badań naukowych, na rzecz konkurencyjności europejskich przedsiębiorstw.’ oraz ‘Skupienie uwagi polityków na przemyśle zasadza się na konstatacji, że silna baza przemysłowa jest konieczna dla dobrobytu i sukcesu gospodarczego Europy’.
Głównym wyzwaniem propozycji ‘reindustrializacji’ w Polsce jest jej sprzeczność z ekonomiczną teorią neo-liberalarną, wokół których została przeprowadzona transformacja ekonomiczna Polski. Doktryna ta jest promowana przez globalne i bardzo wpływowe międzynarodowe instytucje takie, jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), Bank Światowy, czy GATT (obecnie Światowa Organizacja Handlu) założonych w wyniku ustaleń z Bretton Woods w 1944r. (http://pl.wikipedia.org/wiki/System_z_Bretton_Woods ), gdzie założono, że liberalny system ekonomiczny powinien być gwarantem powojennego pokoju. Instytucje te są stworzone wokół tej teorii. W kwestii ‘reindustrializacji’ (i nie tylko) doktryna ta uważa za herezję jakąkolwiek istotną interwencję państwa, pozostawiając ją grze ‘wolnego rynku’. Polskie reformy po 1989r. zostały przeprowadzone w zasadzie pod dyktando dyskursu neoliberalnego, co było warunkiem otrzymania koniecznej pomocy finansowej po zmianie systemu. W konsekwencji liberalizm ekonomiczny jest ‘wyznawany’ przez część polskich środowisk opiniotwórczych. Również obecne status-quo jest silnie popierane przez międzynarodowe korporacje obecnie dominujące polską scenę przemysłową.
Obecnie doktryna neoliberalna sama stała się ‘dinozaurem’ i jest poddawana silnej (i zasłużonej) krytyce, jako służąca głównie silnym korporacjom z krajów wysokorozwiniętych do przejmowania rynków krajów rozwijających się. Krytycy podkreślają również jej brak wrażliwości na sprawiedliwość społeczną, co przyczyniło się do biedy milionów ludzi na świecie. Doktryna ta dodatkowo straciła na wiarygodności, jako pośrednia przyczyna kryzysu finansowego 2008r, który został spowodowany przez urzeczywistnienie jednego z jej ważnych postulatów: deregulacji rynków (jak najmniej państwa). W tym przypadku rynku finansowego w USA, który zamiast wspierać rozwój gospodarek i rozsądnie inwestować oszczędności społeczeństwa, zaczął uprawiać globalny hazard i spekulacje. Doprowadziło to do spektakularnego ryzyka bankructwa kilku olbrzymich banków i wyratowania ich z publicznych pieniędzy (słynna prywatyzacja zysków i uspołecznienie strat).
Niektóre kraje takie jak Korea Płd., Tajwan, Chiny, Japonia, czy Singapur właśnie prowadziły aktywną i skuteczną politykę przemysłową wbrew teorii neoliberalnej, co spowodowało rozkwit ich przemysłu i powolny wypychanie z licznych rynków UE, czy USA. Udaje im się to również dzięki inteligentnemu chronieniu własnych rynków przez dyskretne tworzeniu tzw. nietaryfowych barier handlowych (non-tariff-barriers). Natomiast w krajach służących za liberalny wzór, jak USA, czy Wielka Brytania, następuje powolny zmierzch przemysłu (tu specjalnie pozdrawiam bezkrytycznych sympatyków Żelaznej Lady).
Moimi ulubionymi przykładami efektów takiej polityki przemysłowej są rynki telewizorów, statków i samochodów.
Jeszcze kilkanaście lat temu było mnóstwo nieazjatyckich marek telewizorów, a obecnie na rynku dominują Samsung, LG, Sony i Panasonic. Europejscy producenci, jak Philips, są uzależnieni od dostaw komponentów z Azji wielkości około 80% wartości produktu i w zasadzie zajmują się głównie końcowym ‘designem’. Ta azjatycka dominacja jest właśnie wynikiem starcia doktryny neoliberalnej nieingerencji państwa w przemysł i zostawienia jej grze wolnego rynku z dobrze przemyślaną polityką ds. przedsiębiorstw krajów azjatyckich polegającej właśnie na wyrafinowanej kooperacji rządów z przedsiębiorstwami. Innym takim przykładem są telefony komórkowe, o czym mówiło się po bankructwie NOKI – to nie są przypadki, że Azja zdominowała masowe rynki elektroniki, wypychając starych leaderów do nisz.
Drugim przykładem mogą być stocznie. Polskie stocznie nie zostały ‘wykończone’ przez regulacje UE w zakresie pomocy państwowej, jak się tu i ówdzie czyta, tylko przez inteligentne subwencje dla stoczni jednego z krajów azjatyckich, w wyniku których europejska konkurencja została wyparta do specjalistycznych nisz. Wyglądało to tak, że zaniżano ceny statków, a późniejsze straty było wyrównywane przez państwowy bank. Z uwagi na wieloletni rytm finansowania było to trudne do wychwycenia. W konsekwencji po jakimś czasie konkurencja wycofała się i subwencje zostały szybko zrekompensowane przez bez mała monopolistyczną pozycją na globalnym rynku dużych statków. Zresztą obecnie inny wschodzący gigant z Azji rozpycha się na rynku dużych okrętów tą samą metodą, wypychając poprzedniego ‘hegemona’.
