Chłodne, deszczowe wakacje i nerwowa końcówka sezonu przełożyły się na problemy płynnościowe w branży. Według KRD zaległości, które obciążyły sezonową gastronomię oraz producentów i sprzedawców piwa, napojów i lodów, sięgnęły 436,4 mln zł. Najbardziej oberwały mikrofirmy i JDG – odpowiadają już za ok. 60 proc. długów gastronomii.
Gastronomia pod presją sezonu: mniej turystów, większe ryzyko
Sezonowość to dla gastronomii zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo: z jednej strony przynosi najwyższe obroty, z drugiej wymusza duże nakłady na start i zwiększa ryzyko utraty płynności. W lipcu ruch turystyczny był o 21 proc. niższy niż rok wcześniej, a w sierpniu wielu gości rezerwowało pobyt w ostatniej chwili. W efekcie w Krajowym Rejestrze Długów odnotowano 436,4 mln zł zaległości; 15,2 tys. firm nie reguluje zobowiązań, a średni dług to 28,7 tys. zł. Najwięcej do oddania mają restauracje, bary, puby, kawiarnie i food trucki – 13,4 tys. podmiotów z łącznym długiem 381,8 mln zł. Branżowy rekordzista zalega 4,1 mln zł.
JDG na pierwszej linii: mikrofirmy dźwigają 60 proc. zadłużenia
W gastronomii znaczną część punktów prowadzi się w formie JDG. W bazie KRD dominują więc zaległości jednoosobowych działalności – już 257 mln zł, czyli ok. 60 proc. całego długu sezonowej gastronomii. Część właścicieli – bez odpowiedniego zaplecza finansowego – wchodzi w biznes impulsywnie (np. food truck, punkt z kebabem), a potem zderza się z nasyconym rynkiem, rosnącymi kosztami pracy, surowców, energii i najmu. Choć w ciągu roku przybyło o 13,7 proc. firm z najwyższymi kategoriami wiarygodności (A–C), to nadal 22,9 proc. podmiotów ma najniższe oceny (F–H), co zapowiada ryzyko dalszego pogorszenia kondycji w najbliższych miesiącach. Największe zapotrzebowanie na finansowanie zewnętrzne mikrofirmy gastronomiczne zgłaszają w maju–lipcu – nawet trzykrotnie częściej niż w innych okresach.
Nie tylko gastronomia: browary i napoje pod wodą, lody bronią się
Kurczący się rynek piw tradycyjnych – przy rosnących kosztach wytwarzania i zmianie nawyków konsumentów (wzrost popularności napojów bezalkoholowych) – również winduje zaległości. Sprzedawcy piwa mają do spłaty 26,5 mln zł (848 firm; średnio 31,2 tys. zł). Producenci napojów, mimo wzrostu sprzedaży o 2 proc., kumulują 7,9 mln zł zaległości (161 firm). Relatywnie najlepiej wypadają producenci lodów – 2,5 mln zł długu przy wielokrotnie większej sprzedaży w sezonie.
Kto czeka na pieniądze i gdzie długi są największe
Najwięcej gastronomia i branże okołosezonowe powinny oddać instytucjom finansowym – 283 mln zł. Dostawcy energii czekają na 47 mln zł, wierzyciele z branży spożywczej na 26,9 mln zł, a operatorzy telefonii, internetu i TV na blisko 14 mln zł. Regionalnie najwyższe zadłużenie notują firmy z Mazowsza (109,4 mln zł), Śląska (47,5 mln zł) i Dolnego Śląska (44,2 mln zł). Najmniej do spłaty mają przedsiębiorcy z Lubuskiego (7 mln zł), Podlaskiego (7,3 mln zł) i Świętokrzyskiego (8,2 mln zł).
Tomasz Wypych
Z tego artykułu dowiedziałeś się:
- Jak słaby sezon i mniejszy ruch turystyczny przełożyły się na długi w gastronomii
- Dlaczego JDG odpowiadają za ok. 60 proc. zadłużenia i z czym zmagają się mikrofirmy
- Jakie zaległości mają sprzedawcy piwa, producenci napojów i lodów
- Kto jest największym wierzycielem branży (finansowanie, energia, dostawcy) i w których regionach długi są najwyższe
Inne tematy w dziale Gospodarka