Co do samochodów, widać w Europie miliony japońskich aut. Trudno w to uwierzyć, ale Europa sprzedaje w Japonii zaledwie kilka tysięcy aut rocznie i to w zgodzie z zasadami Światowej Organizacji Handlu ;o) Oczywiści jest jedna dyskretna bariera handlowa, ale jest sprytna i nieuchwytna przez międzynarodowe umowy. W konsekwencji Japonia korzysta z otwartych rynków USA i UE, równocześnie chroniąc swój.
Dlatego w ‘wolny globalny handel’, 'niewidzialną rękę rynku', czy ‘neoliberalizm’ mało który ekspert już wierzy, poza organizacjami i osobami ‘żyjącymi’ z tych teorii. Teoria ta materializuje się w masowym bezrobociu i zamykaniu lokalnych np. europejskich firm przegrywających starcie z konkurencją kooperującą z własnymi rządami (np. NOKIA, czy LOEWE). Stąd nie warto stosować wolnego handlu z krajami, które po cichu chronią swój rynek. Zasada wzajemności wydaje się tu właściwym podejściem. Ale już nawet to jest ‘herezją’ dla wyznawców ‘teorii wolnego handlu’.
Obecnie Polska, w zasadzie poza przemysłem wydobywczym, czy zbrojeniowym, jest krajem ‘oddziałów zagranicznych przedsiębiorstw’, ewentualnie dostawcą mało lub średnio przetworzonych produktów dla zagranicznych marek. Oznacza to niskie marże (skromny zysk) oraz łatwą zastępowalność przez takie kraje, jak Chiny, Wietnam, Kambodża, Rumunia, Turcja, czy Ukraina, co grozi permanentnym wysokim poziomem bezrobocia.
Celem każdego strategicznie myślącego państwa powinna być unowocześnianie struktury przemysłu. Polega to na tworzenie optymalnych warunków dla przedsiębiorstw do podwyższania swojej konkurencyjności poprzez różnorakie dobrze zsynchronizowane instrumenty. Poniższa tabelka szacunkowo prezentuje, gdzie jesteśmy oraz dokąd powinniśmy dążyć:

Osiągnięcie takiej struktury nie jest obecnie możliwe przy dominacji liberalnego dyskursu. Zapewne jest do osiągnięcia w perspektywie 20 lat dzięki asertywnej, zintegrowanej i wielopoziomowej polityki ds. przedsiębiorstw. Zintegrowana znaczy, że strategia powinna być całościowa od polityki handlowej dla wybranych sektorów, czy odpowiednio skrojonego systemu podatkowego promującego innowacyjność, do dostępu do kredytowania dla Małych i Średnich Przedsiębiorstw, czy usprawnieniu sądownictwa orzekającego w zakresie sporów między firmami. Wielopoziomowy oznacza, że wiele decyzji istotnych dla konkurencyjności przedsiębiorstw nie zapada a Polsce, tylko np. w Unii Europejskiej lub WTO. Stąd należy pilnować, aby polska perspektywa była tam właściwie brana pod uwagę, podobnie jak jest to w przypadku perspektywy francuskiej, brytyjskiej, czy niemieckiej.
Taka polityka nie oznacza, że ‘państwo będzie budować fabryki’, czy nakazywać firmom państwowym kupować wskazane firmy (choć może, gdyż UE nie zabrania państwowej własności). Również nie jest możliwe, aby jakakolwiek partia mogła przygotować ‘gotowe ustawy’. Tego się nie da zrobić bez ‘użycia’ maszyny rządowej, publicznych konsultacji, itd... Natomiast świetnie można zdefiniować realistyczne cele, gdzie Polska powinna być za 5, 10, czy 20 lat i zależnie od nich definiować instrumenty osiągania ich zapewne za pomocą, o zgrozo, planów 5-letnich, jak robią to np. Chiny. Nie chodzi o plany rodem z PRL. Nie, chodzi o zdefiniowanie założeń i celów, które co kilka lat podlegają ewaluacji i ewentualnie korekcie – to normalna praktyka w nowoczesnym ‘policy making’. Również nie chodzi o promowanie firm Polaków.
Chodzi o przemyślane doprowadzenie do zmiany struktury przemysłu z gorszej, mniej dochodowej i tworzącej nisko płatne miejsca pracy, do lepszej i nowocześniejszej (patrz tabelka 1). Taki proces zwiększy zamożność Polski i jej stabilność w szybko globalizującej się ekonomii.
Chcę się dzielić wnioskami i wiedzą wyniesioną z ciekawego i specyficznego środowiska zawodowego. Przedstawiam swoje prywatne opinie. Nie boję się ani merytorycznej, ani niemerytorycznej krytyki:) Komentarze nie na temat bede wycinal.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka